Na wojnie z gazetą

dodano: 
26.03.2013
komentarzy: 
0

„Prawo prasowe i związane z nim orzecznictwo jest skutecznym narzędziem public relations w zasadzie tylko w jednej sytuacji: na etapie powstawania materiału dziennikarskiego czyli przed publikacją” – napisał w swoim ostatnim artykule p. Piotr Wysocki („Prawo prasowe najskuteczniejsze przed publikacją”). Zgadzając się z jego głównymi tezami, ze swojej strony dodałbym tylko, że warto też zwrócić uwagę na ustawę o dostępie do informacji publicznej i inne regulacje prawne, które wyznaczają prawne ramy współpracy z dziennikarzami.

Podobnie jak Pan Piotr, tak i ja nie jestem zwolennikiem odwoływania się do prawa, gdy tylko dziennikarz „staje u bram”, jednak „wojna z gazetą” może wybuchnąć w każdej chwili, niezależnie nawet od podręcznikowo prowadzonych działań z zakresu media relations. Dlatego też: „jeżeli chcesz pokoju – musisz szykować się do wojny” (Si vis pacem, para bellum), a tym samym warto wiedzieć, co strony „muszą”, a co tylko „mogą”.

Jako, że „zgodnie z Konstytucją RP prasa (czyli media/dziennikarze) urzeczywistnia prawo obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli” (art. 1, Prawa prasowego) organy państwowe powinny stwarzać „warunki niezbędne do wykonywania jej funkcji i zadań…” (art. 2.). Również „przedsiębiorcy i podmioty niezaliczone do sektora finansów publicznych oraz niedziałające w celu osiągnięcia zysku są obowiązane do udzielenia prasie informacji o swojej działalności…” (art. 4.1.), bowiem „nie wolno utrudniać prasie zbierania materiałów krytycznych ani w inny sposób tłumić krytyki” (art. 6.4.). Jak jednak zgodnie z przepisami może wyglądać to udzielanie informacji?

Udzielanie i nieudzielanie informacji

Zarówno Prawo prasowe (PP), jak i ustawa o dostępie do informacji publicznej (IP) definiują wyraźnie sytuacje, w których prawo do informacji ulega ograniczeniu: „…o ile na podstawie odrębnych przepisów informacja nie jest objęta tajemnicą lub nie narusza prawa do prywatności” (art. 4.1., PP); „…podlega ograniczeniu w zakresie i na zasadach określonych w przepisach o ochronie informacji niejawnych oraz o ochronie innych tajemnic ustawowo chronionych” (art. 5.1., IP).

W praktyce większość informacji można zakwalifikować do objętych tajemnicą służbową, przedsiębiorstwa, skarbową, itp., chronionych ustawami o ochronie informacji niejawnych, danych osobowych, o pomocy społecznej, zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, zamówieniach publicznych oraz zapisami kodeksów: cywilnego, postępowania administracyjnego czy też ordynacji podatkowej. A tym samym stosunkowo łatwo znaleźć podstawę prawną do nieudzielenia informacji, czyli odpowiedzi na pytania płynące nie tylko ze strony dziennikarzy. Konstytucja RP każdemu zapewnia bowiem prawo do „pozyskiwania i rozpowszechniania informacji” (art. 54., Konst.).

Aby w tym przypadku być lega artis, trzeba pamiętać jednak o pisemnym powiadomieniu dziennikarza/redakcji o powodach odmowy udzielenia informacji – w trybie przewidzianym w ustawie o dostępie do informacji publicznej. I o tym, że sprawa może skończyć się przed sądem administracyjnym, chociaż jest to mało prawdopodobne, ze względu na przewlekłość procedur sądowych[1]. Dziennikarz raczej poszuka innego źródła informacji, niż będzie próbował ją pozyskać na drodze sądowej.

Mało prawdopodobne są również prawne konsekwencje tego typu działań.

Wprawdzie art. 23. ustawy o dostępie do informacji publicznej przewiduje sankcje karne (do pozbawienia wolności do 1 roku) w przypadku nieudostępnienia informacji, ale prawo prasowe mówi o tym, że „nikt nie może być narażony na zarzut z powodu udzielenia informacji prasie, jeśli działał w granicach prawem dozwolonych” (art. 5.2., PP). A w tym przypadku jest to „udzielenie informacji” tyle, że „o uzasadnionej odmowie jej udzielenia”.

O „zasadności” odmowy oczywiście może rozstrzygnąć sąd, ale trudno oczekiwać ukarania przez niego osoby, która „stara się swoim postępowaniem nie łamać prawa” (nawet jeżeli robi to zbyt gorliwie).

Na piśmie czy przed mikrofonem i kamerą?

W artykule zamieszczonym na jednym z lokalnych portali znalazłem taką oto informację:

…Nie tak dawno pisaliśmy o marszałku, który z kolei jawnie i oficjalnie odmówił nam udzielenia wywiadu, nie zasłaniając się przy tym żadnymi wymówkami. Pismo z biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego brzmiało: „W imieniu marszałka dziękuję za ofertę wywiadu. Pan marszałek nie skorzysta”[2].

Marszałek mógł „nie skorzystać z oferty wywiadu” i nie musiał „zasłaniać się przy tym żadnymi wymówkami”. Media nie mają bowiem prawnych możliwości zmuszenia kogokolwiek do udzielania im wywiadów lub wypowiedzi ustnych w danej sprawie.

Wprawdzie w Prawie prasowym istnieje zapis mówiący o tym, że „informacji w imieniu jednostek organizacyjnych są obowiązani udzielać kierownicy tych jednostek, ich zastępcy, rzecznicy prasowi lub inne upoważnione osoby, w granicach obowiązków powierzonych im w tym zakresie” (art. 11.2.), ale nie rozstrzyga on o formie udzielania tych informacji.

Jako, że „w zakresie prawa dostępu prasy do informacji stosuje się przepisy ustawy o dostępie do informacji publicznej” (art. 3a., PP) warto poznać odnośnie regulacje w niej zawarte. Otóż: „informacja publiczna, która może być niezwłocznie udostępniona, jest udostępniana w formie ustnej lub pisemnej bez pisemnego wniosku” (art. 10.2., IP). Użyty w tym artykule spójnik „lub” daje udzielającemu informacji alternatywę. To on – a nie dziennikarz – podejmuje decyzję. Może więc wypowiedzieć się przed kamerą czy do mikrofonu, ale nie musi, a „publikowanie lub rozpowszechnianie w inny sposób informacji utrwalonych za pomocą zapisów fonicznych i wizualnych wymaga zgody osób udzielających informacji” (art. 14.1., PP).

Powyższy zapis ma również zastosowanie do kolejnego artykułu Prawa prasowego, który mówi o tym, że „kierownicy są obowiązani umożliwiać dziennikarzom nawiązanie kontaktu z pracownikami oraz swobodne zbieranie wśród nich informacji i opinii” (art. 11.3.). Przepis ten jednak nie nakłada na pracowników obowiązku ich udzielania lub zajmowania stanowiska w jakiejś sprawie. Znów „każdy obywatel (…) może udzielać informacji prasie” (art. 5.1., PP) – ale nie musi. Nawet jeżeli kierownik nałoży na pracownika taki obowiązek, nie może za niego zadecydować, czy zrobi to w formie pisemnej, czy też w drodze wypowiedzi ustnej. Nie jest on osobą publiczną, a tym samym ma konstytucyjną gwarancję ochrony swojej prywatności (art. 47., Konst.)[3].

Mamy czas

We wspomnianym artykule znalazłem jeszcze jeden interesujący fragment:

…Dodajmy jeszcze, że odmowa udzielenia informacji prasie kłóci się z obowiązującym w Polsce prawem. W rozporządzeniu Rady Ministrów z 7 listopada 1995 roku sprawa wydaje sie być wyraźnie uregulowana. Rozporządzenie nakłada na samorządy konkretne obowiązki: udzielania pełnych, rzetelnych i aktualnych informacji, odpowiadania na pytania dziennikarzy najpóźniej w ciągu 24 godzin, wykazywania inicjatywy w nawiązywaniu kontaktów z prasą[4].

Rzeczywiście w Rozporządzeniu Rady Ministrów w sprawie trybu udostępniania prasie informacji oraz organizacji i zadań rzeczników prasowych w urzędach organów administracji rządowej z dnia 7 listopada 1995 r. były takie zapisy. Problem polega jednak na tym, że ten akt prawny stracił swoją ważność… 11 lat temu (!). W związku z wejściem w życie ustawy o dostępie do informacji publicznej, 8 stycznia 2002 roku zmienione zostało i to rozporządzenie (które obecnie dotyczy już tylko „rzeczników prasowych w urzędach organów administracji rządowej”). Z nowej regulacji zniknęły – cytowane autora tej publikacji internetowej – zapisy, gdyż sprawy te zostały uregulowane w IP.

Legendarne już „24 godziny na odpowiedź na pytania dziennikarzy”, czyli art. 2.2. wspomnianego rozporządzenia z 1995 roku[5], zastąpił w 2001 roku art. 13.1. IP, który mówi, że: „udostępnianie informacji publicznej na wniosek następuje bez zbędnej zwłoki, nie później jednak niż w terminie 14 dni od dnia złożenia wniosku”[6]. Tym samym nikt nie może żądać jej udostępnienia w terminie krótszym niż dwa tygodnie. Oczywiście dysponent informacji może (ale nie musi) skrócić termin „niezbędnej zwłoki”, ale będzie to jego suwerenna decyzja.

Nikt nie ma już też prawnego obowiązku „wykazywania inicjatywy w nawiązywaniu kontaktów z prasą”[7], a nawet wypowiadania się w sprawach poruszanych przez media. Znów więc może, ale już nie musi.

Artykuł 10. ustawy o dostępie do informacji publicznej mówi o tym, że „informacja” jest „udostępniana na wniosek”[8] (o ile nie została udostępniona w BIP lub centralnym repozytorium). W związku z czym, „zabranie głosu” (czyli udzielanie prasie informacji oraz uzupełnienie, sprostowanie, skomentowanie publikacji) jest dobrowolne i powinno być krokiem bardzo przemyślanym.

Wyjątek stanowi tu tzw. krytyka prasowa. Na nią: „organy państwowe, przedsiębiorstwa państwowe i inne państwowe jednostki organizacyjne, organizacje spółdzielcze, związki zawodowe, organizacje samorządowe i inne organizacje społeczne w zakresie prowadzonej przez nie działalności publicznej” obowiązane są odpowiedzieć „bez zbędnej zwłoki, nie później jednak niż w ciągu miesiąca” (art. 6.2., 3., PP). Z tym, że „krytyka” ta musi im być „przekazana”, co oznacza, mniej więcej, że musi dotrzeć do zainteresowanego wraz z prośbą (pisemną) o ustosunkowanie się do niej. Tym samym – udostępnienie informacji w postaci odpowiedzi – także w tym przypadku następuje „na wniosek”.

Podsumowanie

Tak, jak nieznajomość przepisów nie zwalnia z odpowiedzialności za ich nieprzestrzeganie, tak ich znajomość nie zwalnia z odpowiedzialności za ich nieuzasadnione użycie. Dlatego też, zanim ten oręż zostanie użyty do „wojny z gazetą” powinny zostać wyczerpane wszystkie inne środki „łagodnej perswazji”: rozmowa z dziennikarzem, redaktorem naczelnym, wydawcą. Jak pisał przed wiekami Sun Tzu „Odniesienie stu zwycięstw w stu bitwach nie jest szczytem umiejętności. Szczytem umiejętności jest pokonanie wroga bez walki”, bo na wojnie, jak to na wojnie, często to Pan Bóg kule nosi, więc zwycięstwo nigdy nie jest do końca pewne.

Zgadzam się na koniec z opinią p. Piotra Wysockiego, że „stanowczość w walce o dziennikarską rzetelność i staranność się opłaca i, że nie musi ona wcale prowadzić do pogorszenia relacji z mediami”. Niemniej, warto znać swoje prawa, aby móc je w stosownym momencie wykorzystać, chociażby po to, aby „utrzeć” nosa niektórym redakcjom:

…Władza nas lekceważy (…) odmawiając nam udzielania informacji. Do zacnego grona: milczącego prezydenta i „skromnie odmawiającego” marszałka dołączył ostatnio wojewoda, który wypowiedział się wprost – „bez komentarza”! (…) I dlatego też tym razem miarka się przebrała. Postanowiliśmy sprawę naświetlić. Wysłaliśmy pismo m.in. do ministra administracji i cyfryzacji Michała Boniego i do parlamentarnego zespołu ds. obrony wolności słowa.

Treść skargi redaktora naczelnego portalu obrażonego na ignorujących go (ale zgodnie z prawem) urzędników znajdą Szanowni Czytelnicy pod adresem. Warto go przeczytać, aby poprawić sobie humor…


1. Zob.: art. 4.3., 4., PP; art. 21., IP.

2. Umówienie się z prezydentem to misja niemożliwa?, www.express.olsztyn.pl, 20.02.2013.

3. Dobra osobiste, dobra o charakterze niematerialnym, ściśle związane z osobą człowieka, chronione są na podstawie przepisów Kodeksu cywilnego: „...dobra osobiste człowieka, jak w szczególności zdrowie, wolność, cześć, swoboda sumienia, nazwisko lub pseudonim, wizerunek, tajemnica korespondencji, nietykalność mieszkania, twórczość naukowa, artystyczna, wynalazcza i racjonalizatorska, pozostają pod ochrona prawa cywilnego niezależnie od ochrony przewidzianej w innych przepisach” (art. 23., k.c.).

4. Umówienie się z prezydentem to misja niemożliwa?...

5. „Organy administracji udzielają informacji w zakresie swojej właściwości, w terminie nie dłuższym niż 24 godziny od zwrócenia się dziennikarza lub redakcji o informację. Jeżeli nie dysponują taką informacją w danym czasie, są obowiązane przekazać ją dziennikarzowi lub redakcji w uzgodnionym terminie” (art. 2.2., Rozporządzenie z dn. 7 listopada 1995 r.).

6. Zgodnie z ustępem 2. tego artykułu, czas ten może zostać jeszcze wydłużony: „Jeżeli informacja publiczna nie może być udostępniona w terminie określonym w ust. 1, podmiot obowiązany do jej udostępnienia powiadamia w tym terminie o powodach opóźnienia oraz o terminie, w jakim udostępni informację, nie dłuższym jednak niż 2 miesiące od dnia złożenia wniosku” (art. 13.2., IP).

7. „Organy administracji, przedsiębiorstwa państwowe i inne państwowe jednostki organizacyjne powinny również z własnej inicjatywy nawiązywać i rozwijać kontakty z prasą i udostępniać jej informacje, które mogą interesować opinię publiczną” (art. 2.3., Rozporządzenie z dn. 7 listopada 1995 r.).

8. Warto wspomnieć, że i z Rozporządzenia z dn. z dnia 7 listopada 1995 r. wynikało, że: „udzielanie informacji następuje na życzenie dziennikarza lub redakcji” (art. 2.2.).

komentarzy:
0
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin