.

 

Pudzian vs. HejtStop. Remis ze wskazaniem?

dodano: 
11.02.2016
komentarzy: 
1

Konfrontacja Mariusza Pudzianowskiego i Joanny Grabarczyk przypomina walkę na słowa, której ofiarą padła działaczka organizacji bojkotującej hejt. Ponieważ jedną stroną sporu jest strongman, Borys Czyhin, eskpert ds. komunikacji marketingowej, proponuje taki wstęp: „W prawym narożniku utytułowany sportowiec. Symbol siły i okupionego własną ciężką pracą sukcesu - Mariusz »Dominator« Pudzianowski. W lewym narożniku, nieznana dotąd opinii publicznej Fundacja HejtStop. Przed Państwem kilka rund pasjonującej wymiany ciosów".

Na początek garść faktów. Kilka dni temu Mariusz Pudzianowski odniósł się do informacji dotyczącej emigrantów w Calais, którzy niszczą tam samochody. Jak przypomina Gazeta Wyborcza, strongman jest również przedsiębiorcą, który prowadzi m.in. firmę transportową. Zatrudnieni przez niego kierowcy korzystają z przeprawy w porcie Calais na północy Francji. Tam imigranci, chcący dostać się do Wielkiej Brytanii, rozcinają plandeki ciężarówek, chowają się także pod podwoziami aut. Pudzianowski w jednym ze swoich wpisów zapowiedział, że wybiera się do nich z kijem baseballowym, by udzielić uchodźcom „przyspieszonej nauki asymilacji”. Postem zainteresowali się inicjatorzy akcji HejtStop (organizatorzy stowarzyszenia Projekt: Polska). Fundacja złożyła w tej sprawie doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Pierwszą „rundę” ocenia Borys Czyhin:

„Sięgam do źródeł i analizuję wpis Pudziana z 21 stycznia. Analizuję semantycznie i nie doszukuję się w nim nawoływania do nienawiści na tle rasowym. Pudzianowski w dosadny sposób oznajmia tylko, że w razie napaści na jego transport, będzie go bronił z użyciem wszelkich możliwych środków. To nie przestępstwo, to jego naturalne prawo. Czytam kolejne wpisy i okazuje się, że najlepszy polski Strongman ma bardzo wyraziste, anty-imigracyjne poglądy. Pisze to, co myśli a narracja jest charakterystyczna dla jego fanów. Imigrantów z Afryki nazywa »dziczą« i nie grzeszy poprawnością polityczną. Ku uciesze fanów! Nie znam treści zawiadomienia do prokuratury Fundacji Hejstop. Nie wiem czy dotyczy tego konkretnego wpisu czy kilku innych, ale samo wszczęcie postępowania sprawia, że to Fundacja wygrywa pierwszą rundę i zyskuje na rozgłosie”.

Pudzianowski dalej decyduje  się jednak na „cios niedozwolony” i ucieka się do personalnych ataków na działaczkę fundacji - Joannę Grabarczyk. Sportowiec opisuje ją jako zakompleksioną, sfrustrowaną kobietę, której sugeruje wizytę u dietetyka. Do postu dołącza jej zdjęcie z podpisem: „to ona zakablowała Pudziana”.
I tu ma miejsce historia właściwa, której morał -  jak mówi Anna Zdanuk, digital manager z Adbirds - uzasadnia istnienie takich fundacji jak HejtStop. Pudzianowski zwrócił się bowiem do swoich fanów, by pokazali, co potrafią. W konsekwencji ofiarą hejtu stała się sama działaczka, pod której adresem pojawiły się obelgi i groźby karalne, by „ogolić k… na łyso”.

Zdaniem Piotra Stohnija, emocjonalnego wpisu Mariusza Pudzianowskiego poświęconego Joannie Grabarczyk nie można uznać za przemyślany: „Biorąc pod uwagę to jak wiele aktywnej, bezinteresownej i nietrudnej do przewidzenia nienawiści wywołał, należy ocenić tę wypowiedź jako skrajnie nieodpowiedzialną. Pokazuje ona jednocześnie, że osobom publicznym brakuje świadomości siły ich słowa i tego, że mogą nim wyrządzać realną krzywdę. Nieuleganie pokusie dobitnego wyrażenia swojego zdania jest w takich sytuacjach wyrazem rozsądku, z kolei poddawanie się jej – ewidentnego cynizmu” - dodaje przy tym Senior Marketing Manager ICAN Institute, wydawcy „Harvard Business Review Polska”.

„Siłę” przekazu Mariusza Pudzianowskiego widać też w liczbach. „Od kilkunastu dni »Dominator« intensyfikuje komunikację na swoich fanpage'ach i ciągnie wątek. Wpisy dotyczące imigrantów mają kilka tys. polubień. Wpisy dotyczące działalności sportowej po kilkaset. 4 rundę znów wygrywa Pudzianowski” -  wskazuje Czychin. Potwierdzają to dane Instytutu Monitorowania Mediów, z których wynika, że to właśnie komentarze, które „Pudzian” publikował na swoim facebookowym profilu, a także na stronie swojej firmy transportowej były dla internautów bardziej interesujące niż jego osiągnięcia na ringu. „Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że podczas internetowej dyskusji największy odzew zawsze wywołują komentarze jaskrawe i emocjonalne. Nie inaczej jest w przypadku sprawy Pudzianowski - HejtStop. Gdy przyjrzymy się publikacjom, które wywołały najwięcej interakcji - a zatem tym najbardziej angażującym - okaże się, że w czołówce znajdują się komentarze, w których pojawiają się słowa o jasno określonym wydźwięku: zwykle pozytywnym w stosunku do Mariusza Pudzianowskiego. W dyskusję rzadziej angażowali się Polacy, którzy krytykowali deklaracje, działania i opinie »Pudziana«” - komentuje Łukasz Jadaś, ekspert ds. monitoringu internetu i social media IMM.

Czytaj więcej w komentarzu.

Na uwagę zasługuje także postawa twórców HejtStop. Ta, w opinii Piotra Stohnija, pozostawia wiele do życzenia: „Najpierw ich kampania epatuje nienawiścią, wstrząsa i zmusza do refleksji, ale i doprowadza do błędnych wniosków i działań – »zwalczania hejtu hejtem«. Zaś kiedy przychodzi moment konfrontacji, reagują oświadczeniem, biernością. A wręcz z groteską graniczy dziękowanie Pawłowi Kukizowi za doprawione ironią przeprosiny”. Przypomnijmy, że muzyk na Facebooku stwierdził, że na miejscu Grabarczyk „też marzyłby o imigrantach”. Usunął jednak ten wpis, zapewniając, że jego intencją nie było urażanie działaczki. „Zakładałem, że jej otwartość i tolerancja nie znają granic rasowych. Jeśli się pomyliłem, przepraszam”.

Kto wygrał? Czyhin mówi o remisie ze wskazaniem, choć o wyniku starcia - jego zdaniem - nie rozstrzygnie prokuratura. „Tak naprawdę, ta sprawa jest papierkiem lakmusowym stanowiska polskiej opinii publicznej w kwestii imigrantów. Stanowiska są skrajne i coraz bardziej się polaryzują. Zwyciężyć mogą obie strony - Pudzian ma szansę stać się ikoną przeciwników imigracji, a »Hejstop« ich czołowym adwokatem w publicznym dyskursie” - prognozuje ekspert ds. komunikacji marketingowej.  Stohnij w rozmowie z PRoto.pl mówi z kolei, że „obie strony miały unieść się na grzbiecie sprawy – jedni zyskując pretekst do istnienia, drudzy pretekst do walki. Niestety fala tylko podcięła im nogi i wciągnęła pod wodę, zatapiając wszystkich we wzajemnym »hejcie«” - konkluduje Senior Marketing Manager ICAN Institute. Anna Zdanuk zwraca jeszcze uwagę na odbiorców treści: Nie wiem, co jest większym problemem: »autorytet« jawnie nawołujący do rozprzestrzeniania wulgarnych i obraźliwych treści czy łatwość, z jaką społeczeństwo stosuje się do takich instrukcji”.
Czyżby to własnie oni byli największymi przegranymi na tym internetowym ringu?

Magdalena Wosińska

X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin