Kolejne wybory ośmieszają PR

dodano: 
22.10.2015
komentarzy: 
3

Czy „wieżyczka” zamiast gestów otwartości psuje odbiór Petru? Czy czerwona garsonka Premier Kopacz poprawi notowania PO? Czy PiS wygra wybory dzięki dobrze przepracowanym szkoleniom medialnym Beaty Szydło? Zdecydowanie nie, a niestety w komentarzach do ostatniej debaty słyszę takie tezy. Nie róbmy z PR narzędzia szarlatanów, bo to osłabia nasz wizerunek, odrywa od rzeczywistości i ośmiesza jako profesjonalistów.

Sam PR nigdy nie stworzy marki, ani nie sprzeda produktu, jakim jest polityk. Public relations było i jest częścią kompozycji marketingowej a dokładniej – narzędziem promocji, budowania reputacji partii i jej wyborców (np. czy inni będą się z nimi identyfikować?) oraz odpowiada za komunikowanie partii z wyborcami. PR pomaga też kierownictwu partii i jej strategom reklamowym zrozumieć wyborcę i jego potrzeby. Jeśli tak określimy naszą rolę, to jestem dumny z tego, że jestem PR-owcem. Sprowadzanie naszej pracy do trików, chwytów i manipulacji budzi mój niesmak. Tymczasem kolejne wybory niestety utrwalają taki obraz naszej pracy.

Nawiązując do „Gwiezdnych wojen” sam widzę, że po 8 latach „polityki ciepłej wody w kranie” ludzie potrzebują „nowej nadziei”. Chcą usłyszeć i zobaczyć kogoś, kto tę nadzieję obudzi. Polityk bez wizji i spójnych poglądów prędzej, czy później przepadnie. Według mnie PR może pomóc politykom w utrzymaniu wizualnej i werbalnej spójności, ale nic nie wskóra, jeśli produkt – jakim jest program wyborczy – jest słaby. Najlepsze stroje i błyskotliwe rekwizyty tylko ośmieszą kogoś, kto nie zbuduje więzi z wyborcami, nie przedstawi im konkretnych planów na przyszłość i nie zaangażuje ich do działania. PR może podpowiedzieć politykowi, gdzie jest jego lub jej wyborca i jak do niego trafić, ale nie zastąpi pomysłów na rozwój kraju i nie rozwiąże społecznych problemów.

Na początku swojej kariery w PR byłem uczony, że jeśli uznam, że produkt jest niedobry, to powinienem o tym powiedzieć jego producentowi. Wtedy producent powinien zmienić produkt, a nie sprzedawać go za wszelką cenę. Politycy już nie mają czasu na zmiany, choć większość z liderów, którzy wzięli udział we wtorkowej debacie, powinna usłyszeć, że król jest nagi. Przyczyną tego nie jest słaby PR.

Andrzej Godewski, partner Charyzma. Doradcy Komunikacji Biznesowej

komentarzy:
3

Komentarze

(3)
Dodaj komentarz
22.10.2015
17:28:02
Andrzej Godewski
(22.10.2015 17:28:02)
Za mało polityków w Polsce umie porozumiewać się ze zwykłymi ludźmi na co dzień. Dlatego z takim trudem przychodzi im to w czasie wyborów. Potrzebują głosów kogoś, kto jest dla nich obcy. Na dodatek żyją z przekonaniem, że są od nich lepsi. Kiedyś polski dziennikarz zapytał szefa globalnej organizacji płatniczej, czy firma ma jakieś propozycje dla emerytów w Polsce. Na co usłyszał w odpowiedział, że tak - edukację ekonomiczną. Dziennikarz za kulisami powiedział mi, że edukację ekonomiczną, to powinien brać ten szef od ludzi, którzy potrafią przeżyć miesiąc za 700 zł. Politykom też przydałoby się więcej szacunku dla naszej inteligencji i więcej empatii. Oczywiście oprócz pomysłów na rozwiązywanie problemów państwa.
22.10.2015
14:10:30
johny
(22.10.2015 14:10:30)
Nie do końca się z Panem zgodzę (też jako osoba zajmująca się zawodowo PR). W Polsce w świecie polityki jako PR określa się (błędnie) wszystkie zabiegi wizerunkowo-komunikacyjne a nawet koncepcyjne czy logistyczne. W takim ujęciu niestety w Polsce ten "PR" decyduje o wynikach kampanii. A dlaczego? By polski wyborca jest niekompetentny, a wręcz dosadnie mówiąc głupi. On nie czyta programu! Nie wierzy w statystyki! Za nic ma opinie znanych ekonomistów czy opiniotwórczych mediów polskich lub zagranicznych - bo "to wszystko propaganda, kłamstwa itd.". Nie zastanawia się skąd pewien polityk weźmie 1,4 biliona i jak wybuduje mieszkania za 2,5 tys złotych za metr. Ani dlaczego nikt na świecie nie wdraża "genialnych" w swojej prostocie koncepcji pewnego pana z muszką. Ani jakie skutki dla gospodarki miałaby minimalna stawka godzinowa 20 zł/h i podatek 75% proponowane przez pewnego brodacza. Polski wyborca "chce zmiany", "chce ukarać złodziei", "jest wk...y", "chce czegoś nowego". Dlatego właśnie wygra pani która jest spokojna i opanowana. I dlatego chowamy nerwowego dziadka, którego wszyscy się boją, ale nie przeszkodzi im to powierzyć mu władzę. Taki kraj, taka polityka, taki "PR". Więc błędnie porównuje Pan politykę do biznesu bo w biznesie każdy liczy pieniądze i podejmuje wybory kierując się portfelem, a nie tym, że "jest wk...y", więc na złość mamie odmrozi uszy, czyli rozwali swoją firmę (tutaj państwo).
22.10.2015
9:35:40
Jacek
(22.10.2015 9:35:40)
Chciałby mieć w sobie tyle optymizmu. 70% elektoratu nie rozumie podstawowych pojęć ekonomii ani zawiłości polityki. Okrzyk "złodziej, zdrajca" rozumie każdy. To dla nich te wszystkie gesty, garsonki, okrzyki "Ja Panu nie przerywałem gdy Pan klamał". I ludożerka to kupuje, Tak jak kupują teledurnieje typu "gwiazdy plują i łapią wyklaskując przeboje Rubika" których pelno w telewizji. Można pomstować, można edukować ale nie mozna udawać, że takiej rzeczywistości nie ma :(
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin