Content marketing to nie hurtownia treści

dodano: 
08.06.2017

Autor:

Anna Miotk
komentarzy: 
0

Content marketing się spopularyzował. Firmy zajmujące się nim wyrastają jak grzyby po deszczu. Z kolei odbiorcy usług ulegają złudzeniu „szybciej i więcej” - im więcej treści będziemy produkować i im szybciej będziemy to robić, tym większa szansa, że nasi odbiorcy na pewno nas zauważą. Problemem jest jednak to, że te same działania podejmują inni. Powstaje mnóstwo treści, których konsument nie jest w stanie skonsumować. Czy tak powinno być?

Z pewnością nie. Content marketing to nie jest produkowanie niewyobrażalnych ilości treści. A jak wiadomo, kiedy stawiamy na ilość, traci na tym jakość. Jest to obserwowalne chociażby w przypadku autorów książek. Miałam kiedyś ulubionego autora, publicystę i autora ciekawych wywiadów z ludźmi przeżywającymi skrajne życiowe sytuacje. Pisał sporadycznie, a jego książki były dla mnie ciekawe, bo przemyślane. Niestety, w którymś momencie zdecydował się na pisanie jednej, a nawet dwóch książek rocznie. I tak o ile pierwsze książki jeszcze pamiętam i kojarzę, o tyle ostatnie produkcje zlewają mi się w głowie w jedną masę.

Podobnie dzieje się z konsumentem, który zewsząd bombardowany jest przekazem marketingowym wielu różnych firm. Serwowana mu zbyt duża ilość treści różnego typu powoduje poczucie przeciążenia i zmęczenia. Nie mamy już ochoty otwierać kolejnego raportu, e-booka, przeglądać prezentacji czy materiału eksperckiego. Nie dajemy fizycznie rady, a ponadto treść nie spełnia naszych oczekiwań co do jakości albo zwyczajnie jest jej za dużo. Kilka lat temu w okolicy świąt Bożego Narodzenia zauważyłam, że firmy, które wcześniej pisały do mnie z optymalną dla mnie częstotliwością, jak jeden mąż postanowiły przypomnieć mi o swoim istnieniu. Skutek był taki, że wypisałam się ze wszystkich newsletterów.

Działania contentmarketingowe trzeba prowadzić rozsądnie. Trzeba brać pod uwagę ograniczone możliwości poznawcze odbiorcy, a także to, że jeśli ma zapamiętać naszą markę, nie może mieć do czynienia z seryjną produkcją treści. Przykład? Natalia Hatalska wydaje rocznie zaledwie jeden Trendbook, Monika Mikowska jeden raport Jestem.Mobi, a obie panie w branży e-marketingu mimo tego są świetnie kojarzone. Obydwie mówią wtedy, gdy mają coś ważnego do powiedzenia.

Mniej znaczy więcej.

Anna Miotk, dyrektor ds. komunikacji w PBI, autorka bloga annamiotk.pl, trener Akademii PRoto. Jej najnowsza książka "Nowy PR" to pierwsza polska książka opisująca trendy w internecie, które wpłynęły na zmianę w podejściu do public relations.

Zapisz się na praktyczne szkolenie w PRoto z Anną Miotk!

26 czerwca | CONTENT MARKETING

Program i zapisy

komentarzy:
0

Zobacz także...

Na początku XXI wieku do dystrybucji własnych treści firmy zaczęły używać blogów - np. blog Microsoftu powstał w 2004 r. W 2008 r. założono forum American Express, a także uruchomiono stronę P&G BeingGirl.com adresowaną do nastoletnich dziewcząt...

Jeśli treść odpowiada na istotne potrzeby odbiorców, nie ma znaczenia, kto ją przygotował - czy znany wydawca, czy przedstawiciel firmy (...). Dla internautów liczy się wysoka jakość i istotność treści...

Treść musi dostarczać rzetelną, sprawdzoną wiedzę. Warto zatem trochę czasu poświęcić na sprawdzenie danych i faktów. Jeśli tego nie zrobisz, możesz być pewien, że internauci zrobią to za Ciebie. Ale to raczej nie przysporzy Ci ich przychylności...

Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin