Jezus i skuteczny PR

dodano: 
25.03.2016

Autor:

Dr Wojciech K. Szalkiewicz
komentarzy: 
1

Patrząc na Wielkanoc z PR-owskiego punktu widzenia, można stwierdzić, że rokrocznie branża „świętuje” kolejną rocznicę największego w historii „eventu”. Dzięki niemu – znów patrząc na to z perspektywy PR-u – Jezus z Nazaretu między innymi „wprawił w ruch więcej piór i dostarczył tematów do większej ilości kazań, przemówień, dyskusji, uczonych tomów, dzieł sztuki i pieśni pochwalnych niż cała armia wielkich mężów antyku i współczesności” – jak pisał jeden z XIX-wiecznych historyków Kościoła. O takim sukcesie, ludzie zajmujący się szeroko rozumianą promocją, mogą się jedynie modlić.

Pomijając kwestie teologiczne, w sensie czysto ludzkim, Jezus z Nazaretu, jako postać historyczna – miał niewielkie szanse na sukces.

Jako syn ubogiego cieśli, był człowiekiem pracy, pracy rzemieślniczej, z bardzo podstawowym wykształceniem, mieszkańcem wielotysięcznej stolicy jednej z „peryferyjnych” rzymskich prowincji. A do tego posługiwał się głównie lokalnym językiem (aramejskim) w świecie łaciny i grecki. Swoją działalność publiczną na terenie rodzinnej Galilei i krainy sąsiednich rozpoczął także późno – bo w wieku ok. 30 lat.

Wprawdzie, gdy zaczął nauczać Bożej prawdy, szybko zgromadził wokół siebie tłumy (głównie dzięki opinii uzdrowiciela-cudotwórcy). Jednak – mówiąc ludziom o rychłym nadejściu sądu ostatecznego i wzywając ich do nawrócenia, stawiając im maksymalistyczne zasady i wymagania dotyczące wiary – szybko też utracił popularność. Nie tylko pospólstwo zaczęło okazywać mu jawną wrogość.

Jego przedwczesną śmierć spowodowała podjęta przez niego konfrontacja teologiczna z głównymi frakcjami religijnymi ówczesnego Izraela, których przywódcom zarzucał brak pobożności i religijność na pokaz. Ci z kolei zarzucali mu – jako twórcy kolejnej żydowskiej sekty – bluźnierstwo, poprzez uzurpację prawa do tytułu Syna Bożego oraz obawiali się jego działalności mesjańskiej. Głoszona przez niego wizja rychłego nadejścia sprawiedliwego dla wszystkich Królestwa Bożego, mogła prowadzić do wybuchu powstania przeciw Rzymowi i ściągnąć krwawą zemstę rzymskich legionów („Mesjasz” w owym czasie oznaczał silnego i potężnego Króla zesłanego przez Boga).

Dlatego też działał niecałe trzy lata. Zginął najprawdopodobniej w piątek, 7 kwietnia 30 roku, na dzień przed Paschą. Oskarżony przez arcykapłanów i starszych o podburzanie narodu, namawianie do niepłacenia podatków cesarzowi oraz podawanie się za żydowskiego króla – wydany został w ręce rzymskiego namiestnika prowincji Poncjusza Piłata, który pod wpływem żądań tłumów, skazał go na ukrzyżowanie. Wyrok wykonano na wzgórzu Golgota pod Jerozolimą.

Choć za życia Jezus zgromadził niewielu uczniów (w chwili śmierci miał ich mieć ok. 120, w tym wyróżnioną grupę – Dwunastu, zwanych apostołami), nauczał jedynie przez trzy lata i nie pozostawił po sobie żadnego tekstu – jego pośmiertny wpływ na historię powszechną jest ogromny.

„Źródłem sukcesu” była niewątpliwie nowa religia, którą głosił – chrześcijaństwo, z jego monoteistyczną, egalitarystyczną i uniwersalistyczną formułą oraz nadzieją na lepszą przyszłość, nawet po śmierci. Propozycja radykalnie różna od politeistycznych religii większości mieszkańców ówczesnego Imperium Romanum.

Jezus umiejętnie wybrał też pierwszych apostołów, którzy byli głównymi odbiorcami jego nauk, a późnej ich żarliwymi głosicielami i propagatorami. Z pierwszych Dwunastu, tylko Judasz okazał się zdrajcą. Reszta, według tradycji chrześcijańskiej, oddała życie za jego naukę (tylko Jan zmarł śmiercią naturalną).

Po śmierci swojego nauczyciela, apostołowie zaczęli zarządzać całością wspólnoty pierwszych chrześcijan, zakładać lokalne kościoły, ustanawiać współpracowników i następców. Zgodnie z nakazem nauczyciela: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!”, zaczęli też prowadzić działalność ewangelizacyjną, głównie za sprawą świętych Piotra i Pawła – przodujących apostołów chrystianizmu, którzy umiejętnie „sprzedawali” nową wiarę w jednego Boga w politeistycznym świecie rzymskim. Tak kościół chrześcijańskich Żydów z Jerozolimy zaczął przekształcać się w Kościół powszechny, ogarniający cały świat.

Ta ekspansja była też niejako wymuszona przez okoliczności zewnętrzne.

Po śmierci na krzyżu swojego przywódcy – formalnie rzecz ujmując buntownika politycznego, wroga imperium rzymskiego – obawiając się dalszych prześladowań ze strony wyznawców judaizmu, pierwsi chrześcijanie rozproszyli się po świecie.

„Emigracji” sprzyjało również zburzenie przez Rzymian Jerozolimy i spalenie Świątyni, w roku 70, co było symbolicznym początkiem końca powstania żydowskiego, które wybuchło cztery lata wcześniej. Ta kolejna już wojna żydowska (66-73 n.e.), oprócz olbrzymiej liczby ofiar, spowodowała także upadek dotychczasowej formy religii żydowskiej, a także – już na samym jej początku – ucieczkę z Palestyny większości tamtejszych judeochrześcijan.

Z obawy o własne życie pierwsi wyznawcy Jezusa organizowali też swoje spotkania w tajemnicy, najczęściej w nocy, z dala od centrum osiedli ludzkich. Zachowanie takie potęgowało podejrzliwość wobec nowej wiary, najpierw władz lokalnych, a później, gdy siła duchowa tej religii stała się tak wielka, że zaczęto obawiać się o jedność społeczną i polityczną podbitych ludów, także władz centralnych. To stało się polem do kreowania różnych, często nieprawdziwych oskarżeń i w konsekwencji – do prześladowań. Do pierwszych doszło już za panowania cesarza Nerona. Podstawą do wszczęcia represji było niesłuszne oskarżenie o doprowadzenie do wybuchu pożaru w stolicy imperium w 64 roku. Jak pisał Swetoniusz: „Ukarano torturami chrześcijan, wyznawców nowego i zbrodniczego zabobonu”.

Paradoksalnie, cierpienia pierwszych chrześcijan, wbrew intencjom ich autorów zamiast odstraszać, powodowały wzrost popularności nowej religii. Ogromne poświęcenie wyznawców, dochowanie wierności swojej wiary aż do samej śmierci oraz niekiedy wielka charyzma poszczególnych męczenników sprawiały, że zyskiwała ona nowych zwolenników. Zamiast zniszczyć chrześcijan, prześladowania oczyszczały ich i umacniały.

Także dzięki temu, mimo wielkich trudności towarzyszących ekspansji nowej wiary, zakończyła się ona powodzeniem. Konstantyn Wielki, wydanym w 313 roku edyktem mediolańskim, położył kres prześladowaniom chrześcijan, uznając ich religię za oficjalną i legalną. Cesarz, jako protektor Kościała i „biskup spraw zewnętrznych”, jak sam się określił, przeprowadził też wiele reform, które znacznie pomogły w jego rozwoju.

Dla Konstantyna tolerancja religijna i wzmocnienie chrześcijaństwa miały znaczenie przede wszystkim polityczne. Miało być czynnikiem integrującym i stabilizującym zrujnowane gospodarczo Imperium Romanum. Dlatego, w zamian za wolność religijną, chrześcijanie musieli uznać autorytet cesarza, także w sprawach religijnych i podporządkować się jego woli, jako pośrednika między Bogiem a ludźmi. Tak zrodziła się chrześcijańska doktryna „władzy pochodzącej od Boga”.

Tak też zaczął się związek religii chrześcijańskiej z wielką polityką i dalsza ekspansja, już zinstytucjonalizowanego, rzymskiego Kościoła chrześcijańskiego: w okresie średniowiecza – na kontynencie europejskim, a w okresie wielkich odkryć geograficznych i konkwisty – na całym świecie.

PS. Warto w tym miejscu jeszcze przypomnieć, że wbrew obiegowej opinii w Biblii nie ma wzmianki „o dobrych uczynkach” i „o ich rozgłaszaniu”, do której, do tej pory odwołują się niektórzy autorzy „dziejów PR”. Jak napisał w jednym ze swoich tekstów prof. Jerzy Olędzki – „Jest to tylko współczesny niezbyt fortunny pomysł na lansowanie propagandy sukcesu i autoreklamę. Nie ma więc wiele wspólnego z public relations”.

Dr Wojciech K. Szalkiewicz

 

komentarzy:
1

Komentarze

(1)
Dodaj komentarz
10.04.2016
22:56:08
Ivetta B.
(10.04.2016 22:56:08)
Ciekawe
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin