Media relations. Budowanie reputacji firmy, Piotr Andrzejewski i Wiesław Kot

dodano: 
25.11.2005

Autor recenzji:

Maria Matusiewicz
komentarzy: 
3

„Kwalifikacje w dziedzinie public relations obejmują umiejętności redagowania tekstu, wygłaszania przemówienia, znajomość prawa prasowego, ale też kunszt dobrania odpowiednich dodatków do garnituru czy garsonki.” Książka ma przybliżać i przybliża wszystkie te umiejętności i jest tym ciekawsza, że pisana jest nie tylko przez PR-owców, ale również przez publicystów, znających opisywane zagadnienia z praktyki.

Autorzy, P. Andrzejewski i W. Kot, do omawianych tematów podchodzą w sposób niebanalny, nieoczywisty i nieszablonowy. Na przykład w części dotyczącej rzecznika prasowego tłumaczą, kiedy warto zrezygnować ze sprostowań czy też jak redagować polemikę z artykułem prasowym. Zdają sobie sprawę z wagi utrzymywania odpowiednich kontaktów z mediami i wskazują na świadomość w tej dziedzinie takich firm jak np. General Motors, który w dziale PR zatrudnia kilkaset osób, które otrzymują przejrzysty podział zadań na kontakty z prasą, investor relations, kontakty z władzami lokalnymi oraz wewnętrzne PR.

Dzięki publikacji zrozumiemy, że dziennikarze nie muszą być wrogami przedsiębiorstwa, nauczymy się docenić ich pracę i efektywnie z nimi współpracować. Z racji zawodu, autorzy odsłaniają arkana języka mediów i pomagają zredagować tekst. Schemat przygotowania konferencji prasowej jest jednym z bardziej czytelnych, z jakimi dotąd się spotkałam.

Nie zabrakło części poświęconej czarnemu public relations, a więc tej złej, ale niestety istniejącej, nieetycznej sferze zajęć niektórych dziennikarzy. W rozdziale o języku ciała autorzy za pomocą zdjęć prezentują poprawne i niewłaściwie gesty i postawy podczas wystąpień publicznych i medialnych. W części traktującej o ubiorze (osobno o kanonach obowiązujących w modzie męskiej i damskiej) Andrzejewski i Kot starannie przygotowali przegląd projektów i styli reprezentowanych przez znane światowe marki.

Niestety jednak na zakończenie, autorzy, jakby wątpiąc w błyskotliwość i obycie czytelników przygotowali zestaw gotowych i stosownych anegdot do różnych sytuacji. Przytaczaniem takich przydatnych cytatów poświęcają, wydaje się, zbyt obszerną część książki. Podobnie w rozdziale o dowcipie w wystąpieniach publicznych – poza jego rolą w takich sytuacjach, dużo miejsca Andrzejewski i Kot poświęcają przytaczaniu powiedzonek, aby w końcu cytować całe kawały. Być może niektórym może się wydać to przydatne, ze względu na możliwość doboru tematów odpowiednio do środowiska i atmosfery, bowiem nawet osoby doskonale zaznajomione z etykietą biznesu mogą czasem zastanawiać się jak rozluźnić atmosferę nie znając dobrze wszystkich uczestników imprezy i nie urażając żadnego z nich. Jednak pewną przesadą wydaje się być przytaczanie postaci literackich, pełniących rolę symboli pewnych zachowań. Tu dowiemy się kim był i skąd pochodzi Wielki Brat, Czerwony Kapturek, Don Juan, Don Kichot. Postaci takich autorzy opisują 35. Jest to również Rambo, Trędowata, Nikodem Dyzma czy Emmanuelle. Nie należy chyba zakładać, że czytelnicy są nieoczytani i niedouczeni. Zresztą tacy mogą zajrzeć do encyklopedii.

Poza tym rozdziały o narzędziach prasowych, wydarzeniach medialnych, języku i mowie ciała są potrzebne, napisane ciekawie, jasno i konkretnie. Autorzy, będący publicystami w najbardziej liczących się tytułach na polskim rynku prasy, jak sami przyznają, zdradzają jak ich „podejść, omamić i przeciągnąć na swoją stronę”. Bo „wpływowy specjalista umie zadbać o przychylność mediów wobec firmy, a więc także o życzliwe nastawienie opinii publicznej”.

Maria Matusiewicz
majaguara@yahoo.com

Wydawnictwo:

Poltext

komentarzy:
3

Komentarze

(3)
Dodaj komentarz
30.01.2007
12:48:37
hihihihihihihih...
(30.01.2007 12:48:37)
to jest super
30.01.2007
12:47:53
kicia
(30.01.2007 12:47:53)
sssssssssssssuuuuuuuuuuuupppppppppppppppp eeeeeeeeeeeeeeeeeeerrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
25.11.2005
13:32:07
brsk
(25.11.2005 13:32:07)
książka o niczym. Połowa treści to anegdotki (powszechnie znane) i dowcipy (nie śmieszne). W drugiej połowie autorzy rzadko wychodzą poza banał. Książka sprawia wrażenie, praca nad całością zajęła autorom co najwyżej 2 tygodnie, z tego 12 dni na wyszukiwanie dowcipów. Nie polecam. Strata pieniędzy. Autorzy powinni się wstydzić. Szkoda, że wydawnictwo coś takiego puściło, bo większość książek Poltextu to praktyczne i wartościowe pozycje.
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin