Agencje PR-owskie odmawiają Izraelowi
Jak informuje izraelski serwis ynetnews.com, izraelski rząd ma zamiar wydawać rocznie 3,2 mln dolarów na działania wizerunkowe w Europie. Kampania PR-owa ma być przeprowadzona m. in. w Norwegii. Wizerunek Izraela jest jednak na tyle zły, że z rządem tego państwa nie chcą współpracować największe norweskie agencje PR.
Izrael chce być postrzegany nie tylko przez pryzmat konfliktu z Palestyńczykami, ale również jako nowoczesny kraj z bogatą kulturą i prężną gospodarką. Aby zrealizować ten cel, Izraelczycy postanowili przeprowadzić kampanię w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii, Włoszech, Hiszpanii, Holandii, Czechach i krajach skandynawskich. W ramach projektu wszystkie europejskie ambasady Państwa Izrael mają się skontaktować z trzema wybranymi agencjami z każdego kraju i zebrać informacje dotyczące warunków ewentualnej współpracy. Może się to jednak okazać problemem dla izraelskich dyplomatów z Oslo.
Pięć największych agencji PR-owskich ogłosiło bowiem, że nie będzie zabiegać o kontrakt. Jak tłumaczy dyrektor zarządzający norweskiej agencji Burson Marsteller, izraelski projekt „jest wysoce kontrowersyjny”. Jeden z norweskich parlamentarzystów Hans Olav Syversen tłumaczy, że agencje PR nie chcą przedstawiać Izraela jako światowego lidera w dziedzinie technologii i nauki, bo boją się reakcji odbiorców. A informacje o tym państwie, które pojawiają się na co dzień w norweskiej prasie, są jednostronne - dodaje Syversen.
„Stosunek europejskiej opinii publicznej do Izraela to katastrofa” –ynetnews.com cytuje jednego z izraelskich dyplomatów. (ks)