Delbar: copywriting, czyli świat słów w PR-ze

Świat wirtualny, internet wypracował nowy język, swoistą nowomowę. Posługiwanie się skrótami, opuszczanie znaków interpunkcyjnych i, niestety, coraz częściej zapisywanie fonetyczne poszczególnych wyrazów  doprowadziło  bezpośrednio do wielu  błędów ortograficznych i stylistycznych, których jest pełno w sieci. Jednym z podstawowych narzędzi PR-owca jest doskonałe opanowanie warsztatu pisania, posługiwanie się piękną polszczyzną, nienagannym stylem. Pomimo coraz większej powszechności pisania „à la Internet”, czyli z błędami oraz w krótkich formach, my, doświadczeni PR-owcy staramy się nieustannie przypominać o konieczności posiadania wiedzy na temat języka polskiego oraz zasad obowiązujących w komunikacji z dziennikarzami i opinią publiczną.

Błędy językowe wkradły się do informacji prasowych, ulotek oraz do artykułów zamieszczanych w sieci. Święcą triumfy na Facebooku i Twitterze.  Na razie błędy te są jeszcze nagłaśnianie, śmiejemy się z nich tak jak kiedyś w Przekroju z „Humoru zeszytów”, udostępniamy na naszych profilach. Niebezpieczne jest jednak to, że zaczyna wzrastać akceptacja dla takiego stylu: niedbałego, często z pominięciem składni, z brakiem podstawowej wiedzy na temat gramatyki. Rozumiem, że język ewoluuje, niektóre słowa znikają takie jak: ongiś, zaiste, azaliż, a niektóre wchodzą do potocznej mowy np. zabukować. Nie zmienia to faktu, że zasady języka pozostają niezmienne.

Język PR-u, szczególnie w obszarze kontaktów z mediami, podlega kilku zasadom. Między innymi takiej, że piszemy wyłącznie o faktach. To nie język reklamy, w której możemy „pływać” i używać słów typu „najpiękniejszy”, „najlepszy”, „jedyny w swoim rodzaju”. W informacjach pisanych do mediów musimy przede wszystkim oprzeć się na faktach. Na moich warsztatach posługuję się m.in. tekstem, który zaczyna się jak bajka „za oknem robi się zimno, pojawiają się pierwsze przymrozki, opadają liście”…i dalej kolejne 15 zdań w tym stylu. Dopiero potem okazuje się, że chodzi o sok, który wprowadza na rynek pewna firma, a który może chronić przed przeziębieniem. Informacja prasowa to nie powieść, to fakty podane w sposób rzeczowy i konkretny.

Mamy dziś wiele sposobów komunikowania się z otoczeniem. Możemy to robić bez pośrednictwa dziennikarzy, np. prowadząc firmowy blog lub fanpage na Facebooku. Wymaga to jednak dużo większej odpowiedzialności, czujności i wiedzy. Jeśli informacja prasowa zainteresuje dziennikarza, sam poprawi błędy i dostosuje język komunikatu na potrzeby gazety, w której pracuje. W przypadku bloga nie ma już cenzury. Jeśli piszemy z błędami, niepoprawną składnią – tekst wzbudzi jedynie śmiech. Zresztą nie chodzi tu tylko o błędy językowe. Blog firmowy czy fanpage to dialog, a nie monolog. To nie jest forma promocji, w której wychwalamy naszego prezesa i pokazujemy jego sukcesy. To forma informowania społeczności o użytkowej stronie tego, co nasza firma ma do zaoferowania, na dodatek forma otwarta, w której użytkownicy mają prawo zadawać pytania lub poddawać coś w wątpliwość. Tak więc język, jakim będziemy posługiwać się w przypadku tej formy komunikacji, nie może być suchą, bezduszną formą jednostronnego komunikatu, a tak niestety wygląda wiele firmowych blogów.

Dla PR-owca nie ma usprawiedliwienia, jeśli chodzi o popełniane błędy językowe. Każdy powinien być mistrzem mowy polskiej. Język jest bowiem podstawowym narzędziem naszej pracy, a komunikacja międzyludzka jeszcze długo będzie opierała się głównie na słowach.

Joanna Delbar

Już 24 kwietnia (czwartek)

w Warszawie

szkolenie otwarte

Copywriting – skuteczna komunikacja za pomocą słów

Sprawdź PROGRAM

Zapisz się na szkolenie

Zapraszamy!

Joanna Delbar jest wykładowcą Akademii PRoto - www.akademiaproto.pl