Ciężki weekend Playa i Socializera

dodano: 
22.10.2012
komentarzy: 
2

„W Socializerze nie zadziałały procedury, które zakazują wypowiadania się pracownikom tej firmy na profilach swoich klientów. Chciałbym wierzyć, że to po prostu dziwny zbieg okoliczności i wypadek przy pracy, niż zamierzone działanie, które miało podbić wskaźniki” – powiedział PRoto.pl Kamil Newczyński z SocialTalk.

Przed weekendem Play nie miał łatwego życia. Eksperci od mediów społecznościowych i internauci nie pozostawili na firmie i obsługującym ją Socializerze suchej nitki. Krytykowali zarówno wpadkę, jak i sposób wychodzenia z opresji. Przede wszystkim podkreślano, że prowadzenie fanpage’a to starannie zaplanowana działalność, niestety wciąż zdarzają się praktyki sztucznego promowania profilów.

W internecie nikt nie wie, że jesteś psem

„Przypomina mi się słynny satyryczny obrazek sprzed kilkunastu lat. Przedstawiał dwa kundelki siedzące przed komputerem. Jeden z nich z uśmiechem mówił drugiemu: »W internecie nikt nie wie, że jesteś psem«. Dziś trudniej jest o taki wyreżyserowany wpis, bo znika anonimowość w sieci” – tak sprawę skomentował w natemat.pl Piotr Cichocki, antropolog internetu z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UW. Zaznaczył, że prowadzenie fanpage’a zależy przede wszystkim od danej firmy. W przypadku, gdy jej celem jest szybka maksymalizacja zysków, mogą zdarzać się sztuczne, wyreżyserowane wpisy. Ta sytuacja z Socializerem wynika raczej z błędu człowieka, a nie działania zamierzonego.

Jacek Gadzinowski, zajmujący się komunikacją w mediach społecznościowych, choć nie wierzy, by Play zamówił u Socializera zadanie takiego pytania, przyznaje, że oczywiście zdarzają się „różne działania”. „Nie zawsze firmy prowadzą prostolinijne działania, za przykład wystarczy wziąć kupowanie fanów na Facebooku lub marketing szeptany” – czytamy w portalu.

Trwała rysa na wizerunku

Kamil Newczyński z SocialTalk, poproszony przez PRoto.pl o komentarz, zwraca z kolei uwagę na to, że zrzut ekranu został wykonany raptem 4 sekundy po pojawieniu się postu. „To może nic nie znaczyć, ale równie dobrze może wskazywać na jakąś prowokację” – zauważa. W jego opinii rysa na wizerunku Socializera na pewno pozostanie, szczególnie w obliczu publicznej deklaracji o zwolnieniu pracownika przez samego prezesa firmy. „Na tej sytuacji na pewno bardziej ucierpi Socializer niż Play. Firma musi poradzić sobie z wewnętrznym kryzysem. O ile zostanie to wewnątrz branży, to jest to wyłącznie kwestia czasu, aż sprawa się wyciszy” – ocenia specjalista. I dodaje: „Paradoksalnie Socializer może z tej sytuacji wyjść silniejszy i mądrzejszy o nowe doświadczenie. Jeśli sprawa nie wypłynie do mediów mainstreamowych, to absolutnie nie używałbym w tym kontekście słowa kryzys. Jest ono ostatnio coraz częściej nadużywane”.

Tymczasem czytelnicy PRoto.pl sytuację widzą raczej w czarnych barwach. „Te wyjaśnienia to ściema. Zrobili z tego pracownika kozła ofiarnego, bo chcieli pokazać, że to pojedynczy przypadek i ktoś musiał ponieść konsekwencje, choć pewnie cała agencja tak funkcjonuje” – napisała na naszym facebookowym profilu Katarzyna Jędrek. Niektórzy piszą wprost, że bohaterowie zamieszania „sami sobie zrobili czarny PR”, inni zastanawiają się, jak podobnych sytuacji można uniknąć w przyszłości. „Może warto we wszystkich agencjach zrobić przegląd i... pozmieniać uprawnienia administratorów. Nawet w celach reakcyjnych nie ma potrzeby, by cała agencja miała uprawnienia »całkowite« – moderator wystarczy. A do reklam – reklamodawca” – radzi Anna Deręgowska-Watza, PR director w Planet PR.

Tylko nieliczni, w tym Tomasz Michalski, specjalista ds. e-PR w firmie HRP Group, uważają, że zwolnienie Kaniewskiego „to jedyna poprawna decyzja w tej sprawie, aby zdecydowanie odciąć się od spekulacji”. Wszyscy zaś przyznają, że „za głupotę się płaci”. Pytanie, które sobie zadają, to czy Play zapłaci proporcjonalnie do swojej winy. (es)

    Źródło:

    własne/natemat.pl, Po wpadce na fanpage'u Playa: czy firmy oszukują na swoich profilach na Facebooku?, Krzysztof Majdan, 19.10.2012
    komentarzy:
    2

    Komentarze

    (2)
    Dodaj komentarz
    22.10.2012
    14:12:17
    miki
    (22.10.2012 14:12:17)
    http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,12713353,Budynek_za_publiczne_pieniadze__a_zobaczyc_nie_mozna.html Świetne :) widać po co są agencje "pijarowskie"
    22.10.2012
    12:15:34
    Lol
    (22.10.2012 12:15:34)
    Drobiazgi... Prawdziwa wpadka jest tu: http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,12713353,Budynek_za_publiczne_pieniadze__a_zobaczyc_nie_mozna.html
    Graficzne pułapki CAPTCHA
    Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
    X

    Zamów newsletter

     

    Akceptuję regulamin