.

 

Komisja Europejska o Facebooku, Twitterze i Google'u. Chwali i gani

dodano: 
30.10.2019
komentarzy: 
0

Komisja Europejska opublikowała raporty Facebooka, Twittera, Google’a i innych firm oraz organizacji, które podpisały w 2018 roku kodeks postępowania ws. zwalczania dezinformacji w internecie. Unijny organ zarówno chwali, jak i gani, wytykając niedopatrzenia, arbitralność i wybiórczość poszczególnych przedsięwzięć. W podsumowaniu odnotowuje też inicjatywy SKM SAR.

Sporą część raportów stanowią informacje o zwalczaniu niepożądanych, łamiących regulamin poszczególnych platform reklam. Facebook, dla przykładu, w samym marcu i kwietniu 2019 roku interweniował w sprawie ponad 600 tys. materiałów promocyjnych – wspomina Komisja. Unijny organ docenia, że każda sieć społecznościowa wdrożyła przepisy zapobiegające lokowaniu reklam przez konta, które naruszają regulaminy, oraz że stara się działać prewencyjnie, nie reakcyjnie.

Dużo uwagi Komisja poświeciła też reklamom politycznym. UE docenia, że każda sieć społecznościowa je oznacza, problemem mogą być jednak niespójne definicje reklamy politycznej w regulaminach poszczególnych platform. Unijny organ chwali też Facebooka, Twittera i Google’a za udostępnienie bibliotek reklam, które można analizować, ale zauważa, że nie każdy materiał dotyczący marketingu politycznego był odpowiednio oznaczony.

„Obniża to wiarygodność archiwów oraz danych dotyczących wydatków reklamowych. Ograniczone możliwości przeszukiwania baz oraz niepełne informacje dotyczące targetowania (…) i zasięgu poszczególnych materiałów sprawiają, że użyteczność bibliotek jest niższa” – pisze Komisja.

Problemem wskazywanym w raporcie jest też m.in. sporadyczność współpracy platform społecznościowych z organizacjami fact-checkingowymi, choć Komisja zauważa, że sam Facebook w analizowanym okresie podwoił liczbę podmiotów, z których pomocy w tym zakresie korzysta. Unijny organ wytyka ponadto, że nie wiadomo, kiedy weryfikacja informacji będzie odbywać się we wszystkich językach funkcjonujących w UE. Sygnatariusze kodeksu postępowania nie wypracowali także (wraz z wydawcami) jednolitych wskaźników wiarygodności danego medium – czytamy w raporcie.

Czytaj też: Stowarzyszenie Demagog w programie fact-checkingowym Facebooka

Wspomniany na początku problem wybiórczości pojawia się w inicjatywach mających na celu zapewnienie przejrzystości informacji. Komisja Europejska pisze na przykład, że informacje kontekstowe dodawane do historycznych lub naukowych filmów na YouTubie, dostępne są wyłącznie w trzech krajach Unii. Podobnie jest w przypadku Twittera, który udostępnia wiarygodne źródła medyczne podczas wyszukiwania treści związanych ze szczepieniami, ale jak na razie poza granicami UE.

Komisja docenia jednak, że wszystkie platformy społecznościowe udostępniły użytkownikom informację o powodach wyświetlenia im danej reklamy. Wylicza też kilkadziesiąt inicjatyw i narzędzi, które Facebook, Twitter czy Google zaprezentowały w celu wspierania konsumentów w poruszaniu się po internetowym środowisku informacyjnym.

Komisja, odnosząc się do organizacji branżowych, takich jak polski SKM SAR czy IAB Europe, zwraca uwagę, że choć ich działania podniosły poziom świadomości w sprawie zwalczania dezinformacji – raport wymienia m.in. inicjatywę na rzecz czystej informacji i reklamy, którą przyjął także Związek Firm Public Relations – to wciąż wiele firm mediowych i reklamowych nie zostało sygnatariuszami kodeksu postępowania. Komisja pisze też, że nie jest jasne, jakie zabezpieczenia rozwijają organizację, by zapobiegać wyświetlaniu internetowych reklam obok dezinformujących treści.

Wszystkie raporty zostały opublikowane na stronie Komisji. (mp)

X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin