Empik krytykowany za sposób promocji autorów w sklepach. Rzecznik sieci komentuje

dodano: 
07.02.2018
komentarzy: 
0

6 lutego 2018 roku, w dniu gali plebiscytu Bestsellery Empiku, na Facebooku pojawił się wpis krytykujący nagrody oraz sposób dystrybucji i promocji autorów w sieci.

Post zamieściła na swoim profilu Paulina Wilk, współwłaścicielka Big Book Cafe, warszawskiej kawiarni literackiej, w której organizowane są m.in. spotkania autorskie, i współorganizatorka Big Book Festival. „Już mi się serce cieszy na wieczorną galę Bestsellery Empiku, na myśl o tym, jak zostaje się w Empiku bestsellerem, ile szmalu wydawcy muszą płacić, żeby tytuł dało się tam w ogóle znaleźć, żeby wszedł na »topkę« i żeby na jego wydaniu nie stracić. Tak mi się marzy, żeby któryś z autorów odbierających tę kuriozalną niby nagrodę miał odwagę i przyzwoitość to ze sceny powiedzieć” – zaczęła. Dalej napisała: „Empikowi płaci się kwoty przekraczające 20 tys. PLN, żeby ta wspaniała firma przyjęła sensowną liczbę egzemplarzy w obrót (zachowując prawo zwrotu niesprzedanych egzemplarzy) i ją eksponowała (z tym bywa różnie, więc opłaca się jeszcze przedstawicieli handlowych, którzy to egzekwują)”. „Gala powinna nazywać się »Wszystko na sprzedaż«” – dodała. I podsumowała: „Niezwykle mi przykro na myśl, ilu świetnych wydawców i autorów zasili dziś galę Empiku, tę wizerunkową grę, która ma przesłaniać dość paskudne realia, na które potem ci sami wydawcy i autorzy lamentują”.

Źródło: facebook.com/paulina.wilk.54

Post kobiety został na Facebooku udostępniony 80 razy, m.in. przez popularnych blogerów – Michała Szafrańskiego czy Jana Favre oraz przez profile portali zajmujących się literaturą czy konta księgarni. W komentarzach toczy się dyskusja na temat zasad obowiązujących w sieci Empik. Wiele osób pisze, że przedstawiona sytuacja nie jest niczym nowym, niektórzy wskazują, że właśnie dlatego nie robią zakupów w tych sklepach i opisują inne mankamenty współpracy autorów z siecią. Inni dziękują z kolei za uświadomienie problemu.  

O stanowisko w tej sprawie poprosiliśmy rzecznik Empiku Monikę Marianowicz. „Tego rodzaju oskarżenia są bezpodstawne – autorka wpisu szerzy nieprawdziwe, kłamliwe informacje. Stanowczo dementujemy informacje o rzekomym pobieraniu przez Empik opłat za wystawianie książek na półkach!” – napisała przedstawicielka sieci w komentarzu przesłanym redakcji PRoto.pl. I dodała: „Autorka najwyraźniej myli opłaty promocyjne, których trzonem jest reklama w dwutygodniku »Tom Kultury«, z obecnością na półkach. W przypadku promocji działa mechanizm analogiczny do opłaty za powierzchnię reklamową w mediach i jest powszechnie stosowany przez inne sieci handlowe i sklepy”.

„TOPki Empiku, publikowane i eksponowane w salonach w cyklu dwutygodniowym, oraz Bestsellery Empiku, ogłaszane w cyklu rocznym, opierają się tylko i wyłącznie na wynikach sprzedaży egzemplarzowej z całej sieci Empik (salony i empik.com). To, że takie a nie inne tytuły znalazły się na tej liście świadczy wyłącznie o tym, że zyskały uznanie odbiorców i były najchętniej kupowane w danym okresie” – wyjaśnia dalej Monika Marianowicz. (mb)

X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin