.

Agnieszka Liszka tłumaczy PRoto, dlaczego odchodzi

dodano: 
02.07.2008
komentarzy: 
4

We wtorek 1 lipca na konferencji prasowej premier Donald Tusk przyjął rezygnację Agnieszki Liszki ze stanowiska rzecznika rządu. Podczas konferencji rzeczniczka podziękowała rządowi oraz dziennikarzom za pracę. Redakcji PRoto opowiedziała zaś o przyczynach swojej decyzji.

Redakcja: Media spekulują o różnych przyczynach Pani odejścia, jaki jest, więc prawdziwy powód dymisji?

Agnieszka Liszka: Rozpoczynając pracę jako rzecznik rządu, umówiłam się z premierem na swoisty kontrakt menadżerski. Moim zadaniem było wprowadzenie profesjonalnych standardów do komunikacji między rządem a opinią publiczną oraz dostosowanie pracy Centrum Informacyjnego Rządu do potrzeb i oczekiwań pana premiera. W tym zakresie mam poczucie dobrze wykonanego zadania. Podobnie ocenia to premier Tusk, mówił o tym na naszym ostatnim, wspólnym spotkaniu z dziennikarzami.

Poczucie odpowiedzialności zawodowej skłoniło mnie do złożenia dymisji. Praca rzecznika rządu wymaga ogromnego zaangażowania. Byłoby to trudne przy moich planach osobistych. Złożyłam dymisję tylko i wyłącznie z powodów osobistych.

Red.: Czy prawdą jest, że miała Pani ograniczony dostęp do wielu informacji? Jeśli tak, to do jakiego stopnia stanowiło to problem w pełnieniu obowiązków rzecznika rządu?

AL.:W swojej pracy miałam bieżący dostęp do wszystkich niezbędnych informacji. Kwestie, które tego wymagały, na bieżąco omawiałam z panem premierem.

Red:Czy Pani odejście może wiązać się z innym podejściem do pracy rzecznika rządu?

AL.:Na samym początku ustaliliśmy z panem premierem jak widzi on rolę rzecznika Rządu. Byliśmy zgodni, że będę odpowiedzialna za informowanie opinii publicznej o tym, nad czym pracuje rząd. Nie będę się nigdy wypowiadać na tematy „partyjne”. Takiego rzecznika szukał premier Tusk, i takim rzecznikiem byłam.

Red.:Od kiedy było wiadomo, że Pani odejdzie i czy Pani sama, czy to jednak Donald Tusk ostatecznie zdecydował o dymisji?

AL.:Ostateczną decyzję w sprawie dymisji każdego z ministrów zawsze podejmuje premier. Złożyłam prośbę o dymisję z odpowiednim wyprzedzeniem, tego wymagały szacunek dla premiera oraz profesjonalne standardy współpracy.

Red.:Czy już wiadomo, kto może zastąpić Panią na stanowisku, czy mówi się o jakichś konkretnych kandydaturach?

AL.:Pan premier sam dobiera sobie najbliższych współpracowników. Na pewno poinformuje Państwa o swojej decyzji.

Red.: Jakie są Pani dalsze plany zawodowe? Czy wiąże je Pani z polityką?

AL.:Bezpośrednio przed podjęciem funkcji rzecznika rządu byłam managerem ds. komunikacji w renomowanych firmach konsultingowych. Swoją przyszłość zawodową wiążę z biznesem.
 
Red.:Co uważa Pani za swój największy sukces jako rzecznik, a czego nie udało się osiągnąć?
 
AL.:W związku z tym, że nie jestem politykiem, czasem spotykałam się z uwagami, że za mało występowałam w mediach. Zwłaszcza na początku musiałam często tłumaczyć, dlaczego nie chcę przychodzić do audycji publicystycznych, w których gośćmi są zawodowi politycy. Dziennikarze byli przyzwyczajeni do czegoś innego. Myślę, że formuła mojej pracy, to było coś nowego – coś, co wymagało przyzwyczajenia się i docierania się z obu stron. I mam nadzieję, że to się udało. Moją pracę najlepiej ocenią dziennikarze.

Rozmawiała Aleksandra Łuczak
 
Na konferencji prasowej Agnieszka Liszka powiedziała, że w związku z jej osobistymi planami, nie może poświęcać tak dużo czasu na pracę. Odchodzi, ponieważ nie chce zawieść dziennikarzy i obniżyć standardów pracy.

komentarzy:
4

Komentarze

(4)
Dodaj komentarz
03.07.2008
11:12:26
Danka
(03.07.2008 11:12:26)
Pani Liszka była kiepskim rzecznikiem rządu. Z jej tłumaczeń nic nie wynika. Nie potrafiła informować o tym, co robi rząd. A do tego nie jest konieczny "dostęp do ucha premiera". Zdaje się w posiedzeniach rządu, gdzie zapadają decyzje, pani Liszka uczestniczyła. Jednak informacji stamtąd nie potrafiła przekazywać. Kolejna sprawa to jej całkowita "niemedialność". Kiepski, piskliwy głos, brak zdolności do formułowania zdań przed kamerą - jej występy medialne były tragiczne, nic dziwnego, że ich unikała. No a unikanie występów przed kamerą dyskredytuje każdego rzecznika rządu. Nie jest wymówką unikanie treści politycznych, wystarczyłoby mówienie o pracach rządu. O Peru nawet nie chce się pisać - a wystarczyło opowiadać dziennikarzom po co ta wizyta, co z niej wynika itp. Tymczasem pani rzecznik sama napędzała dziennikarzy opowiadając przed kamerą o kosztach tej podróży. Dziennikarze robili z nią co chcieli. Nie dziwię się, że odeszła.
02.07.2008
12:12:06
POQUERATSCHNY
(02.07.2008 12:12:06)
Do tego co napisałem dodam tylko, że polecam wszystkim tekst w dzisiejszej"POLITYCE" pióra red. red.Wiesław Władyki i Mariusza Janickiego... Z tekstem zapoznałem się już po wpisie do Proto.pl. Znalazła się tam druzgocąca krytyka poczynań ludzi z kręgu p. rzeczniczki. Cytuję: "Ale przede wszystkim brakuje przekazu, komunikacji, podtrzymywania więzi, tekże emocjonalnej z tymi, którzy głosowali na PO". Dalej cytuję:"Tu znów prawie cały ciężar spada na premiera, bo w PO dramatycznie brakuje medialnych i komunikacyjnych talentów". Koniec cytatu. Czy trzeba coś więcej dodawać?
02.07.2008
11:21:04
Tomasz Uchman
(02.07.2008 11:21:04)
Poznałem Panią L. podczas Jej pracy dla Andrzeja Olechowskiego. Sprawna. Ale piszę w związku z informacją: premier podczas konferencji przyjął dymisję Pani Liszki. Zgroza. Ona mówi o szacunku dla premiera, a on teatralizuje cznnośc służbową. Podjęcie decyzji na konferencji prasowej (sic!) w tak błahej sprawie jest pretensjonalnym naśladownictwem Wałęsy, który Porozumienia Sierpniowe podpisywał na wizji ogromnym długopisem. A przecież wystarczyło tylko poinformować o tym z kilkoma ciepłymi słowy. Nie wiem, jak było naprawdę - opieram się na tym, co napisano. Śmieszne.
02.07.2008
10:32:23
POQUERATSCHNY
(02.07.2008 10:32:23)
To jest klasyczny przykład mowy trawy, jak używajac wielu słów nie powiedziało sie właściwie nic konkretnego. O prawdziwych powodach odejścia p. Liszki z rzecznikowania rządowi dowiemy się poznając nazwisko nastepnego/ej rzecznika/czniczki. Przyglądałem się pracy tej pani z uwagą i nic w niej (tej pracy) widzę nadzwyczajnego. Zwykła rytyna. Sądzę, że premier Tusk zdał sobie sprawę, że za kilka miesięcy zaczną sie dla jego gabinetu "schody do piekla" a na nastepną przeprawę przez rzekę trzeba będzie wziać bardziej otrzaskanego w bojach gracza. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że kolejnym rzecznikiem będzie mężczyzna. Myślę, że premier przemeblowanie rządu zaczął właśnie od p. Liszki.
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin