.

 

Jacek Łęski o współpracy z TVP: uważam, że transfer z PR do dziennikarstwa jest możliwy

dodano: 
10.02.2016
komentarzy: 
0

W poniedziałek informowaliśmy o tym, że Jacek Łęski, właściciel Influent PR, wraca do dziennikarstwa. O tym, że w marcu ma poprowadzić program „Chodzi o pieniądze” w TVP 1, poinformował na Twitterze dyrektor telewizyjnej Jedynki, Jan Pawlicki. Nie wszystkim internautom spodobał się jednak fakt, że były dziennikarz, obecnie PR-owiec, powraca do pierwszego zawodu. Zazwyczaj bowiem obserwujemy w branży drogę jednokierunkową -  z dziennikarstwa do PR. Poprosiliśmy Jacka Łęskiego o krótki komentarz w tej sprawie.

Czytaj także: Jacek Łęski, właściciel agencji Influent PR, wraca do dziennikarstwa

 

PRoto.pl: Czy podpisał już Pan umowę z TVP?

Jacek Łęski: Jestem w trakcie negocjowania umowy z TVP, ale że obie strony są zainteresowane współpracą, to sądzę, że jej formalne zawarcie jest kwestią najbliższych 2-3 tygodni. Procedury telewizyjne mają swoją specyfikę i po prostu trzeba trochę cierpliwości.

PRoto.pl: Czy uważa Pan, że taki transfer z PR znów do dziennikarstwa jest możliwy?

J.Ł.: Uważam, że transfer z PR do dziennikarstwa jest możliwy, choć pewnie nie zawsze byłby właściwy. Sporo zależy od tego, jak się traktuje dziennikarstwo i jak się traktuje PR. Obie branże obciążone są negatywnymi stereotypami i warto to wyjaśnić. PR-owcy mają tendencję do instrumentalnego traktowania dziennikarzy, co uważam za niemądre, nieefektywne i w ostatecznym rozrachunku deprecjonujące i dziennikarstwo i PR. Jeśli PR-owiec zachowuje się uczciwie, w jasny sposób prezentuje interesy swojego klienta i służy kompetentną informacją o firmie dla której pracuje, to jest to zajęcie uczciwe i pożyteczne, wcale nie mniej niż dziennikarstwo. Tymczasem dziennikarze mają tendencje do demonizowania PR-owców. Często uważają, że PR to zgrabnie sprzedawane kłamstwa mające fałszować rzeczywistość. To nieprawdziwe i krzywdzące uogólnienie. Oczywiście w gronie PR-owców zdarzają się czarne owce, które psują reputację całej branży. Podobnie jest jednak wśród dziennikarzy. Są dziennikarze sprzedajni, którzy ze szlachetnymi ideałami tej profesji nie mają wiele wspólnego. Ważne jest by nie mieszać ról. Jeśli ktoś pracuje dla jakieś firmy a jednocześnie udaje bezstronnego dziennikarza, to ewidentne nadużycie.

Pojawia się oczywiście pytanie, czy przeszłe zaangażowanie w działalność PR nie jest obciążeniem dla działalności dziennikarskiej. To w gruncie rzeczy pytanie o osobistą uczciwość. Można je postawić także w przypadku więzi rodzinnych, koleżeńskich, środowiskowych. Na ile dziennikarz może być absolutnie wolny od wszelkich zobowiązań i czy relacje, które powstają naturalnie w czasie dorosłego życia wpływają na jego rzetelność? Jednym z rozwiązań, które można zastosować, by tego rodzaju konflikt interesów wykluczyć jest zasada, by nie pisać o sprawach w których jest się lub było zaangażowanym w inny niż dziennikarski sposób.

Ja sam zawsze prowadziłem działalność w PR w sposób możliwie transparentny i otwarty. Dziennikarzy, z którymi współpracowałem, zawsze starałem się traktować jako partnerów w informowaniu opinii publicznej o firmie, zaś za najlepszą możliwą strategię PR uważałem i uważam uczciwe prowadzenie biznesu, godne traktowanie pracowników i klientów.

PRoto.pl: Jak odniósłby się Pan do słów Michała Majewskiego, który stwierdził na TT, że taki powrót „to głęboko nieetyczne zawodowo. I prowadzi do jeszcze większej degrengolady dziennikarstwa”?

J.Ł.: Komentarz Michała Majewskiego to delikatna sprawa. Znamy się osobiście od lat. Bardzo cenię jego pracę i osiągnięcia. Wielokrotnie kibicowałem mu w różnych medialnych przedsięwzięciach. Gdybym był na jego miejscu, wstrzymałbym się z tak kategorycznymi sądami, choćby z tego powodu, że jego najbliższym współpracownikiem jest ostatnio człowiek, który do dziennikarstwa trafił poprzez zorganizowaną przestępczość, więzienie i niejasne interesy. Tego rodzaju sytuację uważam za trudną do zaakceptowania, zwłaszcza, że w przeszłości współpracownika Michała wiele jest niewyjaśnionych i niepokojących okoliczności. To paradoks, że taką sytuację Michał bez mrugnięcia okiem akceptuje, a trudno mu uwierzyć w moje dobre intencje.

(mw)

X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin