.

 

Groźne rozstania

dodano: 
16.11.2006
komentarzy: 
62

„Agencje PR nie umieją się bronić przed odchodzeniem klientów z byłymi pracownikami” pisze w najnowszym numerze Press Paweł Sierpiński. W artykule przypomina historie ostatnich słynnych odejść ważnych dla agencji pracowników np. Elizy Misieckiej z Rowland Communications i Piotra Talarka z Partner of Promotion, którzy postanowili rozpocząć karierę na własną rękę. Julia Kozak, dyrektor zarządzająca Fleishman-Hillard, zauważa jednak, że: „na rynku największe emocje budzi nie to, że powstają nowe agencje PR, ale to, że na ich założenie często decydują się kluczowi pracownicy dużych agencji (…) Wówczas istnieje ryzyko, że razem z nimi odejdą również klienci”.
Sierpiński przytacza kilka prób zabezpieczenia się agencji przed taką sytuacją. Do jednej z nich należy zapis w umowach z klientami zobowiązujący ich do niepodejmowania współpracy z żadnym z pracowników agencji przez określony czas po rozwiązaniu umowy z firmą PR. Nie wszyscy właściciele agencji decydują się na takie rozwiązanie, a Małgorzata Zaborowska, United PR, stwierdza: „Takie zapisy są jak intercyza. Uważamy, że najważniejsze jest wzajemne zaufanie miedzy nami a klientem (…)”. Joanna Delbar, dyrektor zarządzająca Telma Group Communications, podjęła inne kroki zapobiegawcze. Pracownicy jej agencji podpisują aneks do umowy o pracę, w którym zobowiązują się do zwrotu kosztów poniesionych na nich przez firmę w ciągu ostatnich dwóch lat.
Małgorzata Bekier, prezes Multi Communications, za dobre rozwiązanie uważa odstępowanie kluczowym pracownikom części udziałów firmy, podobnego zdania jest też Adam Łaszyn. Sierpiński przytacza jednak przypadek odejścia Piotra Talarka, który był udziałowcem Partner of Promotion, jako przykład nieskuteczności tego rozwiązania. Autor zauważa, że jakiekolwiek by były powody i warunki rozstań kluczowych pracowników z ich pracodawcami, zawsze następuje po nich reorganizacja firm. Paweł Trochimiuk przyznaje: „Obecnie podzieliłem kompetencje Talarka między trzech dyrektorów, by nikt nie miał tak dużego wpływu na klienta”. Konieczność gruntownych zmian podkreślają też Katarzyna Przewuska, dyrektor zarządzająca Euro RSCG, z której odeszli Tomasz Lis i Janusz Beger oraz Małgorzata Zaborowska, dyrektor zarządzająca United PR. Przewuska stwierdza: „Mam teraz po prostu trochę więcej pracy, ale i pewność, że moi pracownicy nie będą tak bardzo wiązać się z klientem, aby w razie ich odejścia nie narażać się na jego ewentualną stratę”. Natomiast Zaborowska przyznaje: „W tej chwili United PR to zupełnie inna firma”. (psp)

Źródło:

Press, Podbieranie, Paweł Sierpiński, 15.11.06, s.95
komentarzy:
62

Komentarze

(50)
Dodaj komentarz
21.11.2006
20:45:44
glos rozsadku
(21.11.2006 20:45:44)
Ciekawe kto tyle rozpisuje sie na temat odejsc, na tym forum? Sa wsrod glosow opinie osob, ktore udzielaja sie zawsze i wszedzie. Natomiast reszta to najwyrazniej zainteresowani (czyt. dotknieci) tematem. Podpisal sie z nich tylko jeden - z imienia i nazwiska. Moim zdaniem, odejscie kluczowych osob z zespolu nie jest dramatem. Nie ma osob nie do zastapienia. Rowland radzi sobie dobrze bez Misieckiej, Partnersi wygrali chyba "przetargi swojego zycia"(Poczta Polska i Gadu Gadu), Sensors idzie do przodu. Nie ma osob nie do zastapienia – i tutaj nie wykluczałbym również tych którzy w artykule narzekaja na nielojalnych pracownikow – tych z nich, ktorzy nie sa udzialowcami spolek ktorymi zarządzają. To takie memento. Natomiast w kwestii zasadniczej. Budujemy w swojej pracy marki - pewna obietnice dla klientow; obietnice solidności i efektywnosci. Duza agencja o ustabilizowanej pozycji to wlasnie marka. Klienci zostaja z duzymi agencjami – zbudowanymi markami - bo chca miec swiety spokoj. Nie kazdy wybor jest wyborem merytorycznym. Kupując marke kupujemy swoje emocje. Nowe agencje to nieznane jeszcze blizej emocje, swiezy powiew wiatru. Maja pomysły rewolucyjne, prowokacyjne, powoduja ze komunikacja idzie do przodu. Nie każdy klient jednak chce zawsze nowatorskich rozwiązan. Sa tacy którzy pewne rzeczy robia od lat i ani im się mysli cos zmieniac. To prawo klienta. To on koniec końców odpowiada za wyniki finansowe swojej firmy. Gdyby jednak nie nowe agencje to dalej oferta produktow/ uslug PR bylaby zalosnie mala. Pamiętajmy tez, ze kazda z dużych agencji zaczynala kiedys od jednego klienta. Miejmy nadzieje, ze Genesis, Perspektywa czy kazda inna z nowych agencji stworzy na rynku jakosc, która nas zadziwi. I powiemy sobie kiedys – ze tez wczesniej o tym nie pomyślałem! ;) Z firm odchodza ludzie z pomyslami, z pasja i z nieposkromiona checia tworzenia rzeczy nowych lub starych rzeczy „na nowo”. Dobrz ze gdzies wczesniej się uczyli i przyczyniali do wzrostu firm w których pracowali. Teraz sami steruja swoimi malymi firmami. Chwala im za to. Podziwiam ich odwage i zycze sukcesow i dobrych perspektyw, które jedna z tych firm wpisala sobie juz nawet w nazwe :)
21.11.2006
11:26:56
duo
(21.11.2006 11:26:56)
Co oznacza "kantowanie klientow i zawyzanie fee"? To dosyć poważne oskarżenie. Czy możemy prosić o szczegóły? Dodatko wyjątkowo niefortunne oskarżenie, bo zakładam, że gdyby takie przypadki miały miejsce to "kluczowy account" czy też "osoby współtworzące firmę" w ewentualnym kantowaniu i zawyżaniu fee miałyby swój niemały udział.. Ehh.. obrzydliwość...
21.11.2006
10:56:05
Vader
(21.11.2006 10:56:05)
Miało być "...że nawiązanie współpracy z Genesis PR nie miało związku z odejściem Misieckiej...". Przpraszam za literówkę, która wypacza sens zdania. :)
21.11.2006
10:45:33
Vader
(21.11.2006 10:45:33)
Polecam lekturę CAŁEGO artykułu w Pressie. Jest tam explicite napisane, że do Genesis PR E. Misieckiej przeszły prawie od razu dwie firmy z Rowlanda, Grupa Famur oraz Matrix.pl. I co Wy na to? Oczywiście były wypowiedzi osób z tych firm, że nie nawiązanie wpółpracy z Genesis PR nie miało związku z odejściem Misieckiej. Ale kto w to uwierzy?Chyba ktoś tutaj oszczędnie gospodaruje etyką(prawdą swoją drogą też)... Pozdrawiam wszystkich.
20.11.2006
20:53:24
Max
(20.11.2006 20:53:24)
Że nibo co jest nieprawdą? Że Talarek, Misiecka czy Berger nie musieli podbierać klientów agencji, w której kiedyś pracowali? Podaj przykład? Ci kluczowi dla agencji pracownicy nie robili wszystkiego sami. Robili to z ludźmi, których latami uczyli i kształcili. Robili to z ludźmi, których zatrudniali. Pamiętaj, że nie byli to zwykli pracownicy, że podam tylk oprzykład Talarka, który był (jest) 20% udziałowcem Partnersów i chyba nie zależy mu, aby firma, w któej ma udziały funkcjonowała źle. Nie występowali jako Jan Kowalski lecz jako osoby prowadzące/ współtworzące agencje. Dlaczego stawki mają być takie same? A może jednym z powodów odejścia było kantowanie klientów i zawyżanie fee. Jednak znam przynajmniej 2 pryzpadki, w których cena w nowej agencji jest nie niższa niż w poprzedniej. Rozumując tak jak Ty można było by sądzić, że klienci są z szyldem agencji a nie z accountami. To nieprawda. Powtórze, że frustracja szefów Rowlanda czy Partnersów wynika z faktu udejścia kluczowych pracowników a nie 1-2 klientów.
20.11.2006
19:26:18
do Maxa
(20.11.2006 19:26:18)
Nie jest prawdą to co piszesz, przynajmniej w przypadku jednej z wymienionych przez ciebie osób. Albo jesteś niedoinformowany - pytanie wobec tego po co zabierasz w tej sprawie głos. Albo jesteś jedną z tych osób, które odeszły, czy też pracownikiem nowo utworzonej agencji. Wystarczy przeczytać cały artykuł w pressie i prześledzić dokładnie terminy zakończenia i rozpoczecia współpracy niektóych firm z określonymi agencjami. Są informacje do których można dotrzeć po prostu śledząc artykuły o firmach i ich informacje prasowe. Piszesz również że osoby, o których mowa w artykule pozyskiwali tych klientow i współpracowali z nimi. Czy robili to sami? Czy pracowali nad tymi projektami w pojedynkę czy może, zważając na swoje doświadczenie, zarządzali zespołem ludzi, którzy pisali te informacje prasowe, aranzowali wywiady, robili konferencję, przygotowywali wypowiedzi itd. itp. Wreszcie - czy zdobywając tych klientów - występowali jako Jan Kowalski, czy jako reprezentanci dużych firm prowskich, z portfolio klientów i zrealizowanych projektów? A w poruszajace historie o tym jak to klienci z czystego docenienia zasług i sympatii przechodzili do nowo nowo-tworzonej agencji uwierzę dopiero wtedy, jak ktos mi udowdoni, że nowa agencja zaproponowała stawkę przynajmniej równą tej, którą klient placil wczesniej. Myślę jednak ze takich przypadków nie ma...
20.11.2006
16:16:42
Jurek
(20.11.2006 16:16:42)
A moim zdaniem źródłem takich przykrych "rozstań" w agencjach jest na ogół nastawienie na maksymalizację zysku w krótkim czasie ich szefów. Pracownicy buntują się przeciwko takiemu podejściu i...odchodzą wynosząc klientów. Tu jest problem i jego rozwiązanie. Ciekawe, jaki jest stosunek opłaty dla agencji do poborów PR-owca z agencji np. w Niemczech?
20.11.2006
15:45:38
Max
(20.11.2006 15:45:38)
Trochę odeszliśmy od tematu. Siła Misieckiej, Talarka czy Berrgera jest tak duża, że nie muszą i nie musieli a przede wszystkim nie chcieli podbierać klientów agencji, którą tworzyli wcześniej. Należy rownocześnie zwrócić uwagę, że oni tworzyli te agencje, czyli pozyskiwali i współpracowali z wieloma ówczesnymi klientami. Oczywiści nastąpi lub nastąpiła sytuacja, gdy klient Rowlanda, Partnersów czy Sensorsa zwrócić się do nich, bo ich zna, ceni itd. Będzie to sytuacja jesdnostkowa, nie wynikająca z ich inicjatywy. Nie były to rozstania takie jak w filmie Jerry Maguire.
20.11.2006
14:45:46
Okop.
(20.11.2006 14:45:46)
Że skrzętnie zakropkowany i Waga to PT - to dla postronnych z IQ gdzie trzeba jest raczej dość oczywiste. No chyba, że jakiś tzw. "wierny pies", ale to by było trochę jak w skeczach KMN z inżynierem Mrównicą. Nie, to chyba jednak niemożliwe... Z drugiej strony Waga (i kropki) doskonale dobiera ludzi i temu trudno zaprzeczyć, więc... Waga (i kropki) trąbią bez końca o emocjonalnym charakterze wypowiedzi innych osób. Tak, na ten zarzut to rzeczywiście brak słów. O doktoracie pierwsze słyszę. Mowa była o stypendium, więc kto tu kłamie. Vader, dzieciaku... kawa Ci stygnie. Nie rozpraszaj się więc kosztem klientów i pij, pij, chłopie.
20.11.2006
14:02:51
Klientka-Obserwator
(20.11.2006 14:02:51)
Coraz ciekawsza ta "historia" sprzedawana przez Trochimiuka (bo trudno mi uwierzyć, że ktoś inny kryje się za "Wagą" lub "..."). Prezes Wszystkich Prezesów jest jedyną osobą, która ubzdurała sobie "doktorat" Talarka. Mam maila przesłanego przez Piotra Talarka w dniu jego odejścia - pisał o "research fellowship" nie o doktoracie (chyba, że Waga vel ... nie rozumieją różnicy...). W wywiadzie dla Press-u mówił w ten sam sposób. Wrócił ze Stanów po 6 lub 7 tygodniach a nie po 3, co zauważyło liczne grono PR-owców. TBT rozpoczęła działalność od lipca - jak donosi Press i proto. Nie jest może tak wylewny w kontaktach z mediami jak Trochimiuk, trąbiący o każdym, nawet ostatecznie nie wygranym przetargu, ale ja sama cenię efekty a nie "lanserkę". POP nie będzie "moją" agencją - nie dlatego że sprzedaje kiepski serwis (wręcz przeciwnie, miałam b. dobre doświadczenia z jej konsultantkami) ale dlatego, że brzydzą mnie metody/podchody jej prezesa. Kogo zatem okłamał Talarek? Czyżby .../Waga/Trochimiuk stosował goebelsowskie powiedzenie "kłamstwo 1000 razy powtórzone stanie się prawdą"?
20.11.2006
13:29:47
...
(20.11.2006 13:29:47)
Judyto, nic nie wiesz, a wydajesz sądy. Sprawdzaj dalej...
20.11.2006
13:25:58
Judyta
(20.11.2006 13:25:58)
Nic o żadnym doktoracie Talarka nie wiedziałam, sprawdziłam więc jeszcze w archiwum proto: http://www.proto.pl/informacje/info?itemId=23092 i widę, że w wywiadzie Trochimiuk powiedział: "Paweł Trochimiuk: Piotr już od dłuższego czasu starał się o stypendium naukowe w USA. Jego wniosek został pozytywnie rozpatrzony, a on podjął decyzję o wyjeździe. Mogę zrozumieć czyjeś marzenia i plany, a wyjazd na stypendium do Stanów jest przecież atrakcyjną szansą na własny rozwój." I ani słowa o doktoracie... Uderza też obłuda tej wypowiedzi, w kontekście dalszych wydarzeń. Trzy kropki - obserwując działania prezesa praktycznie od początku jego kariery w pr-rze, nie można być obiektywnym, jeśli przyjmuje się diamertalne różne standardy w pracy.
20.11.2006
12:27:43
...
(20.11.2006 12:27:43)
Tak. Doktorat Talarka to faktycznie świetna historia. Facet wyjechał robiąc wielki szum wokół swojej kariery naukowej, po trzech tygodniach wrócił cichaczem i założył swoją firmę. Okłamał dziennikarzy, znajomych, ludzi z branży, wszystkich. Brak słów. Judyto, rozumiem, ze masz jakies osobiste "pretensje" do PT, bo ewidentnie jakieś emocjonalne wzgledy nie pozwalaja Ci spojrzeć na sytuacje obiektywnie.
20.11.2006
10:58:32
Judyta
(20.11.2006 10:58:32)
Czytam i oczom nie wierzę... Znałam trochę Talarka i jestem w stanie wyobrazić sobie powody dla których nie ogłasza wszem i wobec dlaczego rozstał sie z PofP i dlaczego musiał to zrobić tak radykalnie. Znam również prezesa ZFPR (jednak niestety) i tutaj jestem przkonana, że łatwo nie odpuści. Będzie smrodził ile mu sił i czasu starczy swojemu byłemu/obecnemu wspólnikowi (w końcu skorpion zobowiązuje). Zobaczycie, że jeszcze nie jeden "bardzo rzetelny" artykuł powstanie zainspirowany opowieściami Trochimiuka. Na moje oko następny w piar.pl lub Home&Market.
20.11.2006
10:36:30
Vader po weekendzie
(20.11.2006 10:36:30)
"A świstak siedzi i zawija w te sreberka..." ;)
19.11.2006
22:25:43
Butch
(19.11.2006 22:25:43)
Nie znam "Wagi", mam wrażenie, że pojawia się po raz pierwszy. Zarzut tchórzostwa jest mocny, ale nie został poparty ani jednym sensownym argumentem. Czy spodziewasz się droga(?)/drogi(?) Wago, że Misiecka i Talarek będą opowiadali ze szczegółami jak bardzo jest świetnie albo sypną głowę popiołem i powiedzą, że popełnili błąd? Śmieszne. "Faktem jest że tylko Trochimiuk zachował klasę i nie pojechał po swoim wspólniku." ----- tu mnie ubawiłeś/-aś. Kilka rozmów z byłymi lub aktualnymi 'partnersami' otworzyłaby Ci oczy - TE historie chodzą po rynku od marca.
18.11.2006
23:39:26
dbajcie o swój ...
(18.11.2006 23:39:26)
Szanowni Państwo, autor artykułu szuka szczepionki, która obroni agencję, przed jej pracownikiem. Nie tylko byłym, ale włąściwie każdym. Bo każdy może potencjalnie odejść wydzierając agencji płuca i serce czyli kluczowych klientów. I to dla agencji duży kłopot a czasem smutny koniec... Proponuję proste rozwiazanie: nikogo nie zatrudniać, wtedy nie będzie zagrożenia. Pracowałam kiedyś w agencji, z której odeszłam, pokojowo i z klasą, nie dzieląc się z jednak zarządem szczegółami moich planów na przyszłość. Dzień po moim odejściu (tu lekka satysfakcja zawodowa :) ) wpłynęły wypowiedzenia współpracy od dwóch dużych klientów. O czym szanowne koleżeństwo niezwłocznie mnie poinformowało. Miałam już umówioną pracę "in company" i w dodatku za granicą, więc oprócz wspomianej satysfakcji niewiele mnie to interesowało. Do czasu, gdy dowiedziałam się, że zarząd zebrał zespół i przedstawił zespołowi moje odejście jako "case wyprowadzenia klientów z firmy". Oraz przestrzegł przed takimi praktykami. Że branża jest mała i to w ogóle bardzo nieładnie, nieetycznie. Drodzy Państwo, jeśli zdarzy Wam się podobna sytuacja skorzystajcie z mojego doświadczenia. Następnego dnia przybyłam do mojej byłej agencji, poprosiłam o spotkanie dwie osoby z zarządu z udziałem przedstawiciela pracowników. Następnie odbyliśmy dwie szybkie telekonferencję z klientami, a następnie sam/sama cappo di tutti capi - niech to na wieki zostanie w zamkniętym gronie, po co zbyt wiele szczegółów :) - zebrał/zebrała cały zespół i hau hau hau odszczekał/odszczekała wszystkie oszczerstwa pod moim adresem czego skrupulatnie dopilnowałam. I tyle. Dbajcie o swój honor. Poza tym klienci przywiązują się do ludzi. I jesli account odchodzi to klient często też. A czasem klient nie chce płacić na utrzymanie pięknego biura agencji i dwudziestu innych pracowników, więc sam namawia do założenia samodzielnego biznesu i account odchodzi z nim. To jest biznes. Nawet nie małżenstwo ;)
18.11.2006
14:25:42
poinformowany
(18.11.2006 14:25:42)
Ta dyskusja do niczego nie prowadzi, a tak wszyscy się domyślamy na czyje zamówienie powstał artykuł w Pressie...
18.11.2006
11:16:54
Komitet powital...
(18.11.2006 11:16:54)
Niezłe jaja...
18.11.2006
10:18:12
Butch
(18.11.2006 10:18:12)
>>trzeba rozwiązywać swoje problemy w zaciszu gabinetów ! uczcie się "szefowie" !!
18.11.2006
7:36:18
Jarząbek
(18.11.2006 7:36:18)
Witamy Prezesa wszystkich Prezesów na forum Proto.pl. Dzień dobry Wago :)
18.11.2006
1:20:14
Waga
(18.11.2006 1:20:14)
Tak sobie dykutujecie pomiędzy ukrytą Misiecką i Talarkiem którzy próbują na siłe sie sprzedać , bo jakoś trzeba żyć w nowej rzeczywistości, a tylko jeden wywołany do tablicy odważył się coś powiedzieć pod własnym nazwiskiem. Ci pierwsi rozumiem - TCHÓRZE aż śmierdzi, wystarczy choćby wspomnieć "doktorat" Talarka, ale to historia. Faktem jest że tylko Trochimiuk zachował klasę i nie pojechał po swoim wspólniku. Tyszkiewicz i reszta, prawdziwa żenada - trzeba rozwiązywać swoje problemy w zaciszu gabinetów ! uczcie się "szefowie" !!
17.11.2006
21:20:30
PSPRowiec
(17.11.2006 21:20:30)
żadnych, bo nikt nie próbował zarówno Eliza jak i Piotrek prezentują najwyższy poziom etyczny w branży
17.11.2006
17:55:14
mm
(17.11.2006 17:55:14)
ciekawi mnie co innego - ilu klientow nie udalo sie zabrac?
17.11.2006
16:01:13
realistka
(17.11.2006 16:01:13)
Ludzie przychodzą i odchodzą w każdej firmie i w każdej branży. Piarowcy więdzą jak często trzeba aktualizaowac skrzynki mailowe dziennikarzy, bo co chwila są jakieś zmiany i niektórzy zmieniają redakcję kilka razy w roku. Pamiętam jak kiedyś pracowałam w reklamie - baza danych o ludziach w marketingu po roku była już w 60% nieaktualna. O co robic tyle szumu? Warto by zwrócic uwage ile dana osoba pracowała w firmie. Sprawdziłam na proto - Misiecka pracowała w Rowland 7 lat. Co po takim czasie można jeszcze nowego osiagnąc w jednej agencji? Co najwyzej zastąpic dyr. generalnego. wiecej możliwosci awansu brak.. Takze po co doszukiwac się tutaj sensacji? Poza tym PoP, Rowland, MC to duże agencje. Zasługi kluczowych pracowników są na pewno ogromne, ale twierdzenie, że to tylko oni pracowali na sukces tych firm i ze swoich dyrektorskich stolków wykonywali całą robotę jest po pierwsze naiwne, po drugie niesprawiedliwe.
17.11.2006
12:23:08
Vader
(17.11.2006 12:23:08)
Powtarzającym się trzykrotnie mówiemy gromkie nie!!! Stop flooding this forum, please!!!
17.11.2006
12:12:11
anja
(17.11.2006 12:12:11)
redakcja usunęła powtórzony wpis
17.11.2006
12:12:07
aga
(17.11.2006 12:12:07)
redakcja usunęła powtórzony wpis
17.11.2006
12:12:03
anja
(17.11.2006 12:12:03)
redakcja usunęła powtórzony wpis
17.11.2006
12:11:47
aga
(17.11.2006 12:11:47)
gwoli ścisłości, Genesis nie robił tej konferencji, bo to część produktowa
17.11.2006
11:58:21
anja
(17.11.2006 11:58:21)
Przecież rynek jest i będzie przez pare najbliższych lat na etapie rozwoju. Rowlandzi całkiem sobie radzą bez Misieckiej, Genesis walczy o swoje - choć jak słyszałam strasznie wyglądała ostatnia konferencja jaką zrobili dla Kolastyny, Talarek ma ponoć plany bardziej consultingowe niż PRowe a Partnersi idą bez niego jak burza i zdobywają coraz to nowych klientów... widać, ciągle jest o co walczyć, jakoś rynek przyjmuje nowe propozycje a dobre agencje i tak mają się dobrze :-)
17.11.2006
11:57:14
Max
(17.11.2006 11:57:14)
I jeszcze jedna korzyść z powstawania nowych firm - taki prysznic dobrze robi szefowi/właścicielowi, motywuje go do pracy/walki. Prawdopodobnie skłania do zweryfikowania strategii firmy i odświeżenia struktur organizacyjnych. A największymi beneficjentami są oczywiście klienci, którzy mają większy wybór i lepszą jakość.
17.11.2006
11:50:07
lola
(17.11.2006 11:50:07)
Panie Januszu, nikt Panu tutaj nie zarzucił wyciągnięcia klientów. Padło tylko pytanie ogólne czy tak było czy nie, bo przecież nie jesteśmy w Sensorsach i nie mamy pojęcia. I dlatego wyrazy uznania. Podobnie dla Elizy. Założyła agencję, która rośnie jak na drożdżach, zarówno kliencko jak i personelowo. Gratulacje! Oby więcej takich debiutów! Nastrajają optymistycznie:)
17.11.2006
11:35:54
prostychłopak
(17.11.2006 11:35:54)
1. Prezes jest zwykle tylko wizytówką firmy, czesto nie ma bladego pojęcia o tym co robi się dla konkretnego klienta. Nic dziwnego, że klienci po prostu przechodzą za opiekunem (client service director, account manager, inne) do innej firmy. 2. Jeśli ktoś dobrze płaci i stwarza możliwości rozwoju, innymi słowy jest dla pracownika partnerem, to firmy się po prostu nie opuszcza. Vide niektóre firmy , gdzie ludzie pracują po 10 i więcej lat. 3. Odchodzą zwykle ludzie, którzy nie zginają karku z byle powodu, mają ambicje, wizje rozwoju, prą do przodu. Trzymam kciuki za Talarka i innych
17.11.2006
11:07:33
Janusz Berger
(17.11.2006 11:07:33)
Dzień dobry. Wszystkich zatroskanych naszą kondycją moralną oraz kondycją Sensors po naszym odejściu informuję, że nie zabraliśmy z firmy żadnego klienta. Powtarzam: żadnego. A i tak jesteśmy obrzucani błotem. Dziki kraj... Mamy jasną wizję siebie, komunikacji i biznesu. Wizję, której z różnych przyczyn nie mogliśmy realizować w korporacji. Nie odczytujcie tego proszę jako atak na Katarzynę Przewuską, bo mamy dla niej ogromny szacunek. Każda kolejna prezentacja, każde kolejne spotkanie, utwierdzają nas w przekonaniu, że podjęliśmy najlepszą z możliwych decyzji. Bilans po dwóch miesiącach działalności jest dodatni. Mamy czterech klientów (w tym jednego non-profit), z trzema innymi finalizujemy negocjacje. So far, so good... Aż się boimi co będzie dalej... ;) Serdecznie pozdrawiam, Janusz Berger PS> To nasz pierwszy i ostatni głos w tej sprawie. Miłego dnia.
17.11.2006
10:45:46
Judyta
(17.11.2006 10:45:46)
Ja też miałam przyjemność oglądać w akcji Panów Talarka i Trochimuka i zdecydowanie uważam, że to Talarek jest merytorycznie bez zarzutu. Natomiast Trochimiuk to rewelacja w kreowaniu i sprzedawaniu swojego wizerunku (zaliczył już chyba wszystkie ważniejsze branżowe stołki?). Gość zwyczajnie wie z kim trzymać i jak się ustawić, a to nie mała sztuka. Wróżę mu świetlaną przyszłość w polityce. Taki team miał więc jak najbardziej podstawy do zdobycia wysokiej pozycji w branży na zasadzie uzupełnienia. Obaj panowie to typy "gwiazdy" podobnie jak pani Misiecka. Panów Lisa i Bergera nie znam.
17.11.2006
10:29:19
Vader
(17.11.2006 10:29:19)
Frank(ly), Ponoć Berger i Lis nie zabrali klientów. Oto link: http://www.proto.pl/archiwum/info?itemId=31990 Pozdrawiam.
17.11.2006
10:25:27
Vader
(17.11.2006 10:25:27)
Szanowny Modo, Komentuję podczas przerw w pracy. Nie słyszałes o przerwach na kawę? Nie czepiaj się. Pozdrawiam.
17.11.2006
10:09:10
Frank(ly)
(17.11.2006 10:09:10)
Nie rozumiem z tego artykułu czy w końcu Panowie Lis i Berger zabrali jakiś klientów z Sensora czy nie? A Talarek to mądry facet i wierzę, że da sobie radę bez Trochimiuka. Widziałem Panów razem na prezentacji i tym który "wiedział o co chodzi" był zdecydowanie Talarek.
16.11.2006
21:54:25
PSPRowiec
(16.11.2006 21:54:25)
ZFPR przyjmie każdego, kto che się do nich przyłączyć i zapłacić. Pytanie czy Talerek lub Misiecka chcieliby tego. Wątpię.
16.11.2006
21:36:47
modo
(16.11.2006 21:36:47)
Vader, z internetu korzytarz w pracy, czy w domu ? Uzywanie sprzetu firmowego do wyrazania prywatnych pogladow do tego w godzinach pracy jest dzialaniem delikatnie mowiac nieetycznym. Zajmij sie chlopie pracą a nie komentowaniem kazdego tematu na proto
16.11.2006
18:22:35
Vader
(16.11.2006 18:22:35)
A tak BTW to ciekawe czy w przyszłości "starzy wyjadacze" polskiego PR dopuszczą Genesis PR, TBT i Perspektywę do ZFPR... Bardzo ciekawe. ;)
16.11.2006
16:40:14
*
(16.11.2006 16:40:14)
Na brak adrenaliny to pewnie nie narzekali, ale moze nie chcieli sie juz podpisywac pod pomyslami szefow/wspolnikow?
16.11.2006
16:13:05
spekulatius
(16.11.2006 16:13:05)
A moze po prostu im sie znudziła robota, patrzenie na te same twarze i brak adrenaliny... Nie ma to jak działanie na własną rekę i sprawdzanie na co mnie stać :-)
16.11.2006
15:52:37
Max
(16.11.2006 15:52:37)
Każdy przypadek był inny inie można wrzucać ich do jednego worka. 1. Misiecka nie miała udziałów i nie miała perspektyw na udziały, bo 100% Rowlanda należy do międzynarodowej grupy Publicis. 2. Staniszewski nie miał udziałów, ale mógłby mieć, gdyby dał mu je Czarnowski. 3. Talarek miał udziały, ale mimo to zrezygnował. Ad 1 nie wiem czy można się uchronić w takich przypadkach od odejścia kluczowego pracownika. Jeśli jest on ambitny (a dyrektor zazwyczaj jest), to chyba tylko wspólne podejmowanie decyzji, pieniądze i dodatki mogłyby uchronić przed odejściem. Ad 2 Sądzę, że udziały i bezpośredni wpływ na kształt firmy mogłyby pomóc. Ad 3. Nie pomogły udziały, a więc charaktery nie pasowały. Być może kantowanie przy podziale zysków, podważanie decyzji, inne spojrzenie na rozwój czy etykę w biznesie. Czyli szczerość i zaufanie.
16.11.2006
15:31:36
Vader
(16.11.2006 15:31:36)
A tak BTW może zabierze głod, ktoś z PoP, Rowlanda lub Sensorsa? Nie ma to jak dobry agencyjny on-line crisis management... ;)
16.11.2006
15:29:00
Vader
(16.11.2006 15:29:00)
Sugerujesz, że jedyną przyczyną odejścia Misieckiej i Talarka była kłotnia o podział zysków? Nie pracowałem, ani w PoP, ani w Rowlandzie, ale szłyszałem trochę opowieści od znajomych (zresztą kwestią sporną jest czy są wiarygodne - zawsze pojawiają się jakieś urażone ambicje, prawda?). Wywnioskowałem z nich, że może nastąpiło "zmęczenie materiału", a dokładnie zbyt schematyczne, wąskie i nieperpsektywiczne spojrzenie kierownictwa na otaczające agencje sprawy (w tym problemy pracownicze) i może to doprowadziło do odejścia najlepszych ludzi? Choć nie mnie oceniać te konkretne sprawy... Może znasz więcej szczegółów dotyczących tych przypadków i się nimi z nami podzielisz? Pozdrawiam.
16.11.2006
15:13:49
Judyta
(16.11.2006 15:13:49)
Dopieszczanie o jakim mówisz jest jak najbardziej wskazane: ta forma. Ale w niektórych przypadkach może okazać się niewystarczająca. Np.: co z tego że jestes wspólnikiem, jesli nie możesz zaufać partnerowi, bo: a) macie inne spojrzenie na biznes, b) oszukuje Cię (finanse,) c) wprowadza w zespole atmosferę, która Tobie nie odpowiada? Przychodząc do firmy nie znasz realiów, poznajesz je dopiero w trakcie współpracy. A już ktoś mądry powiedział: jak są małe pieniazde, to mamy przyjaźń, zaufanie, zrozumienie. Kłopoty zaczynaja się przy dużych pieniądzach. Być może ta zasada sprawdziła się w opisanych powyżej przypadkach.
16.11.2006
14:35:30
Vader
(16.11.2006 14:35:30)
Jaki, oprócz opcji na akcje, masz pomysł na "dopieszczanie" pracowników, Judyto? Tylko kolejne podwyżki i szkolenia? Nic tak nie buduje więzi z firmą jak perspektywa zostania udziałowcem i realnego wpływu na kierowanie agencją. Pozdrawiam.
16.11.2006
14:33:57
real
(16.11.2006 14:33:57)
otóż to!:-))

Strony

Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin