.

 

Katarzyna Fabjaniak-Czerniak: mocny początek debaty, reszta przewidywalna

dodano: 
22.05.2015
komentarzy: 
0

Bronisław Komorowski i Andrzej Duda w decydującej drugiej debacie prezydenckiej nie zaskoczyli. Ugruntowali swój wizerunek wypracowany w pierwszym spotkaniu w TVP. Zwłaszcza  Komorowski, który z dużo większym spokojem i opanowaniem odpowiadał na pytania dziennikarzy, niż jego kontrkandydat. Z drugiej strony, debata TVN była bardziej agresywna i nastawiona głównie na wytknięcie przeciwnikowi błędów, jak i „straszenie” Polaków przed tym drugim kandydatem. Początek debaty pozwalał sądzić, że kandydaci sięgną po najcięższe argumenty, by zdeklasować przeciwnika, jednak po mocnym początku, dalsza część wystąpienia była raczej przewidywalna.
 
Komorowski konsekwentnie realizował przyjętą wcześniej strategię, by zdeprecjonować słowa konkurenta, jak i unaocznić fakt, że za Andrzejem Dudą stoi Prawo i Sprawiedliwość. Prezydent wielokrotnie przytaczał konkretne argumenty, których celem było unaocznienie wyborcom, jak wiele dobrego realnie on sam osiągnął w trakcie prezydentury oraz jak niewiele udało się zrobić za czasów PiS. Komorowski wielokrotnie ripostował wypowiedzi Dudy nawet, gdy nie był przewidziany na to czas. W ten sposób bez wątpienia chciał podkreślić niekompetencję i brak merytorycznej wiedzy swojego konkurenta, używając np. słów, że propozycje Dudy są „niebezpieczne”.  Prezydent do końca zachował spokój – stonowana gestykulacja, spokojny ton głosu. Nie dał się wyprowadzić z równowagi nawet, gdy Duda używał silniejszych argumentów, atakując Komorowskiego, że ten „kłamie”.
 
Sztab Andrzeja Dudy ewidentnie przygotował swojego kandydata do ataku na Komorowskiego. Gruba teczka, choć Duda skorzystał z niej zaledwie 2 razy, symbolizowała jednak potencjalną dużą liczbę haków na obecnego prezydenta. Mocne otwarcie z podkreśleniem przynależności Komorowskiego niegdyś do Platformy Obywatelskiej mogło zaważyć na całej debacie, jednak Komorowski umiejętnie wybrnął z sytuacji, pozbywając się postawionej na jego mównicy flagi PO. Duda w swoim wystąpieniu był jednak dużo bardziej nerwowy i niespokojny. Podniesiony ton, szybko wypowiadane zdania, dynamiczna gestykulacja, brak tchu czy zagubienie w wypowiedzi – mogły u widza sprawiać wrażenie, że kandydat nie jest w 100% pewny siebie, a tym samym nie jest pewny, co powiedzieć. Z drugiej strony Duda wyraźnie swoje wypowiedzi chciał skierować do wyborców, kierując swój wzrok wielokrotnie (nie tylko podczas finałowego expose) bezpośrednio do kamery. To wśród elektoratu mogło dawać wrażenie, że przemawia bezpośrednio do nich, w ich domu, a tym samym zbudować pewną bliskość oraz poczucie, że Duda dobrze ich rozumie.
 
Katarzyna Fabjaniak-Czerniak, Group Account Manager w 24/7 Communication

X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin