.

 

Brainshake: marce Porsche dziękujemy

dodano: 
19.07.2013
komentarzy: 
5

Agencja reklamowa Brainshake, która wzięła udział w przetargu rozpisanym przez Volkswagen Group Polska i w finale przegrała z firmą V&P, dotychczas obsługującą markę Porsche, żąda zwrotu kosztów udziału w postępowaniu. I, publikując na FB oficjalną korespondencję z klientem, komentuje: „Z cyklu do jakich przetargów reklamowych nie warto przystępować. Marce Porsche dziękujemy za zawracanie d***!”.

Zaprosimy was do przetargu w przyszłym roku

Anna Tomczuk, przedstawicielka Volkswagen Group, odmowę umotywowała w swym liście w ten oto sposób: „Kierując się interesem marki Porsche, zdecydowaliśmy się kontynuować naszą współpracę  z agencją reklamową V&P do końca 2013 roku. Wiąże się to z licznymi projektami, które w chwili obecnej prowadzimy. Wiemy, że wdrożenie oraz wzajemne poznanie się z nową agencją wymaga czasu”. Dodała także: „W tym roku postanowiliśmy skoncentrować się na zmianie agencji obsługującej nasz portal społecznościowy Facebook oraz stronę internetową. (…) Już teraz wstępnie zaplanowaliśmy sobie na listopad b.r. ogłoszenie kolejnego przetargu na obsługę marki Porsche w roku 2014. Mam nadzieję, że do tego czasu poznamy gamę modelową, która będzie obowiązywała w kolejnym roku, jak również i budżet. Pozwolę sobie skontaktować się z Państwem bliżej tego terminu”.

Takie uzasadnienie zadziałało na Łukasza Smolińskiego, wiceprezesa Grupy andmore, niczym płachta na byka. Na swoim profilu facebookowym zamieścił maila z ripostą: „Rozumiem, że w związku z tym, że przeprowadziliście Państwo przetarg niepotrzebnie, godzą się Państwo pokryć koszty w nim uczestniczenia? Jeżeli tak, to prosilibyśmy o zwrot kosztów dwukrotnego dojazdu do Poznania i kosztów przygotowania prezentacji, co zamyka się mniej więcej w kwocie około 5000 zł netto”.

Facebook ocenia

Na lawinę komentarzy nie trzeba było długo czekać. Choć głosy są podzielone. Niektórzy gratulują odwagi, podkreślając: „przetargi – tak, darmowe – nie” i wyśmiewając „niepoważną” argumentację Tomczuk. Inni krytykują za lekkomyślność Smolińskiego.

„Grubo i emocjonalnie. Nie wiem czy to kogoś poruszy po TAMTEJ stronie. Korporacja nigdy nie straci, rynek zmieni się, ale w kompletnie innym kierunku, patrząc na młode kadry. Przetargi są fingowane nagminnie” – czytamy na profilu wśród komentarzy. Ale nie brakuje też opinii bardziej stonowanych: „Zawsze klient zastrzega prawo wycofania się z przetargu. To jest normalna praktyka. Nie ryzykujesz, nie wygrywasz. W każdym razie, ja nie zaryzykowałbym upublicznienia korespondencji z klientem, to działanie na szkodę firmy, w której pracujesz (chyba nawet Twojej firmy). Nic nie zyskałeś (oprócz fejmu w branży), a możesz dużo stracić. Świat mediów jest bardzo mały, dzisiaj ktoś pracuje w Porsche, a jutro przejdzie gdzieś do innej korpo, a Twoja firma z góry będzie tam na przegranej pozycji”. Sam Smoliński podkreślił w następnym wpisie, że jego celem było piętnowanie tego typu praktyk dla dobra ogółu. Dodał też: „Moja agencja promuje się wygranymi przetargami a nie »burzą« po przegranych:) Ja na szczęście nie jestem już uzależniony zawodowo od rynku reklamowego, więc mogę zastosować odrobinę ostrzejszą formę przekazu. Poza tym Brainshake zawsze był znany z nie standardu:)”.

Odwaga czy strzał w stopę?

Jak sytuację oceniają eksperci od wizerunku? Czy ich zdaniem Smoliński słusznie włożył kij w mrowisko, a może jego zachowanie jest klasycznym przykładem strzału w stopę?

Przemysław Barowicz, partner w agencji Alfa Communications, zauważa, że takie sytuacje oczywiście zdarzają się, ale sporadycznie. „Wewnątrz korporacji zachodzą na bieżąco różne zmiany, są podejmowane decyzje w ostatniej chwili, co nie oznacza niekompetencji managerów, ponieważ międzynarodowa organizacja jest naczyniem połączonym i poszczególne kraje muszą stosować się do zaleceń płynących »z góry«” – twierdzi. I dodaje: „Natomiast agencja jest firmą usługową, więc pracujące w niej osoby powinny cechować się dużą elastycznością oraz zrozumieniem specyfiki funkcjonowania firm, zwłaszcza globalnych, a na pewno karygodnym błędem i niedopuszczalnym zachowaniem jest publiczne krytykowanie decyzji klienta, który zapewne więcej już nie będzie chciał rozmawiać z daną agencją”.

Z kolei Ewa Mittelstaedt, managing director w Monday PR, podkreśla, że bardzo by chciała, żeby współpraca klient – agencja opierała się na zasadach partnerstwa i wzajemnego szacunku od samego początku, czyli od momentu wyboru partnera przez klienta. „Bywa różnie, a my nie powinniśmy przestawać edukować. Ale edukować właśnie, a nie stosować tanie i chamskie chwyty – tak jak w tym przypadku” – mówi. Jednocześnie stwierdza, że trudno jej jednoznacznie ocenić, czy oburzenie Łukasza Smolińskiego jest słuszne czy nie, nie znając przebiegu całego procesu. „Być może jestem staromodna, ale nie zgadzam się, że publikowanie korespondencji w mediach społecznościowych i personalne wycieczki (sugerowanie polubienia profilu junior brand managera) sprawią, że klienci będą organizować przetargi w bardziej przemyślany sposób i pamiętać o szanowaniu czasu i pracy agencji” – zauważa Mittelstaedt. (es)

komentarzy:
5

Komentarze

(5)
Dodaj komentarz
13.05.2014
20:22:23
arcadio
(13.05.2014 20:22:23)
Porsche w Polsce to jest jakaś pomyłka.. odkąd kupiłem sobie jedno użeram się w nieskończoność z niekompetencją i nierzetelnością przedstawicielstwa/salonu/serwisu na każdym kroku.. myślę, że zgodnie z zasadą "ryba psuje się od głowy" - dokładnie tak samo jest w lokalnej dyrekcji. Buta i arogancja, brawo dla Pana Smolińskiego.
22.07.2013
7:51:33
kkc
(22.07.2013 7:51:33)
@Mira. Owszem, nazwa agencji zostanie, ale chyba nie w takim kontekście, w jakim by chcieli. Ja osobiście do żadnego konkursu/przetargu ich nie zaproszę i nie dlatego, że "śmieli" podnieść rękę na klienta (moim zdaniem mieli prawo, bo moim Porsche zachowało się nieelegancko), ale ze względu na styl w jakim to rozbili.
19.07.2013
15:53:08
Mira
(19.07.2013 15:53:08)
Cel osiągnięty, wszyscy mówią o Brainshake, choć pewnie tydzień temu mało kto znał tę agencję.... Sprawa przycichnie, nazwa Brainshake znanego z niestandardu w pamięci pozostanie. Co zrobi kolejna agencja aby się wybić?
19.07.2013
13:07:32
Tomasz Kordowski
(19.07.2013 13:07:32)
Zarówno jedna, jak i druga strona chyba nie do końca przemyślały swoje działania. Argumentacja, że "wdrożenie oraz wzajemne poznanie się z nową agencją wymaga czasu" jest trochę niepoważna w kontekście odrzucenia oferty agencji. Ale publikowanie prywatnej korespondencji i obrażanie potencjalnego klienta to po prostu brak wyczucia i kultury. Takim zachowaniem na pewno nie zmieni się standardów w branży.
19.07.2013
11:53:37
Bartłomiej Juszczyk
(19.07.2013 11:53:37)
"tanie i chamskie" - ładne sformułowanie. Po Pani, która odpisywała temat spłynie, a pozostanie niesmak ad agencji, której miesiacami będzie się wypominało całe, niesmaczne, zachowanie.
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin