.

 

Towarzyski Burson-Marsteller

dodano: 
19.06.2007
komentarzy: 
10

Na łamach magazynu Press Paweł Sierpiński napisał artykuł o ludziach związanych z polskim oddziałem Burson-Marsteller. Agencja public relations nazywana przez autora „rolls-royce’m wśród agencji”, a która wycofała się z naszego rynku w 2001 roku, stworzyła zespół, którego pracownicy dziś, jak podaje dziennikarz: „grają pierwsze skrzypce w polskich oddziałach międzynarodowych korporacji, bądź prowadzą własne agencje PR”.
Ta grupa dwa razy do roku spotyka się w jednej z warszawskich restauracji, do grona należą m.in.: Marek Kosycarz (British American Tobacco), Iwona Jacaszek (Coca-Cola HBC Polska), Krzysztof Rut (Grupa Żywiec), Andrzej Halicki (GGK PR, obecnie poseł PO), Aleksandra Olek-Pawłowska (Point of View). Jak czytamy „po sześciu latach od zamknięcia polskiego oddziału Bursona jego byli pracownicy nadal tworzą nieformalną grupę. I nie ukrywają, że te przyjaźnie przekładają się na biznes.” W artykule można przeczytać m.in. o tym, jak korzystne warunki zatrudnienia mieli pracownicy BM, jak dobrze agencja radziła sobie na polskim rynku, jakie były przyczyny zamknięcia polskiego oddziału. Sierpiński w swoim tekście tłumaczy także zależności biznesowe między byłymi pracownikami BM. (ml)

Źródło:

Press, PRzyjaciele, Paweł Sierpiński, 15.06.07, s.106
komentarzy:
10

Komentarze

(10)
Dodaj komentarz
26.06.2007
17:00:47
x
(26.06.2007 17:00:47)
test
21.06.2007
15:46:22
Adam
(21.06.2007 15:46:22)
Fee w agencjach, w których pracowałem sięgało 50 tys zł. Obecne stawki rzędu blisko 40 tys, choć zdarza się i 10. Jest więc teoretycznie z czego zapłacić...
21.06.2007
14:55:56
Seb.
(21.06.2007 14:55:56)
Agencje bardzo chętnie zatrudniłyby specjalistów z 15 letnim doświadczeniem, ale klienci nie są skłonni za nich zapłacić. Prawda jest taka, że naturalnie każdy klient chciałby otrzymać o agencji pełne wsparcie strategiczne i właśnie mieć takiego konsultanta wyjadacza, ale mało kto chce zapłacić fee wyższe niż 20.000.
21.06.2007
14:40:57
Adam
(21.06.2007 14:40:57)
Niestety, agencje pełnią z jednej strony rolę typowo wykonawczą, z drugiej często są zagłębiem kreatywnych pomysłów. Wynika to właśnie z profilu zatrudnionych. Od 6 lat pracuję w największych agencjach i rzadko kiedy widziałem, aby prezes zatrudniał osobę z wysokimi kwalifikacjami. Nigdy też nie widziałem, aby pozyskał doświadczonego pracownika z firmy. Najczęściej wygląda to tak: przyjmujemy praktykanta i w ciągu kilku lat robimy z niego Account Managera. Problem polega tylko na tym, że ten nieszczęsny Account nie bardzo ma się od kogo PR-owego fachu uczyć. Sytuacja szybko się nie zmieni z uwagi na warunki pracy w agencji (kilka projektów realizowanych jednocześnie) i płace. Dlatego marzeniem wielu konsultantów jest praca w firmie, gdzie mogą w spokoju pracować nad jednym projektem, zdobywać zawodowe szlify a oprócz tego, liczyć na w miarę sensowne zarobki. Jak ściągnąć do agencji managera, który zarabia powiedzmy 14-20 tys brutto, jest przyzwyczajony do premii, samochodu służbowego? I po co, skoro agencja nie jest partnerem konsultingowym z prawdziwego zdarzenia?
20.06.2007
21:42:55
Wojtek Waglowski
(20.06.2007 21:42:55)
Chwała panu Sierpińskiemu, bo chcąc niechcąc dał asumpt do dyskusji o tożsamości branży PR. Siedzę w branży 6 lat, czyli tyle ile minęło od czasu zniknięcia BM z rynku. Przez ten czas widzę jak PR agencyjny szuka swojej tożsamości i nie może odnaleźć. Kołacze się od eventów przez celebrities do media relations, rzadko wychodząc ponad to. Wynika to jak mi się wydaje ze ścieżki kariery jaka się przyjęła w branży, czyli agencja jako pierwsza praca i potem po 3-4 latach hop do firmy. W takiej sytuacji agencje zawsze będą pełniły rolę wykonawczą, bo wiedza i doświadczenie jest po stronie klienta. Rynek coraz bardziej rozdrabnia się łatwo a agencje pozostają dość tanią siłą roboczą. Jeśli chodzi o pracowników to podobnie jest na Zachodzie, gdzie osoby z 3-4 letnim doświadczeniem zajmują się media relations, czy pomocą w organizacji imprez. Zasadniczą różnicą jest to, że zachodnie agencje mają w swoich szeregach także osoby z 15-20 letnim doświadczeniem w branży i ten staff to 1/2 a czasem więcej wszystkich zatrudnionych. Tu leży mózg agencji. Moim zdaniem żeby nastąpiła jakkolwiek zmiana w kierunku profesjonalizacji usług PR trzeba zmienić tendencje - zahamować odpływ pracowników do firm i zatrudniać osoby z wieloletnim doświadczeniem. Tu pojawia się cała kwestia warunków pracy/płacy/ itd. Jednak tylko z dużym doświadczeniem konsultantów (znacznie większym od osób w firmach) agencja PR będzie partnerem do rozmowy i będzie w stanie prowadzić projekty konsultingowe na wysokim poziomie.
20.06.2007
10:09:25
michal
(20.06.2007 10:09:25)
Zgadzam sie, że erozja usług PR jest niezwykle głęboka, pojęcie przesunęło sie zdecydowanie w kierunku popularnych usług nie wiele mających wspólnego z dobrze zaplanowanym budowaniem wizerunku czy też atmosfery informacyjnej. Często przychodzą do mnie firmy, które twierdzą, że mają osiągniecia PR-owskie, ale jak sie pogrzebie głębiej to wychodzi na to, że chodzi o "eventy" z udziałem dziennikarzy. Budowanie skutecznej strategii komunikacyjnej wymaga przede wszystkim doświadczenia danego kolsuntanta. Idealnie jest kiedy taki człowiek ma doświadczenie zarówno Agnecyjne jak i biznesowe, wtedy łatwiej rozumie problemy organizacji, wewnętrzne uwarunkowania, a jednocześnie zna standardy pracy agencji i wie jak skutecznie ustawić współpracę. Szczerze powiem, sam odszedłem od PR, dlatego, że stało się to tak szerokie pojęcie, że nawet produkcja miodu dała by się do tego zaliczyć. Myślę, że ten rynek zmierza w kierunku, bardzo profesjonalnych jednostkowych konsultantów, dysponujących wiedzą i doświadczeniem, a czasami zespołem wykonawczym. Czytając artykuł o BM, można nawet zauważyć, że ten model się spełnia.
19.06.2007
16:20:37
otorp
(19.06.2007 16:20:37)
częściowo zgadzam się z protonem, jest jednak kilka ale... 1. to błąd, że Sigma zawsze pozycjonuje się tylko jako agencja największa, 2. ale na pewno udało jej się wychować kilku bardzo dobrych fachowców (patrz: ostatnie częste odejścia z agencji, która dla większości pracowników, tych "niezasiedziałych" jest odskocznią do zawsze lepszej pracy; osoby te widzą dla siebie perspektywy i szansę na realizowanie planów zawodowych, odnajdują się w branży PR); miałam przyjemnośc pracować kiedyś z agencja BM i jak w wszędzie były tam orły i wróbelki (na szczęście dla mnie i mojej firmy, zdecydowanie częściej miałam kontakt i współpracowąłam z orłami)
19.06.2007
16:20:07
świeżaczek
(19.06.2007 16:20:07)
Nie dezawuowałbym tak łatwo owych "świerzaczków". Zapełnili szybko lukę na rynku. Oczywiście, można dyskutować o jakości ich usług na polu komunikacji. A co do wykresików i procedurek...czyżby najłatwiej przychodziła krytyka tego, czego ktoś nie rozumie? PS Oxfordy, Cambridge...jakieś niespełnione marzenie? Zapachniało mi zawiścią...
19.06.2007
13:54:59
proton
(19.06.2007 13:54:59)
W innych krajach kuźnia kadr zwykle bywa największa firma na rynku, a jak widać w Polsce była to po prostu firma o profesjonalnych standardach i kształtująca u jej pracowników mocny kręgosłup moralny. Pokażcie mi, kogo w Polsce wychowała przez te lata taka Sigma, czyli od lat największa firma PR. Nie ma już w Polsce takiej "uczelni", w której kształciłoby się prawdziwych konsultantów, zupełnie jak w dzisiejszym artykule Lorraine Robertson-Tarr. Usługi, które w latach 90-tych sprzedawał Burson-Marsteller to był w 70% konsulting komunikacyjny, dziś ta nisza jest niemal w całości przejęta przez firmy konsultingowe, które - wierzcie mi - kompletnie sobie z tym nie radzą, ale mają za to świetny szyld. Może ktoś podpowie - jak teraz odbudować wśród klientów w Polsce świadomość, że nie ma dobrej egzekucji PR bez porządnej strategii komunikacyjnej i że taką strategię potrafią najlepiej opracować przede wszystkim konsultanci PR z wieloletnim doświadczeniem, a nie świerzaczki po Oxfordach i Cambridgach (piję do McKinseya, PWC czy E&Y, którzy pozycjonują się jako eksperci od komunikacji), którzy potrafią tylko rysować te swoje stustronicowe procedurki i procesiki? Może jakaś dyskusja o odbudowie standardów zawodowych i pozycji konsultanta PR w definiowaniu strategii rynkowej firm???
19.06.2007
12:09:52
Michal
(19.06.2007 12:09:52)
Artykuł chyba nieco przerysowany, w środowisku PR i Reklamy ludzie ciągle rotują pomiędzy stroną Klient/Agencja. Wręcz nie sposób na swojej drodze nie spotkać ludzi z którymi się pracowało. Burson-Marsteller był jak dobra uczelnia, wykształcił grono pierwszych specjalistów od PR w Polsce, oni z kolei w drodze rozwoju pozakładali firmy lub pracują u dużych Klientów, nic więc dziwnego, że czasami pracują w relacji Klient/Dostawca. Fakt, że grupa jest ze sobą w kontakcie tylko dobrze świadczy o zarządzających, którzy potrafili zbudować odpowiednie relacje w zespole i ludziach, którzy mimo upływu czasu mają poczucie wspólnych korzeni.
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin