Trudy pracy z tekstem

dodano: 
18.03.2014

Autor:

Robert Płonka, Copywriter/PR Specjalist w agencji Nextday Touchpoint Communication
komentarzy: 
8

Praca z tekstem, jego poprawianie i edycja to zarówno błogosławieństwo, jak i przekleństwo. Błogosławieństwo, bo pozwala na robienie tego, co się naprawdę lubi. Przekleństwo, gdyż wchodzi w krew i nie opuszcza nawet po pracy.

Poprawnie zapisane zdanie brzmi jak dobrze skomponowana melodia. Jeśli ktoś dobrze słyszy, to łatwo wychwyci w nim fałszywe dźwięki. Wszak znaki interpunkcyjne decydują zarówno o intonacji, tempie wymowy, rytmie, a także poprawnym rozłożeniu akcentów w zdaniu. Pomagają w jego właściwym zrozumieniu i wypowiedzeniu. Pod tym względem każdy twórca dąży do perfekcji – a przynajmniej powinien.

Agencyjna orka

Tworzenie haseł, tekstów i notatek prasowych, a także redakcja i korekta to coś, co naprawdę wchodzi w krew. To właśnie wtedy każdy buduje specyficzną dokładność, a także właściwe nawyki, takie jak sprawdzanie potencjalnych błędów czy szukanie rozwiązań związanych z napotkanymi językowymi dylematami. Towarzyszy temu specyficzne uczucie odkrywania, a także poszerzania wiedzy z zakresu poprawnej polszczyzny. Im więcej piszemy, sprawdzamy i poprawiamy, tym lepiej funkcjonujemy w złożonym środowisku liter. Dzięki temu wiemy, że:

  1. Ukośnik, a więc „slash”, nie ma jasno określonych zasad użycia w języku polskim. Są jednak konwenanse i pewne zasady, które szeregują zasadność jego stosowania. Ważna jest przede wszystkim konsekwencja, która dotyczy stosowania spacji przed i po tym znaku, której trzymamy się w całym tekście.
  2. Kropka kończy zdanie. Zawsze. Również, gdy kogoś cytujemy, powinna ona znaleźć się na samym końcu, po cudzysłowie. Wyjątkiem są oczywiście te cytaty, które kończą się pytajnikiem lub wykrzyknikiem, które określane są jako znaki emocjonalne. Kropka takim znakiem nie jest.
  3. Nie ma czegoś takiego, jak „zdolność przewidywania”. Jeśli ktoś ją ma, proszony jest o kontakt lub też natychmiastowe przesłanie numerów z następnego losowania lotto. Cała reszta może (uwaga!) prognozować - i tutaj faktycznie przyda się wiedza i doświadczenie w danej dziedzinie.
  4. Większość polskich firm prawdopodobnie błędnie zapisuje oznaczenie formy prawnej. Najczęściej stosowany jest zapis „Sp. z o.o.”, gdzie „spółka” powinna być pisana małymi literami, gdyż po pierwsze nie jest częścią nazwy firmy, a po drugie jest skrótem, a te, jak wiadomo, zapisujemy małą literą. Odetchnijmy jednak – obecnie dopuszczalne są obie formy zapisu.
  5. „Banner” a „baner” to dwie różne formy reklamy. Ten pierwszy występuje tylko w Internecie, ten drugi spotkać można wyłącznie „off-line”.

Ciężkie brzemię

Wraz z własnym rozwojem maleje liczba językowych dylematów, z jakimi się spotykamy, z drugiej strony wchodzimy w coraz to większe szczegóły. Na ulicznych banerach zaczynamy dostrzegać najdrobniejsze błędy, nie tylko brak znaków diakrytycznych – „wynajme”, „kupie”, przyjme ziemie”, lecz również zły szyk i styl zdania. Czytamy czyjeś teksty i poprawiamy je w myślach (styl, przecinek, akcent). W skrajnych przypadkach rezygnujemy z dalszego czytania. Niektóre osoby idą dalej – na internetowych aukcjach nie kupują od osób, które w opisie przedmiotu popełniają rażące błędy językowe. W jednym z komentarzy na Facebooku przeczytałem: „nie ufam ludziom stawiającym spację przed pytajnikami”. To jak piszemy, świadczy bowiem o nas samych.

Znana jest mi również historia profesora, który miał w zwyczaju nie odpisywać studentom na e-maile, które rozpoczynały się od słowa „Witam”. Temat ten został podjęty już jakiś czas temu przez byłego sekretarza Wisławy Szymborskiej, Michała Rusinka. O tej formie powitania wypowiedział się również profesor Bralczyk, zaznaczając, że z jednej strony należy mieć na uwadze zmieniające się czasy i przemiany językowe, natomiast z drugiej pamiętać o tym, że e-mail nie przestał być listem, z adresatem, odbiorcą oraz regułami, jakie wiążą się z jego wysyłaniem.

Oczywiście, można się oburzać, jednak czym innym jest e-mail wysłany do znajomego, a czym innym profesjonalne tworzenie tekstów i budowanie właściwej komunikacji. W tym przypadku zadaniem twórcy jest odpowiednie dopasowanie komunikatu do nadawcy, a przecież przy pierwszym kontakcie nie wiemy, kim jest nasz odbiorca. Właściciel agencji Pressence Public Relations Bogusław Feliszek, w jednym ze swoich artykułów napisał ważne słowa: „Słońce szybciej niż wiatr sprawi, że zdejmiesz płaszcz”. Uprzejmość i odpowiednie nastawienie często może zdziałać cuda.

Znaki diakrytyczne

Program Word pomoże wychwycić literówki w naszym tekście, jednak nie nauczy nas poprawnego stylu. Podobnie jest ze znakami diakrytycznymi, a więc dziewięcioma polskimi znakami: ą, ć, ę, ł, ń, ó, ś, ź, ż. Najbardziej znany przykład z „łaską” jest już na tyle oklepany, że powoli każdy zdaje sobie sprawę z tego, jak ważne jest poprawne używanie polskich znaków. Program nie będzie wiedział, czy faktycznie napisaliśmy to, co akurat chcieliśmy napisać. Niestety, może tego nie wiedzieć również odbiorca naszego tekstu.

Właśnie na takich założeniach oparta została kampania „Język polski jest Ą-Ę”, zrealizowana w 2013 roku przez Polską Akademię Nauk oraz Agencję Ogilvy&Mather Polska. By pokazać, jak ważne są polskie znaki diakrytyczne, 21 lutego gazety, serwisy internetowe, a także telewizja zaprzestały ich używania.

Jak się doskonalić?

Ciągłe doskonalenie warsztatu związane z umiejętnym tworzeniem tekstów powinno być dla każdego twórcy równie ważne, jak poszukiwanie inspiracji i dobrych pomysłów. Jak się tego wszystkiego nauczyć?

  1. Znaleźć takie źródła (gazety, tygodniki, książki wybranego autora), które potrafią nas w jakiś sposób zainspirować. Mogą to być artykuły, które szczególnie cenimy za styl (np. teksty Marka Zająca w Tygodniku Powszechnym), lub też książki pisarzy-erudytów, takich jak Umberto Eco.
  2. Czytając zapamiętywać to, co szczególnie nas poruszyło i zainspirowało. Małe karteczki w książkach, delikatne podkreślenia ołówkiem, zapisywanie ulubionych cytatów w pamięci czytników lub notatki w smartfonie. Ważne, by móc do tego wrócić – nigdy nie wiadomo, kiedy dany cytat może nam się przydać. Wielu autorów w swoich artykułach podaje własne inspiracje, które mogą stać się źródłem inspiracji również dla nas. Warto śledzić takie tropy.
  3. Sprawdzać każdą gramatyczną oraz stylistyczną wątpliwość. Szukać informacji w Internecie i w różnego rodzaju językowych poradnikach. Podobnie jak z nauką słówek, należy wyrobić sobie nawyk potwierdzania oraz sprawdzania tego, czego nie wiemy.
  4. Stworzyć w przeglądarce zakładki ze stronami poradni językowych, a także korzystać z funkcjonalności, jakie dają nam aplikacje takie jak np. Pocket.
  5. Odpowiednio skonfigurować naszą „ścianę” na Facebooku. Stworzyć z tego serwisu użyteczne narzędzie, dzięki któremu będziemy na bieżąco… nie tylko z nowymi statusami naszych znajomych.
komentarzy:
8

Komentarze

(8)
Dodaj komentarz
09.04.2014
11:36:42
Bannerrka
(09.04.2014 11:36:42)
W najnowszych słownikach PWN znajdzie Pan obie formy, banner i baner. Można przypuszczać, że w miarę upowszechniania się tego słowa, forma z pojedynczym n zyska przewagę, a może nawet wyłączność. Nie ma jednak pewności, gdyż niektóre dawno zapożyczone wyrazy wciąż utrzymują podwojoną literę, np. lasso lub corrida (także w spolszczonej postaci korrida). Jak stąd wynika, nie ma sztywnej i prostej reguły dotyczącej adaptacji wyrazów z podwojoną literą. Moje oczekiwania co do upowszechnienia się pisowni baner wynikają głównie stąd, że podwójne nn i tak nie jest w tym słowie wymawiane, w przeciwieństwie do podwójnego ss w lassie czy podwójnego rr w corridzie. Sądzę więc, że pisownia bannera (banera) zostanie z czasem dostosowana do wymowy. Tak zresztą stało się już z angielskim scannerem, przyswojonym polszczyźnie jako skaner. — Mirosław Bańko
20.03.2014
11:34:14
Rulon
(20.03.2014 11:34:14)
Ekspertem nie jestem, ale chyba brakuje przecinka w "Znana jest mi również historia profesora, który miał w zwyczaju nie odpisywać studentom na maile które rozpoczynały się od słowa „Witam”. Pomijając już fakt, że to mało zgrabne powtórzenie. Sam tekst na pewno przydatny.
18.03.2014
22:26:58
Dorota
(18.03.2014 22:26:58)
Nie ilość, a liczba. Dylematy to nie cukier :) A tekst bardzo prawdziwy. Litery się słyszy, to prawda. Jak muzykę.
18.03.2014
16:41:06
Meg
(18.03.2014 16:41:06)
Czy nie powinno być: "liczba językowych dylematów" zamiast "ilość językowych dylematów"?
18.03.2014
14:43:10
Ryszard
(18.03.2014 14:43:10)
"Z dużej-małej" to reguła konwencjonalna, nie historyczna (tych nie można zmieniać) która została uproszczona - właśnie do "dużą-małą".
18.03.2014
13:51:51
Tomasz Owsik-Ko...
(18.03.2014 13:51:51)
Bardzo interesujący tekst. Zwłaszcza fragment mówiący o melodii frazy. Myślałem, że tylko ja ją słyszę... ;-) Jedna tylko uwaga, razi w artykule pisanie "z wielkiej lub z małej litery", piszemy bowiem "wielką lub mała literą". Pozdrawiam!
18.03.2014
13:00:39
MS
(18.03.2014 13:00:39)
To pisałem ja PR Specjalist
18.03.2014
12:40:43
polonistka
(18.03.2014 12:40:43)
Szanowny Panie Autorze, bardzo fajny tekst, niemniej nie pozostaje wolny od błędów. Nie pisze się "z dużej litery" tylko "dużą" ew. "od dużej". :)
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin