.

 

Pierwszy klient Solski PR

dodano: 
11.04.2008
komentarzy: 
26

Agencja Solski PR ma pierwszego klienta. Na współpracę z agencją zdecydowała się firma Gourmet Foods, importer i dystrybutor herbaty Dilmah. Działania agencji obejmą strategiczne doradztwo komunikacyjne, opracowywanie i rozpowszechnianie informacji prasowych, zarządzanie kontaktami z mediami, organizowanie spotkań, konkursów, a także inne działania w zakresie komunikacji zewnętrznej. Kontrakt zawarto na rok, z opcją automatycznego przedłużenia na kolejne lata. Klient sam zgłosił się do agencji. Wcześniej firmę obsługiwała Sigma. Umowa z agencją tą wygasła w marcu 2008. (kk)

komentarzy:
26

Komentarze

(26)
Dodaj komentarz
14.04.2008
23:44:19
Bestia...
(14.04.2008 23:44:19)
Dołącza się do życzeń powodzenia dla Pana Ryśka. Co nietypowe - bo Bestia chyba pierwszy raz zgadza się z protonem w jakiejś sprawie ;)
14.04.2008
22:53:17
Spin-ka
(14.04.2008 22:53:17)
I ja trzymam kciuk! Niewielu szefów jak pan Solski, wcześniej pod szyldem Sigmy, a teraz własnym, poświęca czas na wypowiedzi na tym portalu, a więc ważny element kreacji własnego wizerunku w środowisku, nie tylko poprzez układy i układziki, ale ważny kanał komunikacji jakim jest proto. Reszta pokazuje, że ma to dokładnie w 4L, bo wysoce prawdopodobne wpisy anonimowe są tylko częścią pracy.
14.04.2008
14:28:23
proton
(14.04.2008 14:28:23)
Trzeba mieć charakter, żeby stawiać własną agencję po tylu latach pracy jako najemnik. Będę trzymał kciuki za szybki rozwój tego projektu, wszystkiego dobrego Panie Ryszardzie!
14.04.2008
13:44:45
do :)
(14.04.2008 13:44:45)
zgadzam się, zwlaszcza ze MACREAUX to chyba dawny dyskutant Vader z nowym nickiem;-)
14.04.2008
11:26:08
Michał Miłowski
(14.04.2008 11:26:08)
Gratuluję pierwszego klienta i pozdrawiam!
13.04.2008
18:53:39
:)
(13.04.2008 18:53:39)
Panie Ryśku. czas na bloga. po co tak się silić na proto? :) Nie warto
13.04.2008
16:16:11
MACREAUX
(13.04.2008 16:16:11)
Czyli co ? Jest dobrze, ale niedobrze ? Mnie intryguje komentarz dotyczący wieku dojrzałości pozwalającego stać się nie tylko ekauntem czy sinior ekauntem czy egzekutiw sinior ekauntem, ale partnerem do prawdziwego doradztwa komunikacyjnego. Większość liderów biznesu to faceci lub panie w wieku 38 - 50, jakim partnerem dla takiej osoby jest ów ekaunt jest, przy całym szacunku osoba w wieku 25- 26 lat. Nie żartujmy. Samo wykształcenie czy najbardziej błyskotliwa inteligencja nie wystarczą. Trzeba po prostu przeżyć kilka lat na tym świecie. Szaleńczy kult młodości, jaki panuje na świecie być może sprawia, że do niektórych branż bierze się tylko młodziaków, a w przypadku PR też wpływa to na jego polską kondycję. Ja uważam, że o powodzeniu w PR decyduje nie tylko "odrabianie słupków", ale znajomość specyfiki funkcjonowania mediów, wszystkich mediów, ekanunt, który wie jak zrobić iwent czy wie gdzie ustawić reklamowy banner to smiech na sali. Musi być partnerem dla dziennikarza, albo medialnego szefa z każdego medium, jakimkolwiek ono jest. Ostatnio rozmawiałem o współpracy z przedstawicielami wielkiej korporacji, która przejęła pewną fabrykę w Polsce. Koncern nie wie co począć z inwestycją, i będzie miał kolosalne kłopoty medialne, które na 100 procent podkopią jego przyszłość w naszym kraju. Na pytanie czy umiejętną komunikacją nie można by ich wesprzeć usłyszałem" a po co: ROZPACZ... ! ! ! ! ! Panie Ryszardzie, JAk się coś stanie to się zareaguje, tisze jediesz dalsze budiusz, usłuszałem w konkluzji, CZARNA ROZPACZ... Gdzie my jesteśmy Panie Prezesie...
13.04.2008
12:04:29
Ryszard Solski
(13.04.2008 12:04:29)
Polski PR jest po prostu jeszcze młody. Jednak uważam, że jak na swój wiek, jest w zupełnie niezłej formie, na pewno znacznie bardziej rozwinięty niz w innych krajach CEE, z wyjątkiem Czech, ktore prezentują równy, a w niektórych dziedzinach (np. public affairs) nawet wyższy poziom. Natomiast wobec PR brytyjskiego, niemieckiego czy skandynawskiego dzieli nas jeszcze sporo. Promotorzy polskiego PR-u przywodzą fakt zdobywania międzynarodowych nagród, ale nie pamiętam, abysmy coś znaczyli w konkurencji na PR korporacyjny czy produktowy, dwie główne dziedziny dzialań PR. Nawet sama skala rynku PR w Polsce budzi poważne wątpliwosci. Autorytety w branży twierdziły już rok temu i to nawet opierajaąc sie na badaniach, że można ja oceniać na 400 mln złotych, tymczasem ta liczba jest po prostu wzięta z sufitu. Fakty są takie: 40 największych agencji w 2006 r, wygenerowało przychody w wys. 160 mln PLN (sprawdzone przez miesięcznik Press w ich KRS, a więc są to jedyne wiarygodne dane). Załóżmy, ze 50 kolejnych, ale już bardzo malych agencji wygenerowało dalsze 40 mln (pewnie nie). To daje 200 mln. Załóżmy, że średnie tempo wzrostu w 2007 r. wynosiło 25%. Mamy zatem wartość rynku agencyjnego 2007 - 250 mln zł. Ale to nie koniec. Na świecie podaje się nie całość przychodów, które obejmują także koszty agencji i pieniądze "przelewane" przez agencję w imieniu klienta, ale tylko tzw. income fee, czyli czyste wynagrodzenia + marże. A to może stanowić 50-60% całości przychodów, Ile mamy zatem? 125-150 mln PLN. W 5-milionowej Norwegii jest to 60-80 mln euro. Koniec, kropka. Nie mam problemu z feminizacją. Tak jest na całym świecie, poza krajami rozwijającymi się (np. Azja). Wyjątkiem jest PR polityczny, public affairs oraz relacje finansowe i inwestorskie, tam dominują panowie. Jest znanym faktem, że panie górują umiejetnościami komunikacyjnymi, empatią i to jest bardzo cenne. Problem widzę inaczej: na rozwiniętych krajach zachodnich PR-owcy sa raczej konsultantami, doradcami, mają u klientów duży autorytet. U nas to zdarza się rzadko - klienci najczęściej oczekują od PR-owca czy agencji dobrego wykonawstwa: opracowania materiałow prasowych, zgromadzenia tłumu dziennikarzy na konferencji prasowej, zapewnienia oddźwięku medialnego. Ale też trudno winić klientów, skoro ich PR-owcy lub accounci w agencjach mają po 25-26 lat. Na status doradcy trzeba pracować dłużej. Problemem w agencjach jest jednak to, że po paru latach ludzie uciekają z nich do korporacji - i koło sie zamyka. Dlatego ja w swojej agencji stawiam na długofalowy zespół, w pierwszym rzedzie zatrudniam najbardziej doświadczone (a nie najtańsze) osoby i postaram się stworzyć im takie perspektywy, w tym opcje menedżerskie, że nie będą szukały pracy w korporacjach. Oni - przepraszam, my - bedziemy dla tych korporacji partnerami, a nie tylko rzetelnymi wykonawcami. No, w Warszawie ładna pogoda, uciekam do lasu i pozdrawiam!
13.04.2008
10:34:05
MACREAUX
(13.04.2008 10:34:05)
Czyli co Panie Ryszardzie, taki chałupniczy jeszcze też polski PR ? Co jest powodem jego środowiskowej słabości ? Jak Pan uważa ? A feminizacja,? Nie, nie broń Boże nie mam nic przeciwko kobietom, ale gołym okiem widać, wystarczy spojrzeć na spis PR-owców w polskich firmach... I jeszcze jedna uwaga, słabość publicystyczna polskiego PR jest nader widoczna, to co można przeczytać często, gęsto trąci banałem, komunałem jest odkrycze inaczej. A może środowisko powinno się skrzyknąć i poszukać wspólnie sponsora na polskie wydanie PR Weekly. Dziwi mnie intelektualna miałkość, by nie powiedzieć mocniej - słabość polskiego PR...Przecież wymienieni przez Pana ludzie nie będą wieczni... co dalej. Jest inny problem, ma Pan całkowitą rację, że nie da się abstrahować od relacji z pracodawcą PR-owców - biznesem. Moje doświadczenia dowodzą, że polscy biznesmeni kompletnie nie rozumieją ISTOTY PR i na ogół mylą go z marketingiem, reklamą, promocją i Bóg wie czym jeszcze. To wszystko jawi mi się jako bardzo zaściankowe i trąci parafiańszczyną. Mieszkałem kilka lat na Zachodzie i przyglądałem się tamtejszemu światkowi PR. Jakżeż on rózni się od tego co jest u nas, to po prostu przepaść. Bardzo mi sie dobrze z Panem dyskutuje. Proszę o opinię.
12.04.2008
23:20:04
Ryszard Solski
(12.04.2008 23:20:04)
Do wypowiedzi :) Może niezbyt jasno sie wyrazilem. Oczywiście, że jadąc na prezentację oferty, nie wiedzieliśmy o tym, bo przecież nie jechalibyśmy kilkuset km, gdybysmy wiedzieli. Dopiero podczas spotkania klient nam o tym powiedzial, zresztą uczciwie, bo przecież nie musiał. Druga kwestia - zgoda. Spiskowa teoria dziejów to wygodny parawan, za którym ukrywają się nieudacznicy. Dlatego ja niekoniecznie wierzę we wszystkie tego typu historie, ktore zresztą w nieudanych przetargach nie stanowiły jakiejś znaczącej części. Do MACREAUX: Problemu etyki w polskim PR nie można rozpatrywac w oderwaniu od problemu etyki w biznesie w naszym kraju. Podejście do tego drugiego jest bowiem u nas bardzo swobodne i pewnie minie sporo czasu zanim sie zmieni. A wtedy zmieni się to podejście i w biznesie PR-owym. Nie jest zresztą tak źle, powiedzialbym, że i tak najlepiej w całym regionie CEE, bo na przyklad na Węgrzech były takie afery, ze ich związek firm PR wylecial z hukiem z ICCO (International Communications Consultants Organisation), a potem praktycznie zaprzestał działalnosci. Co do byłych dziennikarzy, to tu można dyskutować. Faktem jest, ze pierwszymyi PR-owcami w Polsce byłi właśnie oni (Piotr Czarnowski, Alma Kadragic, Tadeusz Jacewicz, no i ja i pierwszy zespół Bursona ciut później), bo nie bylo wtedy ani studiów, ani książek, była zaś u nas wiedza o mediach i potrzebach dziennikarzy. Ale też nie każdy dziennikarz sprawdza się w tym zawodzie, bo nie każdy może dostosować się do jego rygorów, do codziennych obowiązków, do odpowiedzialnosci przed klientami, do ich presji na wyniki. Obycie międzynarodowe na pewno pomaga w pracy ze swiatowymi korporacjami, bo im dobrze sie pracuje z ludźmi, którzy potrafia zrozumiec ich filozofię i pragmatykę działania. Tak, bardzo szkoda mi Piar.pl, bo bylo tam wiele ciekawych materiałow, a jako czlowiek trochę "starej daty" zawsze wolę poczytać ciekawy, problemowy artykuł w wygodnym fotelu przy kawie, niż wślipiać sie przez godzinę w monitor. Press czy Media & Marketing Polska w bardzo niewielkim stopniu zajmują sie PR-em i na polski PRWeek pewnie będziemy musieli jeszcze parę lat poczekać. Po prostu branża jest jeszcze za mała i za slaba, aby branżowe czasopismo miało szansę przetrwania.
12.04.2008
19:49:20
:)
(12.04.2008 19:49:20)
Panie Ryszardzie. wszystkie ryśki to fajne chłopaki, ale pan tu się zaczyna mieszać w zeznaniach. najpierw mówi Pan, że wiedział że klient u którego złożył Pan ofertę wspominał Panu że robi niby-przetarg. A potem mówi Pan, że można odpuszczać, pod warunkiem, że się wie, że pitch jest ustawiony. No to jak w końcu było - wiedział Pan czy nie? Zaangażował Pan zespół w pracę nad ofertą dla klienta, którego nie dało się zdobyć czy nie? A co do tych wiadomości z miasta o tym kto wygrywa i dlaczego. Ja mam na to swoje zdanie. Czasem po prostu łatwiej powiedzieć zespołowi o tajemniczym układzie (i samemu w ten układ uwierzyc) niż wyciągnąć wnioski z przegranych pitchów. Jak manager za każdym razem mówi że przetarg był ustawiony i słyszał o tym "w warszawce" to po prostu nie ma jaj. Ja takie opinie zawsze sieje przez bardzo gęste sito.
12.04.2008
19:23:03
MACREAUX
(12.04.2008 19:23:03)
Dziękuję za wyjaśnienie, ale moje wątpliwości pozostały, mnie pachnie to na odległość praniem szmalu, z punktu widzenia agencji PR to obrzydliwie nieetyczne, z drugiej zaś strony nie każdy ma takie jak Pan czy ja, wyobrażenie o zasadach etyki. Dla mnie to dziedzina, która ma na pewno przyszłość w Polsce, choć na razie funkcjonuje w niej sporo zwyczajnych hochsztaplerów, dla których Public Relations to podstolne kupowanie dziennikarzy. Jeszcze dwie uwagi: Pana i Tadeusza Jacewicza przykłady są, - moim zdaniem - dowodem na jedno: najlepszymi PR-owcami są dobrze wykształceni i obyci za granicą "światowi" byli dziennikarze, obaj Panowie mają za sobą udaną karierę w PAP i na jej placówkach korespondenckich. To jedna uwaga. Druga - innej natury, za bardzo niepokojące dla branży uznałbym upadek miesięcznika Piar.pl wydawanego w Poznaniu. Dziękuję uprzejmie za miłą dyskusję na odległość
12.04.2008
17:10:29
Ryszard Solski
(12.04.2008 17:10:29)
No, to nie wygląda ciekawie. Czasami korporacje nie mogą wykazać w swoich księgach pewnych rachunków (np. biletów za przejazd dziennikarza czy partnera, jakichś upominków) i wtedy proszą o to agencję PR. Jeśli to ma związek z PR (np. przejazd i hotel dziennikarza zaproszonego przez firmę na jej międzynarodową konferencję prasową - w Polsce redakcje prawie nigdy za to nie płacą) to dla mnie to jest OK. Ale wyjazd turystyczny, to już jest mocno naciągane, choć znam też firmy uważające się za agencje PR, dla ktorych incentive travel jest istotnym elementem biznesu i pewnie mają ten obszar wpisany w KRS, więc formalnie wszystko jest w porządku. A płacenie za nic nie robienie? No cóż, prawnik powiedzialby pewnie tak: mamy w Polsce ustawę o swobodzie działalnosci gospodarcznej i dopóki ktos nie łamie prawa (np. nie ma w KRS-ie wpisanej działalności turystycznej, a ją prowadzi), to nie ma sprawy. Ponadto mamy w PR-ze i innych usługach profesjonalnych coś takiego jak "opłata za gotowość". I firma Y mowi: agencji X placimy za gotowość, na wypadek, gdybysmy ją nagle potrzebowali. Niewiele pomoglem, ale takie są realia.
12.04.2008
15:49:35
MACREAUX
(12.04.2008 15:49:35)
Panie Ryszardzie, może niezbyt prezyzyjnie się wyraziłem. Światowa korporacja X pracuje z agencja Y w Polsce płacąc jej miesieczny ryczałt Z. Agencja Y nie wspiera działan handlowych korporacji X w żadnej mierze, a reguluje np. rachunki za turystyczne wyjazdy zagraniczne tutejszych przedstawicieli... dziwne co? Powtarzam wsparcie medialne korporacji X przez agencję Y jest równe zeru. Centrala korporacji w państwie A toleruje od lat ten stan rzeczy i reguluje za nicnierobienie wysokie monthly fee... Co to jest Pana zdaniem ?
12.04.2008
15:15:35
Ryszard Solski
(12.04.2008 15:15:35)
Do :) Oczywiście, że nie ma sensu startowac w takich przetargach, pod warunkiem, że wiadomo, iż to "taki" przetarg. Jednak bardzo często nie mamy o tym pojęcia, w dobrej wierze składamy ofertę i dopiero po jakimś czasie dowiadujemy się "z miasta" kto i dlaczego wygrał. Agencje reklamowe też czasami mają takie sytuacje. Do Macreaux: Co do prania pieniędzy - nigdy nie spotkałem się z taką opinią. Natomiast mogą bywać sytuacje, gdy polski oddział międzynarodowej firmy skarży sie na malą aktywnośc obslugującej go agencji w Polsce, której placi nie on, lecz jej centrala w Brukseli, czy Londynie. To wynika z rożnych przesłanek, np. oczekiwany przez klienta zakres prac w istocie znacznie wykracza poza to co zostalo przez firmę-matkę uzgodnione. Jeżeli jednak agencja rzeczywiście nic nie robi, to tak dlugo nie może sie dziać, bo klient poskarży się swojej centrali, a ta przywoła agencję do porządku. Ja sporo pracowalem z międzynarodowymi klientami, także w ramach ich umów z międzynarodowymi agencjami PR, i muszę powiedzieć, że te sprawy były bardzo mocno koordynowane. Powiedzialbym nawet, że praca była trudniejsza, bo trzeba było wszystko uzgadniac nie tylko z klientem w Polsce, ale także z centralą jego agencji PR zagranicą i samego raportowania. telekonferencji, propozycji było 3 razy więcej.
12.04.2008
13:48:39
MACREAUX
(12.04.2008 13:48:39)
Dyskusja stała się merytoryczna, to dobrze. Mnie argumentacja p. Solskiego przemawia do rozsądku. Nie mam powodów, żeby podawać jego argumentację. Chciałbym zapytać P.T. forumowiczów o opinię zasłyszaną na tzw. mieście. Czy prawdą jest,że niektóre agencje PR są zwykłymi pralniami pieniędzy służą do tego co po angielsku nazywamy money laundering... Docierają do mnie słuchy, że dzialaność agencji na rzecz klienta to czysta fikcja. Klient skarży się, że nie ma żadnej pomocy ze strony agencji kiedykolwiek o nią poprosi, ale centrala zagraniczna mimo tego płaci agencji PR monthly fee. To co to jest jak nie pranie pieniędzy ? Co PT o tym myślą, jeśli byłaby to prawda to PR w Polsce jest tym samym jak nie przymierzająć futbol...
12.04.2008
12:40:51
:)
(12.04.2008 12:40:51)
ot mi nowość. przetargi dla przetargów. od lat to widzę. to zupełnie normalne. wymogi wymogami, a współpraca współpracą. po co startować w takich przetargach, które są organizowane dla picu i potem mówić że pozostał "osad". trzeba się szanować i czasami odpuścić pitch. tak jest właśnie na tzw. dojrzałych rynkach. nie startuje się do każdej pipidówy. trzeba szanować czas swój i całej agencji, która może się zająć w tym czasie zdobywaniem klienta który może i chce zmienić agencję!
12.04.2008
11:18:58
Ryszard Solski
(12.04.2008 11:18:58)
Zgoda, co do jednego i drugiego. Jeśli chodzi grę rynkową: można dyskutować co jest uczciwsze: czy jeśli firma X zna kogoś i ma zaufanie, w związku z tym prosi go o ofertę, a następnie ją akceptuje, czy też - gdy organizuje konkurs ofert, w którym zwycięzca jest z góry określony. W styczniu pojechałem do potencjalnego klienta, ktory bez ogrodek powiedzial, że dobrze mu się pracuje z dotychczasową agencją, ale wymogi korporacyjne sprawiają, że trzeba zorganizować przetarg. Złożyliśmy ofertę - i oczywiscie klient nadal pracuje z tą samą agencją. Pewnie wszyscy łącznie z klientem woleliby rozwiązanie pierwsze, a tak była tylko strata czasu i gorzki osad. Jednak nie da się tego całkowicie uniknąć, zresztą to nie jest jakaś polska specjalność, to się zdarza także na znacznie lepiej rozwiniętych rynkach; no może u nas częściej, bo tam jest większy wybór. Natomiast etykę biznesową rozumiem - jako nowy gracz na rynku - w ten sposób, że nie powinienem proaktywnie pozyskiwać klientow żadnej agencji, łącznie z tą, w której pracowałem. Jeżeli jednak ktoś z własnej inicjatywy poprosi mnie o złożenie oferty, czy to dlatego, że miał kiedyś ze mną pozytywne doświadczenia, czy otrzymał dobre referencje, to nie widzę powodu, aby jej nie zlożyć. W końcu mamy wolny rynek i niech klient wybiera to, co uważa za najlepsze. Dziekuję za życzenia.
12.04.2008
10:32:37
MACREAUX
(12.04.2008 10:32:37)
Panie Ryszardzie, wszędzie na świecie liczą się kontakty osobiste, zwane znajomościami, to prawda. Tak to są właśnie relacje między nimi, problem polega tylko na tym, by owe relacje nie uniemożliwiały innych uczestnictwa w grze rynkowej , a w Polsce, tak sie niestety składa uniemożliwiająa i Pan dobrze o tym wie od wielu lat. Jeśli Gourmets Foods chce z Panem pracować, to znaczy, że zna Pan i Panu ufa, koniec kropka. Zaufanie to jedno z najważniejszych słów w naszym życiu. Wszystkiego dobrego ! Dużo zdrowia.
11.04.2008
17:40:46
Ryszard Solski
(11.04.2008 17:40:46)
Każdy ma prawo do własnej interpretacji i ja to prawo szanuję. Mogę tylko raz jeszcze powiedzieć, że do chwili odejścia z Sigmy (31 marca) nie rozmawialem z żadnym klientem Sigmy ani na temat mojej przyszłej agencji, ani na temat jakiejkolwiek współpracy w przyszłości. Nie rozmawialem z nikim także po odejściu z Sigmy. Jeżeli jednak teraz jakaś firma, która - tak jak Gourmet Foods - zna mnie od lat i której umowa z agencją PR właśnie sie kończy, będzie proponowala mi współpracę, to nie widzę powodu, aby nie złożyć oferty, niezależnie od tego, czyim ta firma była wcześniej klientem. Jak ktoś kiedyś powiedział, w tego typu współpracy przede wszystkim liczą sie ludzie i relacje między nimi. Jeśli chodzi o moje odejście z Sigmy, to kwestie finansowe nie miały tu żadnego znaczenia i w tej sprawie między mną i Panem Tadeuszem Jacewiczem nie było zadnych kontrowersji. Tak jak mówiłem publicznie, to byla chęć - po wielu latach pracy w tym samym miejscu - spróbowania czegoś nowego. Myślę, że wielu moich kolegów prędzej czy poźniej stanie przed takim wyborem. Na wycieczki osobiste, w dodatku nieprawdziwe, nie mam zamiaru reagować. Pozdrawiam wszystkich forumowiczów
11.04.2008
16:38:10
Szanowni Państwo,
(11.04.2008 16:38:10)
ja gratuluję p. Solskiemu, a szanownych PR-owców proszę o "trzymanie poziomu" naszych rozmów (przynajmniej tutaj).
11.04.2008
16:28:27
?
(11.04.2008 16:28:27)
że co? i poco? Ludzie...
11.04.2008
16:23:38
kazio
(11.04.2008 16:23:38)
Komentarz został usunięty ze względu na niezgodność z 5 pkt Zastrzeżeń prawnych PRoto.pl http://www.proto.pl/copyright
11.04.2008
16:21:48
BOUGUE
(11.04.2008 16:21:48)
Solski pewnie nie chciał się dzielić kasą z Jacewiczem, dlatego odszedł, bo jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniadze. Klient sam zgłosił się do agencji, no myslił by kto, po prosty Sigma oddała Solskiemu klienta w ramach rozliczen biznesowych, tam takie tromtadracje dla maluczkich opowiadacie w tych informacjach. Zawsze jest drugie dno wszystkiego a wiec... jak ?
11.04.2008
16:17:17
klientsamsiezglosil
(11.04.2008 16:17:17)
Wzruszające. Klient sam się zgłosił. Czy to nie ten sam Ryszard Solski przez lata nauczał o aspektach etycznych, m.in. o uczciwej konkurencji ze strony nowych agencji?
11.04.2008
15:52:41
tutiturumtu
(11.04.2008 15:52:41)
Gartulacje, szybko się uporali! Czekamy na kolejnych, a konkurencji życzymy spokoju :)
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin