Wpadki we współpracy z blogerem

Współpraca z blogerami, czyli liderami opinii staje się, coraz popularniejszą formą działań PR-owych dla wielu marek. W rzeczywistości, która coraz bardziej przenosi się do sieci, nie można zapominać o osobach,
które mają realny wpływ na setki, tysiące, a czasem setki tysięcy ludzi. Z jednej strony, współpraca taka może wydawać się prosta. Z drugiej - liczba wpadek firm proponujących absurdalne warunki blogerom wcale się nie zmniejsza. Dlaczego? Współpraca z blogerem to rzecz dość nietypowa, jeśli porównać ją z innymi
działaniami prowadzonymi przez agencje PR-owe i firmy. To nie współpraca dwóch firm czy dwóch profesjonalistów. Gros blogerów to osoby nie traktujące swojej twórczości "Zawodowo", nawet jeśli otrzymują za to wynagrodzenie. To działalność leżąca gdzieś na granicy ich życia prywatnego. Dlatego też bloger otrzymujący absurdalną propozycję współpracy ma o wiele mniej skrupułów, aby napisać o tym publicznie, czego raczej nie zrobi dostawca treści czy inny podmiot, z którym współpracujemy b2b. Należy też pamiętać o specyfice blogów - nie są one po prostu miejscami na reklamę. Każda kampania musi być tak skonstruowana, aby dobrze wpasować się w to, czego oczekuje społeczność bloga, a jednocześnie w wiarygodny sposób przedstawić markę. Bloger nie może też być na tym stratny - poświęca swój prywatny czas, więc całkiem naturalne jest to, że nie powinien tego robić za darmo - poza pewnymi wyjątkami. Wpadki zdarzają się ciągle - firmy proponują poświęcanie ich projektom kilkanaście godzin w zamian za "zwiększenie popularności" czy wręcz organizują eventy dla blogerek, na które... nie są one wpuszczane. Poza takimi absurdami zdarza się mnóstwo innych wpadek, które później mogą przekształcić się w czarny PR dla firmy.

Z drugiej strony efektywna współpraca z blogerami może małym kosztem przynieść naprawdę dobre korzyści wizerunkowe. Dlatego też warto poznać zasady współpracy z nimi oraz nauczyć się na cudzych błędach, a nie na swoich.