PR-owiec prywatnie? Tylko jeśli ma rozdwojenie jaźni

dodano: 
11.09.2012

Autor:

Karol Schwann, PRoto.pl
komentarzy: 
0

„Upominanie PR-owca, że nie powinien w mediach społecznościowych dzielić się informacjami tajnymi czy komentować tego, co się dzieje na linii on - jego szef, jest jak przypominanie dorosłej osobie, że kopnie ją prąd jeśli włoży palce do kontaktu. Takie rzeczy się po prostu czuje i wie” - podkreśla Maciej Makuszewski, koordynator ds. marketingu i PR w Ernst & Young. Jak jednak zachować się profesjonalnie, zachować odrobinę prywatności i jednocześnie… nie oszaleć.

Niedawna decyzja TVN o wprowadzeniu zasad obowiązujących dziennikarzy w mediach społecznościowych wywołała lawinę komentarzy. Dyskusja przebiegała na dwóch frontach: jak daleko korporacje mogą się posunąć w regulowaniu aktywności swoich pracowników? Na ile natomiast mogą pozwolić sobie pracownicy wypowiadający się w serwisach społecznościowych jako osoby prywatne? Granica jest jeszcze trudniejsza do postawienia, gdy mamy na myśli PR-owców albo rzeczników prasowych.

E-mail szefa TVN24 Adama Pieczyńskiego pojawił się w mediach pod koniec sierpnia. Znalazły się w nim wskazówki dotyczące działań dziennikarzy stacji w serwisach społecznościowych. „Uwagi sprowadzają się właściwie do jednej, podstawowej kwestii. W sieci, na FB, na twitterze NIE PRZESTAJEMY BYĆ DZIENNIKARZAMI. Nie przestajemy także – siłą rzeczy- reprezentować firmy, rozumianej także jako ZESPÓŁ ludzi, z którymi pracujemy” – napisał Pieczyński. Czy, analogicznie,  PR-owcy oraz rzecznicy zawsze reprezentują swojego pracodawcę, nawet gdy udzielają się w mediach społecznościowych jako osoby prywatne?

Prywatność na Facebooku nie dla PR-owców

„PR-owiec nigdy nie jest »osobą prywatną« chyba, że ma schizofrenię albo jest kłamcą” – stwierdza stanowczo Jolanta Plieth-Cholewińska, rzeczniczka prasowa Grupy JW Projan, a w przeszłości także Agencji Mienia Wojskowego oraz PTC Era. Jak przypomina, PR jest dyscypliną, w której swojego pracodawcę reprezentuje się bez przerwy a nie tylko w godzinach pracy. To natomiast, że pracownicy nie wypowiadają się o swojej firmie, o ile nie uzgodnią wypowiedzi ze swoim pracodawcą, jest według Plieth-Cholewińskiej na świecie normą. A to, co teraz robią polskie firmy „nie jest inne lub dziwne”. I rzeczywiście, Karol Smoląg  z Grupy TVN komentując nowe rozwiązania w stacji przyznał, że „tego typu zalecenia są stosowane przez wiele liczących się koncernów mediowych na świecie”.

Wróćmy jednak do rodzimego rynku. W marcu zeszłego roku PRoto.pl pisało o facebookowej stronie niezadowolonych klientów biura podróży Alfa Star. Jej założycielem był Bartosz Cholawo, właściciel agencji PR Direct. „Byłem klientem Alfa Star, który chciał odzyskać pieniądze od firmy, od której nic za nie dostał. AS miał swoją stronę na Facebooku, gdzie, jak się dowiedziałem od innych jej użytkowników, cenzurował ich. Dlatego stworzyłem odrębną stronę, na której swobodnie mogliśmy wymieniać się informacjami” – tłumaczył wtedy PR-owiec dodając, że nigdy nie pracował dla jakiegokolwiek biura podróży. Jak twierdził Cholawo, każda osoba będąca świadomym klientem ma prawo wypowiadać się niezależnie od tego, czym się zajmuje i jakiego ma pracodawcę. Czy oddzielenie prywatnej i zawodowej aktywności na Facebooku jest w ogóle możliwe? „Etycznie nie ma w tym nic nagannego. Dla prowadzenia firmy jest to jednak fatalne. Wielu potencjalnych klientów może powiązać działalność biznesową z takimi akcjami. Pieniądze lubią ciszę” – krótko skomentował całą sytuację właściciel jednej z najstarszych polskich agencji.

Najważniejszy zdrowy rozsądek

„Osobiście staram się unikać sytuacji, które mogą rodzić jakiekolwiek wątpliwości czy mówię w imieniu firmy czy jako osoba prywatna” - zaznacza Maciej Makuszewski, koordynator ds. marketingu i PR w Ernst & Young. Ważne jest, kogo PR-owiec ma wśród znajomych na Facebooku. Makuszewski przyznaje, że stosuje „żelazna zasadę” nie zapraszania do grona znajomych osób z pracy. „Dla współpracowników jest LinkedIn” – stwierdza PR-owiec Ernst & Young. Na kwestię selekcji znajomych wskazuje także Monika Kaczmarek-Śliwińska, wykładowca akademickie, właścicielka agencji Satori PR oraz członek Rady Etyki PR. Proponuje ona, aby zadać sobie pytanie: „Czy znasz osobiście wszystkie osoby, które masz na swoim profilu?”. Jak zaznacza, jeśli pracownik posiada w gronie swoich znajomych kilkaset lub kilka tysięcy osób i wszystkie mają nieograniczony dostęp do publikowanych prze niego postów, de facto staje się medium informacyjnym. „Jeżeli jest osobą znaną, zajmuje kluczowe stanowisko w firmie, to warto zastanowić się, czy tzw. profil prywatny nie staje się w tym momencie profilem publicznym” – zaznacza Kaczmarek-Śliwińska.

Zarówno ona, jak i Maciej Makuszewski przede wszystkim zaznaczają, że w kwestii aktywności pracowników w sieci niezbędna jest wyobraźnia i zrozumienie – ze strony pracowników i pracodawców. „Jeżeli PR-owiec zaprasza dziennikarzy do swojego grona znajomych na Facebooku, a potem dzieli się na wallu informacjami o firmie lub biurowymi plotkami to musi liczyć się z konsekwencjami takiego zachowania” – przypomina Makuszewski. Jak dodaje, „upominanie PR-owca, że nie powinien w mediach społecznościowych dzielić się informacjami tajnymi, czy komentować tego co się dzieje na linii on - jego szef, jest jak przypominanie dorosłej osobie, że kopnie ją prąd jeśli włoży palce do kontaktu. Takie rzeczy się po prostu czuje i wie”. Sam przyznaje, że w jego firmie istnieje dokument dotyczący polityki komunikacji, z obszernym rozdziałem poświęconym mediom społecznościowym. Dodaje jednak, że są w nim zawarte raczej wskazówki i dobre praktyki, a nie zakazy i nakazy.

Co wolno PR-owcowi?

W odczuciu Moniki Kaczmarek-Śliwińskiej pracodawcy często działają na zasadzie „zróbmy szybko maksymalne ograniczenia w social media, żeby nam nie narobili kłopotów”. Z drugiej strony pracownicy wszelkie uwagi, że ich zachowanie wpływa na wizerunek organizacji, traktują jak ograniczanie wolności. Co zrobić w takiej sytuacji? „Postulowałabym o stopniowe wprowadzanie takich regulaminów, ideałem byłoby gdyby pracodawca taki regulamin, politykę funkcjonowania w social media, tworzył razem z pracownikami” – zaznacza Kaczmarek-Śliwińska. Przypomina także o branżowych kodeksach etycznych takich jak Kodeks Etyki PSPR. Zgodnie z jego zapisami PR-owiec jest zobowiązany „do ochrony dóbr osobistych człowieka, a w szczególności do ochrony prywatności, czci i godności osobistej swoich klientów, współpracowników i adresatów swoich działań” a także „do ochrony tajemnic aktualnych i byłych klientów oraz pracodawców i nie może podejmować działań wymagających ujawnienia tych tajemnic, chyba że osoby których tajemnice dotyczą lub które je powierzyły wyrażą na to zgodę”.

W kwestii wątpliwości co do etyczności swoich działań (również w sieci) Kaczmarek-Śliwińska proponuje listę złożoną z trzech pytań: „Czy jest to legalne? Czy jest to właściwie wyważone? Jak wpłynie to na całość sytuacji, co będę wtedy myślał o sobie?”. Jeśli PR-owcy odpowiedzą na nie twierdząco, wtedy „o kwestie dochowania etyki PR nie muszą się martwić i mogą publikować kolejny status w przestrzeni social media”.

 

komentarzy:
0
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin