PR-owiec przychodzi na rozmowę kwalifikacyjną, cz.1

dodano: 
11.01.2012
komentarzy: 
9

Sądny dzień, w którym przyszły pracodawca zaprosił nas na spotkanie, wcale nie musi okazać się klęską. Wystarczy, że będziemy schludni i „naturalni”, ale nie na tyle, by podczas rozmowy żuć gumę i „rozwalić się na krześle”. Pomoże też kilka rad przedstawicieli: Eskadry Publiki, Randstad, Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych i PRS, którzy wypowiedzieli się dla PRoto.pl.

Na wejściu – luźny, ale zwarty

„To trudne, biorąc pod uwagę stres towarzyszący rozmowie kwalifikacyjnej, ale osobiście cenię sobie swobodny i naturalny sposób zachowania. Dobrze dać się poznać od tej »zwykłej« strony, bo tak przecież będziemy pracować przez większość czasu” – zauważa Dariusz Marszałek, szef zespołu ds. promocji i marketingu w Krajowym Depozycie Papierów Wartościowych. Potwierdza to Małgorzata Sacewicz-Górska, PR manager w Randstad: „Rozmowa rekrutacyjna nie jest spotkaniem towarzyskim i nie wypada nam się podczas niej rozluźnić za bardzo, starajmy się jednak być naturalni. To wpłynie na obniżenie naszego poziomu stresu i panującą podczas spotkania atmosferę, co również pozwoli nam lepiej się zaprezentować”.

Zatem: luz, ale kontrolowany. Nadmierne spoufalanie się, zbytnia otwartość może dla niektórych oznaczać zwykłą nonszalancję. „Rynek finansowy, jak każda branża, rządzi się określonymi zasadami i w tym przypadku nadmierna wylewność może być źle odebrana” – podkreśla Marszałek. Tak samo uważa Barbara Labudda, prezes zarządu w agencji Eskadra Publica. Mówi, że trzeba umieć wyważyć te kwestie i dostosować się do stylu rozmowy rekrutującego. „Pamiętajmy, że każda firma pragnie zatrudniać osoby komunikatywne i łatwo nawiązujące kontakty, ale jednocześnie takie, które przy kliencie czy dziennikarzach będą umiały zachować się profesjonalnie. Zasada »życzliwego dystansu« powinna obowiązywać PR-owca w codziennej pracy, więc także podczas rozmowy kwalifikacyjnej” – zaznacza. Dla Andrzeja Multanowskiego, właściciela agencji PRS/Andrzej Multanowski „skracanie na silę dystansu (np. używanie formy »wy« wobec mnie i uczestniczącego w spotkaniu dyrektora zarządzającego) rodzi obawy, że taka osoba może mieć potem problemy z dostosowaniem formy swojego zachowania do sytuacji”.

Dobry krawat na pierwsze wrażenie

Marszałek przyznaje, że nie jest w stanie oprzeć się sile „pierwszego wrażenia”, dlatego zwraca uwagę na to, w jaki sposób się ktoś wita, jak rozpoczyna konwersację, jak jest ubrany czy nawet jak gestykuluje. W opinii Multanowskiego niewłaściwie dobrany do sytuacji ubiór – np. t-shirt lub obuwie sportowe do garnituru czy jasny krawat do ciemnej koszuli – są jedną z tych wpadek, których należy unikać. Podobnie jak spóźniania się na umówione spotkanie czy braku „dzień dobry” przy kontakcie ze spotykanymi w firmie osobami. Dyskredytujący jest według niego również nieelegancki sposób siedzenia, czyli „przysłowiowe »rozwalanie się na krześle«”. Twierdzi, że to efekt niedostatków w wychowaniu lub brak szacunku wobec zapraszającego. Rozmowa nie będzie się kleić, jeśli kandydat będzie unikał kontaktu wzrokowego lub gdy - w co trudno uwierzyć, ale podobno się zdarza – będzie żuł gumę. Szef PRS nie poleca też wchodzić w zdanie zapraszającego.

Gdy wysyłamy CV, musimy liczyć się z tym, że rozmowa będzie dokładną weryfikacją i uzupełnieniem jego treści. Po wciśnięciu opcji „wyślij” pozostaje nam tylko czekać. Prezes zarządu Eskadra Publica powtarza: „Powiadają, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. To w dużej mierze prawda”. Kandydat, który zaraz po aplikowaniu na wybrane stanowisko, telefonuje z pytaniem, czy na pewno dotarło, kojarzy się jej z natrętem. W złym tonie są według niej również niezapowiedziane wizyty, gdy przyszły pracownik „chce osobiście dostarczyć aplikację i się przedstawić”, bo to oznaka nieuszanowania czasu pracodawcy. Jeśli na spotkaniu proszą nas o napisanie krótkiego tekstu o określonej liczbie znaków, ściśle trzymajmy się wytycznych. „Niestety, mniej więcej 1/3 kandydatów przekracza wyznaczony limit. Trudno zrozumieć, jak można samemu sobie strzelić takiego gola” – dziwi się Labudda. Złą wizytówkę wystawimy sobie także wtedy, gdy pejoratywnie ocenimy pytanie rekrutującego, np. to dotyczące oczekiwań finansowych. Nie przejdzie komentarz w stylu „oj, a ja to nie lubię tego pytania” ani „miałem nadzieję, że nikt mnie o to nie zapyta”. „Moim ulubionym stwierdzeniem było: »to takie nieprzyjemne pytanie, więc wolałbym, żeby to Pani jako pierwsza na nie odpowiedziała«” – wspomina szefowa Publiki.

A słowo stało się ciałem

Ruletka pytań i odpowiedzi to dobry moment, by się pochwalić. Jednak wciskanie „auto-pochwał” w każdym możliwym momencie, podczas gdy rekrutujący tylko przy niektórych pytaniach oczekuje nawiązania do naszych osiągnięć, nie jest dobrym wyjściem. Nie wystarczy też powiedzieć: „jestem ambitny i ciekawy nowych wyzwań” – zauważa przedstawicielka Publiki. Za przymiotnikami muszą stać konkretne przykłady. Tyle, że nie można przesadzić. Szef zespołu ds. promocji i marketingu w KDPW za największe rozczarowanie uznaje moment, w którym okazuje się, że „to, co napisaliśmy w CV i co było powodem zaproszenia na rozmowę, nijak ma się do rzeczywistości”. Radzi w prezentowaniu swoich umiejętności wybiórczość. „Jeśli szukam specjalisty, który ma prowadzić serwis internetowy, mniej istotne jest dla mnie jego doświadczenie w obszarze organizacji imprez – w takim przypadku lepiej pochwalić się znajomością programów graficznych czy CMS” – mówi Marszałek. Czy ktoś te fakty sprawdza? Andrzej Multanowski odpowiada: „To trochę jak podczas przesłuchania: doświadczony policjant na ogół wie, kiedy ktoś mówi prawdę, a kiedy plącze się w zeznaniach”. Dodaje, że rzadko weryfikuje zdolności kandydata, dzwoniąc do poprzedniego pracodawcy. Woli kierować się intuicją. Po 20 latach prowadzenia agencji to podobno proste. Na bardziej pewne środki stawia Małgorzata Sacewicz-Górska. Przestrzega, że rekruter sprawdza prawdomówność kandydata przez jego pisemne referencje, rozmowę telefoniczną z poprzednim pracodawcą lub też zapoznanie się z widocznymi efektami opisywanych działań. Zawsze warto postawić też na swoje pasje. „Mnie osobiście bardzo łatwo »kupić«, opowiadając o zainteresowaniach kulturalnych (szczególnie teatrem) albo o jeździe konnej” – zdradza Multanowski.

Edyta Skubisz

Część 2 dostępna tutaj

komentarzy:
9

Komentarze

(9)
Dodaj komentarz
23.01.2013
23:17:47
wzburzony
(23.01.2013 23:17:47)
dlaczego w agencji edelman w warszawie proponuje się 400zl brutto za miesiąc stażu, a w edelman w londynie więcej niż 1000 funtów
13.01.2012
15:30:57
ah
(13.01.2012 15:30:57)
A co z PR-u jest w agencjach PRowych? Pusty śmiech.
13.01.2012
15:30:07
aaaha
(13.01.2012 15:30:07)
To znaczy, że wg Ciebie tam się nie zatrudnia PR-owców - bo o tym chyba jest tekst, a nie o definicji PR-u? Znowu czytanie bez czytania czy bez zrozumienia? A skoro nie FMCG, to może finanse, może elektronika, firmy farmaceutyczne (to dopiero gratka!)? Tam nie zatrudnia się PR-owców? A marketing i pseudoreklamę oraz pseudo-csr to przecie oferują klientom agencje PR - tak się zwą same, że niby PR robią. Od lat domy mediowe oferują i sprzedają tzw. "PR-y" i media je oferują bez mrugnięcia powiek.To może powiedzmy szczerze, że przez lata rynek PR samozwańczo tak się zwie, ale PRu na tym rynku nie ma! Temat etyki tego zawodu, PR- rozumianego przez agencje, domy mediowe, firmy, fachowców - tematu rzeki nie dotyczy powyższy tekst chyba? To kogo w takim razie zatrudniają firmy? Kto chodzi na rekrutację? Marketingowcy i pseudoreklamowcy czy PR-owcy?
13.01.2012
13:44:24
aahhahah
(13.01.2012 13:44:24)
Pusty śmiech mnie ogarnia teraz. A co z PR-u jest w FMCG? To tylko marketing i pseudoreklama...
13.01.2012
13:36:05
do Ktosia
(13.01.2012 13:36:05)
może z czytaniem, ale na pewno nie ze zrozumieniem. "Indagowani" to nie jest reprezentacja, nie ma żadnej "prawdziwej" firmy, biznesu, np. z FMCG. Przypadkowi rozmówcy
13.01.2012
10:46:51
Ktoś
(13.01.2012 10:46:51)
chyba ma problem z czytaniem. Przecież wyraźnie jest napisane skąd pochodzą indagowani. 2 agencje, firma rekruterska i instytucja i to całkiem spora.
11.01.2012
16:21:05
andrzej
(11.01.2012 16:21:05)
Dobre są wypowiedzi "ekspertów", którzy o każdej rekrutacji mówią to samo - tak jakby przyjmowali świerzaka po studiach. Firma, która specjaliście zadaje pytanie ile chciałby zarabiać dziwi się, że pytany mówi: najpierw Pani? No to już chyba jakieś pomieszanie z poplątaniem. Oferta, jak sama nazwa wskazuje jest gotowym produktem, jeżeli podczas rozmowy okazuje się, że kandydat spełnia warunki ostatni element oferty powinien zostać ujawniony przez oferenta. To pytanie jest potwornie nie na miejscu.
11.01.2012
15:48:54
PR-owiec
(11.01.2012 15:48:54)
Znowu PR to tylko świat agencji. Redakcjo! Jesteś agencją agencji PR? PROTo nie jest forum dla ludzi pracujących w branży ani dla prawdziwych problemów i tematów związanych z tym zawodem. Napiszcie o szukaniu pracy przez doświadczonych kompetentnych PR-owców. W tym zawodzie, odwrotnie niż na świecie, w Polsce doświadczenie znaczy proporcjonalnie mniejszą szansę na dobrą (DOBRĄ!) pracę i uznanie dla kompetencji. Ogłoszenia są głównie dla praktykantów, stażystów i ludzi do wyzyskania. Szukanie pracy na tym rynku przez specjalistów to może być materiał o charakterze horroru z filmem grozy i dramatem psychologicznym zarazem. Ale musielibyście dotrzeć do ludzi, którzy wiedzą, o co chodzi, a nie pisać eleganckich tekstów dla niedoświadczonych ludzi, którzy nie wiedzą, w co się pakują i nic nie rozumieją z tej branży agencji PR.
11.01.2012
13:54:50
in
(11.01.2012 13:54:50)
Słuszne uwagi i zalecenia. Teraz może materiał jak potencjalni pracodawcy powinni przygotować się do spotkania rekrutacyjnego. Na tym polu również warto "wyedukować" firmy rekrutujące, bo jest wiele do życzenia w tej materii.
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin