Sanowski o oskarżeniach Repropolu

dodano: 
04.12.2009
komentarzy: 
1

W ostatnich dniach na łamach Pulsu Biznesu i Rzeczpospolitej ukazały się teksty, w których Repropol oskarża firmy monitorujące media o to, że łamią prawo, jeśli nie mają podpisanej z nim umowy. Paweł Sanowski, prezes zarządu Instytutu Monitorowania Mediów, komentuje zarzuty.

Red.:Repropol oskarża firmy monitorujące media, które nie podpisały z nim umowy o łamanie prawa. Co Pan na to?

Paweł Sanowski, prezes Instytutu Monitorowania Mediów: Przede wszystkim trzeba sprecyzować, czym jest Repropol. Jest to spółka z o.o., która świadczy usługi dystrybucji wycinków prasowych w postaci PDF na zasadach komercyjnych. Używa tej samej nazwy co Stowarzyszenie Repropol, aby stworzyć wrażenie, że jest organizacją zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, czym nie jest.

Red.:Czy Instytut łamie prawo czy nie?
PS:
Oczywiście, że działamy zgodnie z prawem. Jako ośrodek informacji i dokumentacji mamy możliwość korzystania z papierowych wersji gazet. Nasze stanowisko potwierdził sąd odrzucając w całości, po dwóch latach procesu, argumenty wydawcy Parkietu. Ministerstwo Sprawiedliwości, również potwierdziło słuszność naszych argumentów odrzucając w listopadzie protest firmy Newton, która zarzucała zwycięzcy przetargu brak umowy ze spółką Repropol.

Red.:IWP kwestionuje fakt, że są Państwo ośrodkiem informacji i dokumentacji.
PS:
Mimo że działalność ośrodków informacji i dokumentacji nie jest precyzyjnie zdefiniowana ustawowo, to nie ma wątpliwości, że działalność IMM polegająca przecież między innymi na dokumentowaniu i analizowaniu informacji pojawiających się w mediach zawiera się w tym zakresie. Najlepszym tego dowodem jest samo stanowisko IWP, która dąży do wykreślenia punktu o ośrodkach informacji i dokumentacji z ustawy o prawach autorskich. Jednak obecnie najłatwiej jest atakować nas poprzez nierzetelne artykuły w gazetach wydawców należących do IWP. Dlatego nie dziwi nas fakt, że dziennikarze piszący na ten temat nie zadają sobie trudu poproszenia o nasze stanowisko, równocześnie odrzucają nasze propozycje przeprowadzenia merytorycznego wywiadu.

Red.:Dlaczego nie płacą Państwo Stowarzyszeniu Repropol?
PS:
Prawdą jest, że ostatnio Stowarzyszeniu Wydawców Repropol zostało udzielone zezwolenie na zbiorowe zarządzanie prawami autorskimi wydawców. Stowarzyszenie to jednak nie prowadzi jeszcze zarządu powierzonymi jemu prawami, w szczególności nie ustaliło żadnych stawek ani nie wystąpiło z żadną ofertą dotyczącą reprezentowanych praw. W związku z powyższym aktualnie jedyną organizacją zbiorowego zarządzania prawami autorskimi w zakresie monitorowania mediów jest i pozostaje Stowarzyszenie KOPIPOL, któremu na mocy umowy Instytut uiszcza opłaty już od 2003 roku. Jeśli wystąpią przesłanki prawne i możliwości organizacyjne po stronie Stowarzyszenia Repropol, to Instytut zadba o podpisanie odpowiedniej umowy z tym Stowarzyszeniem.

Red.:W jaki sposób według Pana wydawcy mogą zarabiać na usłudze, którą Państwo prowadzicie?
PS:
Nasza firma musi uzyskać zgodę wydawcy na wykorzystanie elektronicznych wersji gazet. PDFy bardzo ułatwiłyby nam organizację pracy. Dlatego już na początku 2007 roku zaproponowaliśmy wszystkim wydawcom zapłatę za otrzymywanie i wykorzystywanie elektronicznych wersji gazet w zamian za kilkanaście procent naszego przychodu z tej usługi. Propozycję ponawialiśmy dwukrotnie. W wyniku naszej inicjatywy podpisaliśmy szereg umów bezpośrednio z wydawcami, w tym z największym – Agora SA. Jednak część wydawców nie zareagowało na nasze kolejne propozycje. Z rozmów wywnioskowaliśmy, że kwoty są zbyt małe, aby się w to angażować. Innym motywem były rekomendacje IWP, aby nie podpisywać umowy z IMM.

Red.:Ale przecież są firmy, które mają podpisane umowy z wydawcami.
PS:
Są spółki w naszej branży, które wprowadzają klientów w błąd twierdząc, że mają podpisane umowy z wszystkimi wydawcami. Jest to nieprawda. Nie ma żadnej firmy monitorującej media, która ma podpisane umowy z wszystkimi dużymi wydawcami. Nawet spółka Repropol twierdzi, że podpisała umowy tylko z kilkunastoma wydawcami. Dlatego firmy wykonują monitoring zarówno z wersji elektronicznych jak i papierowych. Są duzi wydawcy, którzy nie mają podpisanej żadnej tego typu umowy.

Red.:O jakich kwotach mówimy? IWP szacuje rynek na 30 mln zł.
PS:
Wg nas roczne przychody wszystkich firm monitorujących media to rzeczywiście ok. 30 mln zł. Jednak należy pamiętać, że monitoring prasy to tylko część usług. IMM sprzedaje również analizy wizerunkowe, raporty medialne, tłumaczenia, analizy statystyczne, dane umożliwiające ocenę pomiaru efektywności działań PR, a także monitoruje inne media. Uważamy, że miesięczny przychód wszystkich firm z monitoringu prasy to ok. 1,2 mln zł. Zakładając, że autorzy i wydawcy otrzymywaliby kilkanaście procent, to wszystkie firmy monitorujące media płaciłyby miesięcznie około 120-150 tys. zł.

Red.: Dlaczego IWP było przeciwne umowom wydawców z Państwem?
PS:
W 2007 roku zaproponowaliśmy IWP stworzenie bazy danych elektronicznych wycinków prasowych na potrzeby firm monitorujących media. Nasza propozycja spotkała się z odmową, a teraz dowiadujemy się, że skopiowano nasz pomysł i realizuje go spółka Repropol powiązana z IWP.

Red.:Czy stąd bierze się niechęć do podpisania umowy ze spółką Repropol?
PS:
Nie. Cały czas uważamy, że pomysł jest dobry, bo ułatwia pracę firmom monitorującym media, a dodatkowo daje korzyści wydawcom. Szkoda, że nie realizuje go IMM. Mimo wszystko bylibyśmy skłonni korzystać z usług takiego podmiotu.

Red.:To dlaczego nie chcą Państwo podpisać umowy z firmą Repropol?
PS:
Po pierwsze, spółka Repropol chce wymusić możliwość przeprowadzania audytów u wszystkich klientów firm monitorujących media. Jest to wg nas niemożliwe. Żadne ministerstwo czy Kancelaria Prezydenta nie zgodzi się na wykonywanie u niej niestandardowego badania tzw. audytu na zlecenie jakiejkolwiek firmy monitorującej media. Ponadto klienci tych firm monitorujących media, które już podpisały umowy z firmą Repropol, a tym samym zgodziły się na przeprowadzanie audytów u swoich klientów, są obecnie narażeni na ujawnienie istotnych dla nich informacji poufnych. Nawet jeśli końcowi klienci czy agencje nie będą chcieli wywiązywać się z umów ze swoim dostawcą i udostępnić swoich ksiąg finansowych, to są narażeni na ujawnienie informacji o swoich zleceniach.

Po drugie, jeśli prawdą jest, że firma Repropol traktuje wszystkie firmy w jednakowy sposób i podpisała umowy m.in. z firmą Newton i firmą należącą do żony prezesa spółki Repropol czyli Jar sp. z o.o. (eprasa.com) to niezrozumiały jest udział tych firm np. w ostatnim przetargu dla ZUS (umowa na 4 lata) czy dla Ministerstwa Sprawiedliwości. Aby złożyć ofertę należało zaakceptować narzuconą treść umowy, w której nie było mowy o możliwości kontroli klienta. Wnioskuję z tego, że albo te firmy nie podpisały umowy ze spółką Repropol, albo podpisały i nie stosują się do nich, albo podpisały na korzystniejszych warunkach niż proponuje się to nam w celu wyeliminowania nas z rynku.

Po trzecie istnieje konflikt interesów, gdyż spółka Repropol deklaruje, iż nie wyklucza działań konkurencyjnych wobec Instytutu, a wręcz obecnie oferuje swoją usługę naszym klientom. Ponadto, prezesem tej spółki jest Pan Jan Rurański, który jest twórcą konkurencyjnej firmy Jar sp. z o.o. (eprasa.com). Obecnie spółka ta należy, do żony pana Rurańskiego. I nie ma znaczenia czy formalnym właścicielem będzie Jan Rurański czy Romana Rurańska – przecież to jest małżeństwo.

Po czwarte, spółka Repropol nie działa na zasadach ustawowych jak Stowarzyszenie zarządzania prawami autorskimi. Dlatego dwukrotnie poprosiliśmy ją o przedstawienie umów, na mocy której oferują nam swoje usługi. Do tej pory nie uzyskaliśmy żadnych dokumentów, które potwierdzałyby, że mają prawo do dystrybucji wycinków.
Gdyby, zniknęły te problemy, to Instytut prawdopodobnie podpisałby umowę ze spółką Repropol.

Red.:Jeśli nie uda się podpisać umowy z firmą Repropol to jakie mają Państwo plany rozwiązania konfliktu?
PS:
Jeśli proponowane przez spółkę Repropol stawki wynikają z umów z wydawcami, to mogę zapewnić, że są one przez nas akceptowalne. Dlatego jeśli nie uda się podpisać umowy z firmą Repropol, to będziemy kontynuować bezpośrednie rozmowy z zainteresowanymi wydawcami, jednak nikogo siłą nie zmusimy do podpisania z nami umowy.

komentarzy:
1

Komentarze

(1)
Dodaj komentarz
10.12.2009
17:54:22
Otto
(10.12.2009 17:54:22)
To jakiś absur, że za to, iż kupują jakąś gazetę/czasopismo i robie komuś z tego streszczenie lub analizę muszę dodatkowo płacić za "zarządzanie" prawami autorskimi. Taki bandytyzm prawno- gospodarczy to tylko w Polsce.
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin