Play pisze sam do siebie na Facebooku

dodano: 
19.10.2012
komentarzy: 
2

„Gra nie fair”, „nakręcanie pozytywnych komentarzy”, „samouwielbienie w reklamie” i „sztuczny ruch na stronie” – z takimi zarzutami od wczoraj mierzy się Play i obsługujący go Socializer. Wszystko za sprawą pytania, które pojawiło się na fanpage’u operatora. Najpierw zostało opublikowane przez Play, a po chwili wisiało na stronie z podpisem interanauty, Kamila Kaniewskiego. Ten zaś, to były już pracownik Socializera, agencji obsługującej profil.

Jak Play bawi się na fejsie

„Dzięki przypadkowi dowiedzieliśmy się, jak Play prowadzi dyskusje sam ze sobą, zwiększając ruch na profilu. Teraz już wiemy dlaczego oficjalny profil Play cieszył się wyłącznie dobrym zaangażowaniem”-  napisał jeden z czytelników telix.pl, branżowego portalu zajmującego się telekomunikacją. W sieci zawrzało. Pełno w niej podobnych komentarzy. „To teraz sobie wyobraź, jaką wartość mają statystyki Facebooka, skoro ludzie, pracownicy firm zakładają konta, aby rozmawiać sami ze sobą, a ich klienci zakładają po kilka kont, aby brać udział w konkursach urządzanych tylko dla klientów Facebooka. I oczywiście wszyscy wciskają »Lubię to!«. To jest po prostu chore” – oburza się inny czytelnik. Czy słusznie?

Szybko okazało się, że winę za wpadkę ponosi jeden z pracowników firmy Socializer, która obsługuje profil. Złamał wewnętrzne zasady, za co – jak zapewnia prezes agencji, Łukasz Misiukanis – został dyscyplinarnie zwolniony. Co więcej, pytanie Kaniewskiego – to zamieszczone na jego profilu osobistym – skomentował inny pracownik Socializera, Łukasz Dębski. Ten został upomniany za to, że prywatnie wypowiedział się na profilu klienta – poinformował PRoto.pl Misiukanis. I dodał: „Był błąd po naszej stronie, napisałem z czego wynika, napisałem jakie były konsekwencje. Nie wiem, z jaką reakcją spotykały się analogiczne sytuacje – być może łatwiej byłoby się mi do tego odnieść, gdybym miał benchmark”.

Jest kryzys, jest kozioł ofiarny…

„Mnie przypomina to sytuację z filmu »Truman Show«, gdy główny bohater przypadkiem natrafia na pomieszczenie techniczne dla obsługi programu, w którym nieświadomie występuje... Taki krótki przypadkowy wgląd za kulisy” – komentuje Mirek Usidus, bloger i specjalista w zakresie promocji społecznościowej. Jego zdaniem o wiele gorzej wypadła „komunikacja kryzysowa” prezesa Socializera w serwisie Wykop („o ile to oczywiście jego prawdziwe konto” – podkreśla właściciel firmy iEM).

Co ciekawe, Misiukanis zasłaniał się m.in. tym, że firma od lipca nie ma PR-owca. „Kompletny brak profesjonalizmu. W dodatku komunikatem o natychmiastowym zwolnieniu rozsierdził wykopowiczów, którzy stanęli w obronie zwolnionego pracownika, który popełnił błąd. Socializer wyszedł tu wizerunkowo jako korporacja Zorg z filmu »Piąty Element« i wypada się cieszyć, że zwolniony Kamil zachował życie ;)” – zaznacza Usidus.

Rzeczywiście, w sieci pełno zarzutów, że firma z Kaniewskiego zrobiła kozła ofiarnego. „On ma za swoje, że został przyłapany, reszta będzie uważać, a Wy jako firma jesteście »oczywiście czyści«” – pisze jeden z wykopowiczów. Inni oceniają: „Popełnił pan ogromny błąd wizerunkowy i teraz nie pozostaje nic innego, jak od tego oddzielić się szerokim murem”. Według nich reakcja Socializera przypomina poziom PR-u, jaki uprawia pani Agnieszka Olejkowska z PZPN i jest przykładem „geniuszu AntyPR-u”.

…a może ambasador marki?

Inaczej uważa Tomasz Czajkowski, social media & ePR specialist  w Socialyse Polska. Podkreśla, że każda firma powinna posiadać kodeks (spisany bądź nie) postępowania w mediach społecznościowych. „Z tego, co mówi Łukasz Misiukanis, jego pracownik złamał te zasady, zadając pytanie na stronie klienta, za co mógłby być posądzony o szeptankę przez innych konsumentów i tak to początkowo zostało zinterpretowane. Pomijając fakt, że nasza branża chętnie rozdyma takie wpadki do ogromnych afer, prezes Socializera postąpił odpowiednio, broniąc dobrego imienia spółki” – twierdzi Czajkowski.

Dla Piotra Wrzosińskiego z IPM Digital Marketing inicjowanie i prowadzenie dyskusji przy pomocy „własnych” użytkowników nie jest niczym niezwykłym ani nieetycznym: „W końcu użytkownicy mają świadomość, że cała komunikacja na firmowej stronie z założenia jest przekazem marketingowym”. Teraz najlepszym wyjściem jest, jego zdaniem, podziękować czujnemu użytkownikowi za uwagę poświęcaną komunikacji na stronie i przyznać się do błędu. Co ciekawe, przedstawiciel IPM Digital marketing twierdzi, że Kaniewskiemu – jeśli jest prawdziwą osobą, a nie personą stworzoną na potrzeby agencji obsługującej Play – można zaproponować rolę ambasadora marki. Bynajmniej nie jest to jednak – jak mówi – „wielki kryzys w social media”.

Co na to rzecznik Play? Na swoim blogu i fanpage’u napisał z lekką dozą dystansu: „W nawiązaniu do dzisiejszego zamieszania zadam sam sobie pytanie. Ty Gruszka, co jutro robisz ciekawego?”.

Edyta Skubisz

komentarzy:
2

Komentarze

(2)
Dodaj komentarz
19.10.2012
21:02:43
gnom
(19.10.2012 21:02:43)
Tak właśnie działa cały mechanizm "social media". Akurat trafiło na "Play". Wszyscy tak robimy!!!
19.10.2012
13:06:45
piko
(19.10.2012 13:06:45)
wiele hałasu o nic
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin