Zmiany w ustawie medialnej. Agnieszka Romaszewska-Guzy, wiceprezes SDP: nie mówię, że wiem, że będzie dobrze. Mam taką nadzieję

dodano: 
20.01.2016
komentarzy: 
0

„Nie podoba mi się koncepcja, że Minister Skarbu miałby na stałe ręcznie sterować wszystkimi nominacjami i całym życiem mediów publicznych. Nie uważam tego za normalne i właściwe. My w SDP jesteśmy zdania, że jakkolwiek takie rozwiązanie jest zrozumiałe w świetle dotychczasowej, niebywałej stronniczości mediów publicznych, to jego zaakceptowanie możliwe jest jedynie w okresie przejściowym. Jeżeli rzeczywiście ustawa zostanie uchwalona (a mamy nadzieję, że tak się stanie do czerwca), to wtedy uznam, że ta sytuacja została wyprostowana".

Agnieszka Romaszewska-Guzy

PRoto.pl: Czy Pani zdaniem zmiany w mediach publicznych są potrzebne?

Agnieszka Romaszewska-Guzy, dyrektor Biełsat TV, wiceprezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich:  Jako dziennikarz Telewizji Polskiej, który zaczął pracę 24 lata temu, mogę powiedzieć, że przez cały czas mojej pracy media publiczne były pod kontrolą polityczną. Taką zresztą opinię o mediach podzielają moi koledzy ze Stowarzyszenia (Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich – przyp.red). W tym sensie irytuje nas ta obecna awantura, bo wcześniej jej nie było, choć sytuacja nie była diametralnie inna. Naszym zdaniem obecna ustawa epizodyczna (tymczasowa) niewiele zmieniła.  Dokonano tego, co zawsze, tyle że wprost, unikając hipokryzji.  Spójrzmy na poprzednie władze TVP: widać jasny podział pomiędzy trzy siły polityczne – PO (w tym przypadku tę część, która zbliżona była do prezydenta Komorowskiego), PSL i SLD. Dalej ten podział rzutował na anteny i schodził niżej. Można podać przykład Mariana Zalewskiego, przedstawiciela PSL, członka zarządu, wczesniej wiceministra rolnictwa. A Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji? Zasiada tam były rzecznik rządu Buzka… W dodatku uważamy – takie zdanie podziela zjazd (SDP - przyp.red.) – że te media zwłaszcza w ostatnich latach, coraz bardziej robią się stronnicze.

Moim zdaniem w ciągu ostatnich miesięcy, a w zasadzie w ciągu ostatniego roku i kolejnych kampanii wyborczych,  one się zrobiły trudne do zniesienia. Przypomnę rozmowę Jarosława  Kulczyckiego z red. Łukaszem Warzechą, gdzie ten drugi porównywał konwencję Andrzeja Dudy i Bronisława Komorowskiego. Lepiej ocenił działania sztabu PiS-u, używając przy tym barwnej metafory, że to „tak, jakby przy nowym Porsche 911 postawić starego, wyklepanego Poloneza”.  Na to Kulczycki zapytał, „czy PiS płaci za takie opinie”. Wstrząsający komentarz prowadzącego… Smaczku dodaje sprawie upływ czasu  - teraz widać bowiem, że red. Warzecha, jako analityk miał po prostu racje, choć wyraził się bardzo barwnie. W sytuacji, gdy mamy do tego media prywatne, w tym dwie duże stacje telewizyjne, to widać, że kierunek wtedy antyopozycyjny, dziś antyrządowy prezentowały w zasadzie wszystkie stacje poza Telewizją Republika i Telewizją Trwam.

To wszystko, co wcześniej powiedziałam, nie oznacza, że jako SDP jesteśmy zadowoleni ze wszystkich zmian „małej” ustawy. Nie podoba nam się fakt, że Minister Skarbu miałby ręcznie sterować nominacjami i całym życiem mediów publicznych. Nie uważamy tego za normalne i właściwe. Jesteśmy zdania, że to może być tolerowane tylko w okresie przejściowym.. Jeżeli rzeczywiście sensowna ustawa zostanie uchwalona (a mamy nadzieję, że tak się stanie do czerwca), to wtedy uznam, że ta sytuacja została wyprostowana. Natomiast jeżeli tak się nie stanie to w czerwcu powiem coś innego,  nie będę, jak mówią, „robić z gęby cholewy”. Nie uważam za słuszne, by Minister Skarbu jednoosobowo decydował o wszelkich niuansach dziania Mediów Publicznych.

PRoto.pl: Czy to odpolitycznienie mediów jest możliwe, biorąc pod uwagę, że prezesem TVP został Jacek Kurski?  Czy może po prostu pojawiła się nowa władza, ale sposób funkcjonowania tak naprawdę się nie zmieni?

A.R.G.: Tego też nie wykluczam. Wszystko jest możliwe. Dlatego nie mówię, że wiem, że będzie dobrze. Mam jednak taką nadzieję.

PRoto.pl: A jakie są podstawowe zagrożenia?

A.R.G.: Zagrożeniem nawet nie jest to, że prezes jest polityczny, bo to się zdarzało przez wiekszą część czasu funkcjonowania mediów publicznych w Polsce. W różnych krajach bywa tak, że prezes telewizji jest mianowany na przykład przez premiera. Widzę dwa niebezpieczeństwa: po pierwsze może być zagrożenie dla praw opozycji. Dlatego w takim przypadku dobrze, by wiceprezesem lub członkiem rady była osoba rekomendowana przez opozycję. To jest punkt, który w takiej sytuacji byłby potrzebny w nowej ustawie.

Druga rzecz to są układane politycznie nominacje niżej. Ja się zgadzam z tym, żeby najbardziej nawet politycznie powiązany prezes nominował swoich podwładnych, ale już nie, że będą szły układanki polityczne na każdym szczeblu i w każdym województwie.  Dotychczas każda „układanka” w regionalnych stacjach TVP i każdej rozgłosni radia publicznego w regionach była ułożona przez zestaw partyjnych „baronów”.

Mam nadzieję, że ta nowa ustawa powstanie w ciągu trzech miesięcy i zapewni niezależność mediów. Sama chcę mieć swój wkład w jej tworzenie.

PRoto.pl: Czy są jakieś wzorce z mediów zagranicznych, z których Polska mogłaby wziąć przykład?

A.R.G.: Myślę, że nasze spojrzenie na media zagraniczne jest mityczne – tam trzeba było się przyjrzeć, jak to wyglada nie tyle nominalnie – „de jure”, ale faktycznie. Mam takie wspomnienie z 2002 czy 2003 roku, po tym jak mnie „apolityczny” prezes Robert Kwiatkowski zwolnił z TVP, a kolejny prezes Jan Dworak mnie do niej nie przywrócił. W tej „przerwie” podróżowałam po różnych konferencjach związanych z mediami publicznymi. Byłam między innymi na Węgrzech i opowiadałam, że: „tak nie można, to skandaliczne, żeby partie przejmowały telewizję”. Pamiętam jak podszedł do mnie jeden Pan z austriackiej stacji ORF i powiedział: „Ma pani rację, ale jak się pani będzie tak stawiać, to się pani tylko narazi. To się źle dla pani skończy, wszędzie tak jest”.

Rozmawiała Magdalena Wosińska

X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin