Kim są blogerzy? cz.I

dodano: 
11.07.2013
komentarzy: 
0

Blogowanie, a przede wszystkim blogerzy, to temat, który pojawia się ostatnio coraz częściej – w różnych miejscach, w różnych kontekstach. Najpierw w artykułach o tym, jak bardzo lubimy siebie wyrażać i jakie to modne. Potem w „branżowych” tekstach – których wysyp nastąpił w zeszłym roku – o tym, że z blogerami warto współpracować. Wreszcie we wpisach na „fejsbuku” czy tekstach w innych miejscach sieci, prześmiewających blogerów, żądania o gifty czy wszystko co działo się wokół „Nikongate”.

Raz na jakiś czas prowadzę szkolenia z współpracy z blogerami i widzę, że jest w tej materii wiele rzeczy niedopowiedzianych i mnóstwo niezrozumienia. Jeszcze więcej niezrozumienia widzę, gdy tzw. „stare media” próbują zmierzyć się z tematem. Postanowiłem więc nieco podsumować i – subiektywnie rzecz jasna – opisać. A więc naprzód.

1. Bloger blogerowi nierówny

Już na samym początku chciałbym poddać w wątpliwość wszelkie teksty w stylu „blogerzy to…”. Tak, nawet tę notkę :). Z bardzo prostego powodu – blogosfera jest olbrzymia i niejednorodna. Dlatego wszelkie generalizacje nie mają racji bytu. Blogerką jest samotna matka z Pcimia, blogerem jest dziennikarz sportowy z Chicago, który prowadzi bloga, jest nim (a przynajmniej tak twierdzi) Grzesiek Marczak, czyli właściciel i redaktor naczelny największego polskiego serwisu technologicznego/bloga (niepotrzebne skreślić), jest nim Tomek Tomczyk, czyli Kominek, są nim poszukujący prawdy smoleńskiej blogerzy z salonu24, jest nim nastolatka, która chce zostać blogerką modową. To olbrzymia i niejednorodna grupa i tak należy ją traktować. Dlatego też śmieję się, gdy widzę różne generalizacje i ekstrapolacje – z jednego czy kilku przypadków tworzy się zasadę dla całej blogosfery.

To bez sensu.

2. Bloger to cewebryta

Nie będę tu rozwijał całej teorii „cewebryctwa”, bo to temat na osobną notkę, a nawet książkę (polecam książkę Michała Janczewskiego „Cewebryci, czyli sława w sieci”). Fakt jest jednak taki, że blogerzy czy video blogerzy to swego rodzaju sieciowi celebryci. Oczywiście nie wszyscy, mówię o pewnym wierzchołku, o najbardziej znanych, choć i tym pozostałym często sławy nie można odmówić.

Tu pada zawsze sakramentalne – „Phi, też mi celebryta. Ja go nie znam!”. Oczywiście, że go nie znasz. Na tym polega celebryctwo dzisiejszych czasów. Jest straszliwie pofragmentaryzowane, co więcej, ten trend będzie postępować. Nie musisz go znać zupełnie. Ja – a uważam się za osobę dość obytą z siecią – do niedawna nie słyszałem o Rocku i Rojo, gościach, którzy mają dziesiątki tysięcy fanów, prawdziwych fanów przyjeżdżających na spotkania z nimi. Nie musisz znać wszystkich sieciowych celebrytów. Chociaż… czy to coś nowego? Czy znasz wszystkich niesieciowych celebrytów?

Oczywiście, że nie. Ten proces zaczął się już dawno temu. To nie są złote lata kina, kiedy gwiazdy były znane prawie wszystkim. To także nie gwiazdy z Pudelka czy Vivy albo Gali, których każdy krok śledzą paparazzi. To gwiazdy świecące o wiele słabiej, jednak mające swoich wiernych fanów.

Czy znasz wszystkich tancerzy z Tańca z Gwiazdami, Gwiazdy Tańczą Na Lodzie czy innych show w tym stylu? Ja, zupełnie. Prawdę mówiąc nie do końca nawet wiem, kto jest gwiazdą a kto tancerzem. Taki los.

Blogerzy, przynajmniej ci więksi, mają swoje – całkiem spore – grono odbiorców i są dla nich bardzo dużymi influencerami, czyli osobami wpływowymi. Tak po prostu jest i jeśli tego nie rozumiesz, to niestety zatrzymałeś się nieco na starym podziale. No właśnie. Stary Podział.

Trochę jak Old Deal i New Deal. Podział ten wychodzi przede wszystkim wtedy, gdy za blogerów „zabierają się” ludzie ze Starego Świata. Dziennikarze. Gwiazdy typu Kuba Wojewódzki. Czy po prostu ludzie przyzwyczajeni do tego, że świat dzieli się na GWIAZDY i szare mychy. Ludzi z pierwszych stron gazet i ludzi, którzy te gazety czytają.

Dzisiejsze gwiazdy sieci… są gdzieś pośrodku. To zwykli ludzie, którzy dzięki łatwemu dostępowi do sieci i niskiej barierze wejścia, zaczęli tworzyć i gromadzić wokół siebie społeczność. To nie są gwiazdy obyte z kamerami czy dziennikarzami przeprowadzającymi z nimi wywiad. Może dlatego zazwyczaj tak słabo wypadają w starych mediach? A może to po prostu strach starych mediów każe ich tak przedstawiać? :) Brak podziału na dwie strony ekranu i zrozumienie, że to pewne kontinuum jest kluczem do zrozumienia sieci.

3. Bloger to osoba prywatna

To kolejna rzecz, która nie mieści się w ramach Starego Porządku. Bloger – choć jego medium ma zasięg czasami sięgający powyżej miliona unikalnych użytkowników miesięcznie – nadal pozostaje osobą prywatną. Nie istnieje tu podział Jan Kowalski prywatnie i Jan Kowalski jako dziennikarz. Po prostu nie istnieje. Dlaczego? Ano dlatego, że bloger i jego medium stanowią całość. Blog jest własnością blogera i tylko on decyduje, co się na nim znajdzie. To tak proste, a zarazem tak skomplikowane. Bo różne od tego, co działo się do tej pory.

Poza przypadkami, gdzie blog jest zaplanowanym, komercyjnym bytem, blogi pozostają tubą osób prywatnych, osób z krwi i kości. Chowających się czasem (coraz rzadziej) pod pseudonimem, ale jednak zwykłych, prywatnych osób. Blogera nie obowiązuje prawo prasowe, widzimisię i linia jego redakcji oraz inne wytyczne. Pisze to, co myśli.

Oczywiście może to powodować (i często powoduje), że teksty są na słabszym poziomie niż wymuskane teksty redakcyjne. Notki blogerskie są często bardziej spontaniczne, nie są korygowane, nie są sprawdzane. Zdarzają się wyjątki, i to wcale niespecjalnie rzadkie, istnieje mnóstwo blogów z bardzo starannie przygotowanymi notkami, zgromadzoną bibliografią, takie które biją na głowę dzisiejsze teksty w gazetach. Ale większość rzeczywiście jest bardziej amatorska, bo… pisana przez amatorów.

Oczywiście wyciągają to na światło dzienne przedstawiciele Starych Mediów, tacy jak Jacek Żakowski, choć jak już wspomniałem linia jakości i staranności tekstów wcale nie pokrywa się z linią stare/nowe media. Szczególnie dziś, gdy na skutek cięcia kosztów, poziom starych mediów pikuje niczym jastrząb.

Część II tekstu już jutro w newsletterze PRoto.pl!

 

Jak pracować z blogerami? Jak ich pozyskać do współpracy? Co wolno a co jest absolutnie zakazane? Opowiem w trakcie szkolenia „Blogi jako narzędzie PR”, już 26 lipca!

Sprawdź program szkolenia.

Zapisz się już teraz!

Zapraszam,
Michał Górecki
(tekst za blogiem: http://michal-gorecki.pl/)

 

Michał Górecki jest wykładowcą Akademii PRoto - www.akademiaproto.pl

Akademia PRoto to projekt szkoleniowy portalu PRoto.pl. Naszym celem jest umożliwienie dostępu do praktycznej wiedzy z zakresu public relations wszystkim osobom, które mają potrzebę wzbogacenia swoich kompetencji zawodowych.

W ramach Akademii PRoto mogą Państwo, w dowolnym czasie i miejscu, skorzystać z pełnego kursu on-line, albo wybrać jego pojedyncze moduły lub pakiety tematyczne – zapoznaj się z kursem internetowym.

Swoją wiedzę z PR-u można poszerzać w trakcie jedno- i dwudniowych warsztatów i szkoleń otwartych, których kilka organizujemy w każdym miesiącu – zobacz najbliższe terminy szkoleń.

W ofercie Akademii mamy także szkolenia "szyte na miarę" – poznaj nasze szkolenia wewnętrzne.

 

komentarzy:
0
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin