Mucha na skraju wizerunkowej katastrofy

dodano: 
19.03.2012
komentarzy: 
0

„Ona ma nadzieję, że blask tych dwóch imprez sprawi, iż nikt nie będzie pamiętać o tym, co działo się na początku tego roku. Jej rywale są już teraz pewni, że nic jej nie uratuje. Wtedy będą mogli głośno powiedzieć »a nie mówiliśmy«” – tak o najważniejszym egzaminie, jaki jeszcze przed minister Joanną Muchą (Euro i igrzyska w Londynie) pisze Piotr Gursztyn w Uważam Rze.

Gursztyn podaje, że większość polityków i ekspertów nie daje Musze większych szans na powodzenie w tym „teście”. Uważa, że po imprezach sportowych konkurenci zaoferują jej swoje usługi w kierowaniem resortem sportu i turystyki. Autor podkreśla, że minister od początku swojej kariery nie miała zaplecza politycznego i wsparcia. „W polityce nie wolno być singlem. A Mucha nim jest” – czytamy w dzienniku. Gursztyn dodaje, że „ministra” wcale nie ma dobrych relacji z Donaldem Tuskiem. Premierowi „jej ładna buzia jest potrzebna jako przynęta do kamer, nie tylko polskich telewizji, w czasie Euro 2012 i olimpiady w Londynie”. Intencje szefa rządu nie są też czyste, jeżeli chodzi o chwalenie pani minister. Robi to, „bo jej wpadki obciążają także jego konto” – przekonuje dziennikarz. A ostatnio sporo z nich media odmieniły przez wszystkie przypadki. Bywa, że premier przesadza, tak jak w przypadku talentu Muchy do języków obcych, w tym przede wszystkim do j. angielskiego. Mucha podobno po tej pochwale czuła się wyjątkowo zmieszana.

Z drugiej strony „krytyka Muchy jest zastępczą, bezpieczną formą krytykowania samego premiera”, a jej „negatywny wizerunek w mediach jest kreowany przez wewnętrzną opozycję” – takie opinie słychać w PO. Sytuacja uległa delikatnej zmianie po programie Tomasza Lisa, w którym Mucha wystąpiła i zaproponowała, by zwracać się do niej per „ministra”. Od tej pory nie jest tak politycznie osamotniona, ale środowisko feministyczne nie zostało do końca przekonane. Manuela Gretkowska uznała, że „to fałszywa gra »córy PO«”, która w trudnym dla siebie momencie podczepia się pod feminizm. A Kazimiera Szczuka, mimo że ową grę dostrzegła, stwierdziła, że „dla dobra sprawy trzeba bronić świeżo nawróconej siostry”. Obawy ma też wiceprzewodniczący sejmowej komisji sportu, Adam Hofman (PiS). Twierdzi, że „to cyniczna gra własną płcią”, i „każda merytoryczna krytyka będzie przedstawiana jako męski szowinizm i seksizm”. (es)

Źródło:

Uważam Rze Inaczej Pisane, Sylwetka: Joanna Mucha, Piotr Gursztyn, str. 34, 19.03.2012
komentarzy:
0
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin