Kontrowersyjny członek gabinetu Grabarczyka

dodano: 
25.09.2014
komentarzy: 
0

We wtorek minister Cezary Grabarczyk przedstawił w resorcie sprawiedliwości jako kandydata na członka gabinetu politycznego swojego bliskiego współpracownika Kamila Deptułę. Na stronie Deptuły widniały m.in. takie wpisy o nim samym: „Dzielny junak! Bałamuci panny, mężatki i wdowy (włączając babcie takowych, nawet te poruszające się na wózkach inwalidzkich)”. Po rozmowie dziennikarza tvn24 z ministrem strona została zablokowana. Minister i Deptuła twierdzą, że nie mają z tym nic wspólnego. Sam Deptuła wypiera się, że tworzył tę stronę.

Komentuje dr Łukasz Przybysz, specjalista komunikacji politycznej, Instytut Dziennikarstwa, Uniwersytet Warszawski:

O aferze Deptuły za wcześnie mówić. Strona internetowa traktująca o przyszłym współpracowniku ministra sprawiedliwości zawiera niewygodne treści wskazujące na zabawowo-frywolne oblicze Kamila Deptuły. Jednakże można tam też znaleźć opinie jego znajomych, którzy określają go jako energicznego, pełnego zapału, w żadnym wypadku nudziarza. A tacy są, jak widać, w cenie, bo Deptuła już się mediom spodobał. Prywatne życie i opinie powinny takimi pozostać, jednakże w dobie wszechobecnego internetu kreowanie wizerunku osoby jest coraz trudniejsze – nigdy nie wiadomo, co czyha w szafie.

Odcinanie się od autorstwa strony internetowej z niewygodnymi treściami, spychanie odpowiedzialności na kogoś innego to typowy sposób rozmywania sprawy. Odcięcie się jest jedną ze strategii oddalenia kwestii od zainteresowanego. Jednakże takie postępowanie Kamila Deptuły jest niewłaściwe. Należy wyjaśnić publicznie wszystkie okoliczności sprawy, przyznać się do ewentualnego błędu, zbytniej nonszalancji w internecie, zaznaczyć, że treści te były jedynie żartami. Taktykę potwierdzania zastosowano choćby w głośnej ostatnio aferze wycieku intymnych zdjęć hollywoodzkich gwiazd, ponieważ nie można było dyskutować z autentycznością fotografii oraz nieostrożnością osób, które je zamieściły. Inaczej jest w tym wypadku – słowa może napisać kto inny, podszyć się, ale wtedy należy przyjąć odmienną taktykę. Wypierając się autorstwa treści na stronie, Deptuła powinien był zaznaczyć, że ktoś się pod niego podszył i będzie dążyć do wyjaśnienia sprawy. Zamiast tego Deptuła zarzekał się, że to nie on zamknął stronę, bo nie dotykał laptopa. Gdy dobrze przyjrzeć się temu stwierdzeniu, można dopatrzeć się w nim przyznania do całej sprawy.

Bardziej niepokoi natomiast sposób komunikacji i decyzje Cezarego Grabarczyka. Jako minister sprawiedliwości powinien ostrożniej dobierać, nawet już wcześniej sprawdzonych, współpracowników. Wnikliwe prześwietlenie może tylko pomóc. W swojej wypowiedzi na temat zaistniałych okoliczności Grabarczyk był jeszcze mniej ostrożny. Nie powinien był tej sprawy tak dokładnie omawiać (w innych kwestiach jego wypowiedzi są o wiele delikatniejsze), a raczej zaznaczyć, że ją sprawdzi. Natomiast doszło do kuriozalnej sytuacji, gdy minister broni swojego przyszłego podwładnego, jest jego adwokatem. To zarówno niestosowne, jak i nieprofesjonalne.

Na koniec warto zaznaczyć, że w ostatnim czasie zdarzyło się (i zapewne jeszcze zdarzy) kilka poważniejszych sytuacji, które mogą wpłynąć na wizerunek rządu i partii rządzącej. Wpadki się zdarzają, ale niektóre z nich, choć pozornie błahe, potrafią pogrążyć nawet silnych polityków. Ta raczej do takich nie należy. Może natomiast posłużyć za materiał szkoleniowy z cyklu „jak tego nie robić” zarówno dla ministrów, ich doradców czy licznych internautów. Co raz pojawia się w sieci, zostaje w niej podobno na zawsze.

komentarzy:
0
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin