Kreowanie informacji. Media relations, Wojciech Jabłoński

dodano: 
25.10.2006

Autor recenzji:

Wiesław Gałązka
komentarzy: 
0

Gotowych faktów nie ma

To stwierdzenie dziewiętnastowiecznego pisarza i krytyka Stanisława Brzozowskiego przypomniało mi się już po przeczytaniu pierwszych stron książki „Kreowanie informacji. Media relations” Wojciecha Jabłońskiego. Autor, wykładowca akademicki, ekspert w dziedzinie marketingu politycznego i public relations, którego interesujące komentarze dotyczące wizerunku polityków znane są m.in. widzom TVN 24, rozważa w niej na temat zagadnień, które wydawałoby się, zostały już dokładnie zbadane i opisane. Jednak prawdziwa nauka polega na tym, by wciąż porządkować oczywistości, wyciągać z nich wnioski i ujmować jako zasady. Wojciech Jabłoński należy do tych niewielu, którzy w tej dziedzinie potrafią to robić. Dlatego jego książka niewątpliwie znajdzie się wśród lektur obowiązkowych wszystkich, którzy (jak mawia Lech Wałęsa) - robią „w tym temacie”.

Nie na darmo przywołuję tego niegdyś najbardziej medialnego polskiego polityka. Instynktownie wyczuwa on bowiem istotę relacji z dziennikarzami (choć i jemu zdarza się popełniać błędy w tym zakresie) – relacji, których wielu naszych polityków nie rozumie. Część z nich, aby je poprawnie utrzymywać, korzysta z doradców. Oni to, w pierwszej kolejności, powinni podziękować Wojciechowi Jabłońskiemu za ułatwienie im pracy, a część konsultantów niemiłościwie nam rządzących, nawet za zrozumienie (być może – daj Boże), potrzeby profesjonalnego kreowania wizerunku medialnego władzy. Wolfgang Thierse, przewodniczący Bundestagu stwierdził niegdyś trafnie: „Polityk, który nie istnieje w mediach, nie istnieje wcale”. Dlatego książkę tą powinni przeczytać (ale na to bym nie liczył), również nasi więksi i mniejsi politycy – zwłaszcza ci cierpiący na „mediozę”.

„Próba dzielenia zachowań dziennikarzy na dobrych i złych utrąciła karierę niejednego polityka, a ci, którzy mimo walki z przedstawicielami prasy osiągnęli szczyty kariery, przeważnie odchodzili w niesławie” – pisze w swej publikacji Jabłoński, a słowa te powinny skłonić do refleksji ”suskopodobnych” polityków, pogardzających dziennikarzami korzystającymi z prawa do krytyki prasowej. Notabene postawę taką już dawno wykpił amerykański pisarz i satyryk Ambrose Bierce w twierdzeniu: „Pismak – dziennikarz, którego poglądy nie zgadzają się z twoimi”...

Z drugiej strony autor książki z niezwykłą starannością przedstawia sposób funkcjonowania współczesnych mediów ze szczególnym uwzględnieniem roli tych, którzy mieszają nam w duszach i umysłach. „Celem pracy jest ukazanie dominacji dziennikarzy „ekspertów” nad specjalistami w dziedzinie public relations jako faktycznych nadawców przekazu politycznego” – zaznacza, i tu znajdujemy smakowite kąski z medialnej kuchni wizerunkowej. „Wypracowano u nas sztukę bycia zupełnym ignorantem o wyglądzie uczonego” – żartował Lew Tołstoj w czasach poprzedzających epokę telewizyjną. „Kryterium uznania dziennikarza za eksperta jest poziom jego telegeniczności, nie zaś wiedza na określony temat” – nie żartuje Wojciech Jabłoński, podkreślając, że: „Podobnie jak ważność pseudowydarzeń określana jest przez stopień ich nagłośnienia przez media, tak znaczenie poszczególnych dziennikarskich »gwiazd« wynika z częstotliwości pojawiania się ich samych w środkach masowego przekazu”.

Pseudowydarzenia to ważny temat rozważań Wojciecha Jabłońskiego: „Co istotnie jest wartościowym przekazem dziennikarskim, relacja tego, co faktycznie się wydarzyło, czy tego, co być może się zdarzy?” - pyta i, zwracając uwagę na zjawisko tzw. „Pisania przyszłości”, ostrzega, iż: „Głównym elementem przekazów płynących z mediów stają się przypuszczenia i spekulacje, nie zaś fakty znajdujące potwierdzenie w rzeczywistości”. Dowodząc tym samym, w pewnym sensie, niezmienności warsztatu dziennikarskiego bez względu na środki przekazu, jakimi aktualnie żurnaliści dysponują. Bo tu znów przypominają mi się słowa Marka Twaina: „Najpierw należy zdobywać fakty, potem można je przekręcać w dowolny sposób”... A także refleksja Karola Irzykowskiego: „Dziś ważne są nie tylko fakty, ile interpretacje. Ile razy się coś stanie, czekamy, co się o tym powie, co napisze prasa, czego symbolem są te fakty, co mówią. Dopiero wtedy fakty stają się pełne, obrastają”.

„Niniejsza rozprawa jako pierwsza podejmuje próbę niekonwencjonalnej odpowiedzi na pytanie: Kto – lub co – ustala »medialny porządek dnia«?” – podkreśla sens swojej pracy Wojciech Jabłoński, ale czytelnicy znajdą w niej przede wszystkim niezwykle cenną analizę nie tyko zarządzania informacją polityczną, a zwłaszcza przekazu medialnego oraz jego redakcyjnej i pozaredakcyjnej genezy.

Publikacja ta wpisuje się również w trudniejszy dla polskich dziennikarz moment, w którym po siedemnastu latach funkcjonowania wolnych mediów, muszą oni zreflektować się nad własną wiarygodnością i odpowiedzialnością za otaczającą nas rzeczywistość. Wykreowaną także przez dobór informacji docierających do wyborców. Tu pozwolę sobie na prywatę, od kilku lat ostrzegam, że czwartej władzy, niewykazującej się odpowiedzialnością obywatelską przy wyborze pierwszej władzy, może grozić posłuszeństwo wobec drugiej władzy w obawie przed trzecią... Książka Wojciecha Jabłońskiego utrwala mnie w tym poglądzie.

Po przeczytaniu ustawiłem ją na półce obok McLuhana, Gobana-Klasa i innych klasyków tematu.

Wiesław Gałązka

Wydawnictwo:

PWN

komentarzy:
0
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin