.

 

Czy naprawdę jest tak różowo?

dodano: 
15.02.2010

Autor:

Kinga Kubiak
komentarzy: 
39

Czy rynek PR potrzebuje tylko młodych, zdolnych i chętnych do uczenia?
Czy rynek PR w Polsce jest aż tak niedojrzały, że wystarczą działania prowadzone przez asystentów?

Co miesiąc publikujemy raport z niebotyczną liczbą ogłoszeń dla PR-owców. W styczniu ukazało się najwięcej ofert od 6 lat. Aż 183 ogłoszenia. 6 ofert dziennie. Wydawałoby się, że w tej branży nie ma bezrobotnych. Są tylko pracodawcy poszukujący pracowników.

Z drugiej strony, w 2009 spadło zapotrzebowanie na specjalistów i managerów, a wzrosło na praktykantów i asystentów. Choć trend ten, być może tylko jednorazowo, odwrócił się w styczniu 2010, pokazuje on praktyki pracodawców stosowane w całym zeszłym roku: najwidoczniej woleli zatrudniać na miesiąc niż na stałe, z mniejszym doświadczeniem niż z większym.

Co więcej, pomimo tych optymistycznych twardych danych (nieustający wzrost liczby ogłoszeń) nietrudno w branży głosy, że w PR o pracę wcale nie jest łatwo. Zwłaszcza jak się ma - co zaskakujące- kilka lat doświadczenia w PR.

Jak jest naprawdę?

aaaaaby do pracy w PR

Magdalena Zarzycka, z pięcioletnim doświadczeniem w branży PR i rocznym w mediach, szukała pracy okrągły rok. Pracę straciła w wyniku kryzysowych cięć i wtedy zaczął się dla niej prawdziwy impas. „Wysłałam dziesiątki CV. Dziwiłam się, że nikt na nie nie odpowiada, nie znajdowałam odpowiedzi na to, dlaczego tak się dzieje. Mam udokumentowane doświadczenie, ukończone kursy zagranicą, nawet pracę magisterską poświęconą marketingowi terytorialnemu i brandingowi miast, o którym kilka lat temu w PR niewiele osób wiedziało.” Pytana przeze mnie o przyczyny, rozkłada ręce „Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to to, że stanowiska te były wcześniej obsadzone, a ogłoszenie publikowane dla formalności”. Teraz pracuje w klubie Herezja, w którym od początku roku jest PR managerem.

Bardziej ostrożny w sądach jest mój drugi rozmówca, który chce pozostać anonimowy. Ma w sumie trzy lata doświadczenia, w agencji PR i konsultingu, działa także pozazawodowo koordynując prace jednego ze stowarzyszeń, działających w dużym mieście w Polsce, mówi w dwóch językach i… od trzech miesięcy nie może znaleźć pracy. „Wysłałem kilkanaście CV, ale tylko dlatego, że odpowiadałem na oferty, których wymagania w pełni spełniałem. I o ile dla PR-owców specjalizujących się w branży farmaceutycznej czy finansach pracy nie brakuje, o tyle dla tych, którzy chcą działać w kulturze, o pracę trudno. Być może wszystkiemu winny kryzys?” – pyta sam siebie.

Najbardziej optymistycznie widzi możliwości zatrudnienia Aleksandra Olearczyk, obecnie studentka dwóch dziennych kierunków na UW i stażystka w dziale PR w GlaxoSmithKline: „Kiedy nie miałam żadnego doświadczenia w zawodzie, o pracę było trudno, jednak po stażu w Agorze wiele drzwi się przede mną otworzyło.”

Wnioski nasuwają się same - agencje szukają młodych. Zwykle na niższe stanowiska, by wychować sobie lojalnego pracownika, bo o to w branży, w której zatrudnieni często zmieniają miejsce pracy, trudno.

Wnioski te potwierdzają uczestnicy rozmowy zaaranżowanej przeze mnie na Goldenline – w PR łatwiej wystartować niż znaleźć pracę na wyższych stanowiskach http://www.goldenline.pl/forum/public-relations-w-praktyce/1441122/s/1#27938818

Czy specjaliści są jednak w branży niepotrzebni? Czy ogłoszenia są naprawdę tylko formalnym zabiegiem firmy i na wyższe stanowiska bierze się ludzi „z polecenia”?

Polecenie…bezcenne

„Agencje PR w dużej mierze zatrudniają młode osoby, absolutnie świeże, zwykle za pomocą rekomendacji. Następnie takie osoby awansują i ponawia się proces naboru osób z małym bądź żadnym doświadczeniem. To jest dosyć specyficzna branża, często nawet wyższe stanowiska to bardziej sprawa networkingu niż rzeczywistych poszukiwań. Naturalne jest to, że pracownicy rotują między agencjami.” – zauważa Wioletta Podstawka, od siedmiu lat zajmująca się rekrutacją kadry kierowniczej i specjalistycznej, od trzech i pół roku Permanent Placement Team Leader w firmie Adecco.

Jednocześnie jest zdania, że firmy rzadziej zatrudniają PR-owców niż agencje. „Niewiele firm tak naprawdę może sobie jeszcze pozwolić na osobę dedykowaną tylko i wyłącznie do PR, często łączy się te funkcje z marketingiem. Co więcej, w czasie kryzysu to jedno z pierwszych stanowisk, z którego pracodawcy mogą wyrażać wolę rezygnacji.” Potwierdza to Anna Reczek, senior konsultant w dziale Sales&Marketing, 10 lat w HR wewnętrznych i zewnętrznych, w Grafton Recruitment od ponad 3 lat: „Miniony rok był trudnym rokiem dla rekrutacji. Kryzys światowy zapukał w końcu do Polski i pracodawcy wstrzymali się z rekrutacją nowych pracowników, chcąc przeczekać trudny okres.”

Na moje pytanie, jak zinterpretowałaby więc informacje o nagłym skoku liczby ofert w styczniu Wioletta Podstawka komentuje: „Rynek odczuwa ożywienie, firmy są po przejęciach,  redukcjach, nastroje raczej minorowe, co generuje większą potrzebę zadbania o komunikację oraz wizerunek.”

Tajemnica Poliszynela

Tajemnicą Poliszynela jest jednak to, że przy zatrudnianiu młodych nie chodzi wcale o to, że będą oni naprawdę tylko stażystami-asystentami-juniorami.

W agencjach rzeczywiście pracują młodzi ludzie, niektórzy faktycznie jeszcze studiują i nie potrzebują umowy o pracę ani ubezpieczenia (co jest szczególnie na rękę pracodawcom), ale równie często mają oni obowiązki seniorów będąc na stanowiskach juniorskich.

„To stała praktyka w agencji”- mówią niemal jednym głosem dwie moje rozmówczynie z dwóch, dużych warszawskich agencji. „Juniorzy zarabiają grosze, w każdej chwili mogą wylecieć z pracy, bo nie mają stałych umów ani żadnych dodatków socjalnych, ale to oni często „ciągną” cały projekt i bez nich nie może się obyć agencja. Nie równa się to jednak ani z awansem, ani z lepszą pensją” – mówi jedna z nich. „Juniorzy prowadząc projekt samodzielnie mogą popełniać błędy, bez odpowiednich wskazówek czy wsparcia od osób z większym doświadczeniem i znajomością branży. Wtedy nie spełniają wymogów kierownictwa i nie dostają awansu”- dodaje druga.

Tak jest po prostu wygodniej i taniej… Powinno być chyba także taniej dla klientów, ale czy jest?

Co więcej, moje dziennikarskie doświadczenia potwierdzają także fakt, że niekiedy ogłoszenie rekrutacyjne ma być tańszą formą reklamy. Jakiś czas temu jedna z firm specjalizujących się w pośrednictwie pracy skontaktowała się ze mną, by „natychmiast usunąć ogłoszenie z serwisu”. Był to przedruk ofert z Gazety Praca (na podstawie umowy zawartej z dodatkiem PRoto.pl przedrukowuje ogłoszenia pracy dla PR-owców – przyp.red.).

Jak mi wyjaśniono, było to „przecież takie wizerunkowe ogłoszenie”, należące zresztą do dużej międzynarodowej firmy. Czy to oznacza, że firma wykupuje ogłoszenie, bo jest tańsze niż reklama? Mało tego, pokazuje, że jest w dobrej sytuacji finansowej – bo zatrudnia.

Oczywiście był to przypadek jednostkowy. Ale udowadnia, że i taką funkcję mogą na polskim rynku spełniać ogłoszenia.

Trzy kropki…

Szefom agencji, których celowo nie prosiłam o wypowiedzi, zmęczona okrągłymi zdaniami, chciałabym zadać trzy retoryczne pytania.
Czy tak rzeczywiście ma wyglądać rynek PR-u w drugiej dziesiątce XXI wieku?
Czy takie praktyki powinny być normą w dużych, prestiżowych firmach?
I dlaczego nikt nie chce powiedzieć o tym głośno?

komentarzy:
39

Komentarze

(39)
Dodaj komentarz
21.07.2010
10:40:16
Agata
(21.07.2010 10:40:16)
Chciałabym odnieść się do wypowiedzi ciąg dalszy: "Tak, właśnie chodzi o to, że studia PR-owe nie uczą tego, co trzeba. Padło wcześniej pytanie o takie studia - wg mnie nie ma dobrych w Polsce. Wykładowcy często nie znają prawdziwego życia w firmie ani pracy w tej dziedzinie, a wykładają też często ludzie z agencji, o dużym skrzywieniu agencyjnym, delikatnie mówiąc. Podobnie jak to, że wykładowca -dziennikarz nie wie, na czym polega PR i praca w firmie. Często właścicielom firm wydaje się, niestety, że dziennikarz to mi zrobi PR, bo zna wszystkich. Co za głupota!To zupełnie inna praca." Studia "PRowe" na dziennikarstwie to nie są studia, gdzie wykładowcami są WYŁĄCZNIE dzienniakrze i PRowcy. Dziennikarstwo jest na wydziale FILOLOGICZNYM - co oznacza, że podstawą jest tam warsztat PISANIA i zdobywania wiedzy o mediach. Średnio po 1-2 latach takich podstaw można wybrać specjalizację PR, na której studenci uczą się właśnie specyfiki pracy w zawodzie PRowca czyli m.in: media relations, podstawy ekonomii, marketingu, przy czym warsztat pisania jest "tłuczony" przez bite 5 lat studiów.... Jeśli chodzi o praktyki to są one wymogiem koniecznym żeby w ogóle podchodzić do obrony dyplomu i to właśnie w trakcie ich trwania student poznaje na czym polega "życie w firmie lub agencji"- w zależności od tego co wybierze. Jeśli chodzi o wykładowców to są to pracownicy naukowi uczelni z różnych wydziałów, przede wszystkim filologicznego, ale też zarządzania, ekonomii, prawa, kuluturoznawstwa. Zajęcia warsztatowe prowadzone są ze specjalistami z branży (zarówno medialnej jak i PR).
15.04.2010
10:16:38
gf
(15.04.2010 10:16:38)
Całkowicie się zgadzam. Niech ekonomiści zajmą się... ekonomią a nie PR. Na prawdę przypadki aby ktoś był dobrym ekonomistą i PRowcem w jednej osobie są bardzo rzadkie. A w temacie - najpierw burza a potem... i tak nic się nie zmieniło. Patrzę na ogłoszenia o pracę i... znowu widzę, jak agencje naciągają kandydatów. Znowu cała masa staży oraz praca np. na stanowisku junior account executive, gdzie wymagany jest rok doświadczenia... na tym samym stanowisku W AGENCJI (jeszcze podkreślone poprzez wykrzyknik. Przepraszam, czy jak ktoś zajmuje się PR po stronie klienta to już sobie nie poradzi ???? Przecież rekrutacja jest na stanowisko JUNIORSKIE... Psy szczekają a karawana jedzie dalej... W końcu to agencje zatrudniają i agencje dyktują warunki...
08.04.2010
10:15:52
cd.
(08.04.2010 10:15:52)
Ale po polsku ma być, właśnie bez "poezji" i okrągłych nic nieznaczących zdań, lecz konkretnie!rzeczowo - no a tego, z całym szacunkiem, studia ekonomiczne nie nauczą. To podstawowa umiejętność PR-owca - przelać na papier w zrozumiały sposób i z sensem, i zrozumiale dla każdego czytelnika KAŻDY TEMAT. Inaczej zatrudniano by(co niektóre firmy, niestety, praktykują) fachowców z branży na stanowiska PR - ekonomistów w firmach ekonomicznych, lekarzy w szpitalach, farmaceutów w firmach farmaceutycznych, a to jest bzdura!. Wynika to z braku zrozumienia tego zawodu i braku szacunku do niego, niestety. Chociaż ekonomia nie wyklucza tego, bynajmniej.Dobrze by było, aby z informacji prasowej wynikało, o co chodzi, a to nie jest aż tak częste. I żeby nie była to zbitka marketingowych haseł.
06.04.2010
15:54:56
Ekonomia
(06.04.2010 15:54:56)
Dyskusja bardzo ciekawa. Z jednym zastrzeżeniem. Bez przesady z tym żałowaniem, że PR jest wykładany jako część ekonomii. Radosną twórczość gładkich słów widać najbardziej w branży finansowej, gdzie piękne słowa nie potrafią przykryć faktu, że mówimy o PIENIĄDZACH, czyli BIZNESIE. A bez tej wyśmiewanej ekonomii żaden autor pięknego komunikatu nie będzie w stanie odróżnić punktu procentowego od procentu.
22.03.2010
21:06:57
fura
(22.03.2010 21:06:57)
top management nabrał wody w usta. PRowiec = pracownik biedronki, tesco itp... tyle samo może
11.03.2010
13:51:05
tak jest w istocie
(11.03.2010 13:51:05)
Tytułem odpowiedzi na post użytkownika "a" (numerator IP 683) Zauważyłem, że skrócenie CV poprzez usunięcie informacji o ukończeniu drugiego kierunku studiów znacznie zwiększyło liczbę odpowiedzi. Powiem tak: większość osób pracujących w mediach i tzw. zawodach okołomedialnych po prostu nie ukończyła studiów. Wątek rozwiń sobie sam(a). Jeszcze w PR jest w miarę OK. Ale w agencjach reklamowych bardzo dobrze widać tę prawidłowość. Uważam, że zatajenie drugiego kierunku w CV nie jest niczym złym. W końcu nawet kandydaci na wysokie stanowiska selekcjonują informacje życiorysu aby nie miał on kilkunastu stron. Polecam Ci też wysyłać CV bezpośrednio do account directorów/managerów/supervisorów. Chodzi o to, aby ominąć dział HR. Powodzenia !!! BTW - trochę wątek zamiera a szkoda.
27.02.2010
10:52:48
inny
(27.02.2010 10:52:48)
popieram "furę". Co dalej, szanowna Redakcjo? Lobby jest niezwykle silne, niewątpliwie, a brak swiadomości rynku, jak to w istocie działa - ogromne!
26.02.2010
12:39:45
Kinga Kubiak
(26.02.2010 12:39:45)
Do fury - Poproszę o kontakt mailowy. k.kubiak@proto.pl
26.02.2010
11:43:16
fura
(26.02.2010 11:43:16)
Pani Kingo, czy planuje Pani kontynuację publikacji wobec dużej liczby komentarzy? Czy lobby włascicieli jest tak silne, że nie ma co drążyć tematu? :( Mam nadzieję, że nie! Czy otrzymała Pani jakieś oficjalne sygnały z rynku? Komentarze, oświadczenia? Może zrobimy jakieś większe badanie? Pozdrawiam Autorkę.
25.02.2010
23:25:28
a
(25.02.2010 23:25:28)
A ja bym chciała odnieść się do postu autora "tak jest w istocie" (numerator IP 365). ”Tyle, że w większości agencji PR już na początku odrzucają CV osób, które np. ukończyły dwa kierunki.” Jestem jedną z takich osób, które skończyły dwa kierunki i chciałaby właśnie zmienić pracę na pracę w branży PR. Stąd właśnie bardzo interesuje mnie skąd taki wniosek bądź informacje, że to jest jednym z decydujących czynników o odrzucaniu oferty?
24.02.2010
17:36:27
ciąg dalszy
(24.02.2010 17:36:27)
Tak, właśnie chodzi o to, że studia PR-owe nie uczą tego, co trzeba. Padło wcześniej pytanie o takie studia - wg mnie nie ma dobrych w Polsce. Wykładowcy często nie znają prawdziwego życia w firmie ani pracy w tej dziedzinie, a wykładają też często ludzie z agencji, o dużym skrzywieniu agencyjnym, delikatnie mówiąc. Podobnie jak to, że wykładowca -dziennikarz nie wie, na czym polega PR i praca w firmie. Często właścicielom firm wydaje się, niestety, że dziennikarz to mi zrobi PR, bo zna wszystkich. Co za głupota!To zupełnie inna praca. Fatalnie, że Pr jest na ekonomii, bo ma z nią tylko trochę wspólnego. Podobnie jak trochę ma wspólnego z językiem, z pisaniem, trochę zaś z kilkoma innymi dziedzinami. Nie znam polonistyki, na której "się nie popisze" - chyba, że ktoś bardzo nie chce?? Albo ma dużego pecha i są to studia na jakiejś dziwnej uczelni w trybie raz na dwa tygodnie, to może tak. Strach, jakich mamy polonistów z takich uczelni. Poza tym do zawodu PR-owca trzeba mieć to "coś", zwyczajnie talent. To jest zawód, którego nie da się do końca nauczyć. Podobnie jak dziennikarstwa (w potocznej opinii środowiska dziennikarzy mówi się, że najgorsi są ci, co skończyli dziennikarstwo). Jedną z koniecznych umiejętności jest pisanie.Jeśli ktoś pisać nie lubi, zdania składa mozolnie, a do każdego tekstu powinien mieć specjalistów od poprawności językowej i od logiki, to nie powinien pchać się do tego zawodu i już. To moja opinia oczywiście. Kiedyś, jeszcze niedawno wszyscy chcieli być marketingowcami albo zarządzać - ale tylko nieliczni odnieśli sukces, niektórzy są wyrobnikami, a inni w ogóle do tego się nie nadają. Podobnie jak adepci innych kierunków. PR-owcami z dużym dobrym doświadczeniem nie są ludzie, którzy kończyli takie studia. takich studiów zwyczajnie nie było. Pytanie, kto tworzy obecnie takie studia i kto na nich wykłada? Naprawdę nie ma znaczenia, jakie studia się kończy, aby byś świetnym w tym akurat zawodzie (podobnie, jak w paru innych).
24.02.2010
17:01:31
Tak jest w istocie
(24.02.2010 17:01:31)
A ja bym chciał odnieść się do postu autorki "basia" (numerator IP 979). Zgadzam się z tym, co piszesz. Ale zauważ, że są jeszcze takie kierunki jak np. dziennikarstwo (często ze specjalnością PR). Oczywiście studia takie same w sobie nic ci nie dają. Po pierwsze powinny być podbudowane konkretną wiedzą ekspercką w danej dziedzinie. Po drugie pomagają jedynie ukształtować warsztat, w tym nauczyć kogoś odróżniania informacji od komentarza oraz zastosowania poszczególnych gatunków dziennikarskich. Z naciskiem na ukształtować, bo styl pisania można poprawić ale uczyć poprawnie pisać od podstaw nie tu nikogo nie będzie. Tyle, że w większości agencji PR już na początku odrzucają CV osób, które np. ukończyły dwa kierunki. Przodują w tym Euro RSCG Sensors oraz Ogilvy PR. A szkoda, bo uważam, że to nie studia decydują o potencjale. Najlepiej zaprosić kogoś na rozmowę i dać konkretne zadanie. Wbrew pozorom nie tak dużo aplikantów bez doświadczenia potrafi napisać prosty, pozbawiony komentarza komunikat prasowy.
24.02.2010
12:46:35
basia
(24.02.2010 12:46:35)
chciałabym się odnieść do wypowiedzi czytelnika "ciąg dalszy" większość kierunków PR/marketing jest na studiach ekonomicznych, gdzie prawie w ogóle nie ma zajęć z pisania. mało tego - na filologii polskiej też się za dużo nie popisze. poza tym, nie znam żadnej polonistyki, która ma zajęcia z PR. uważam, że poloniści dobrze piszą, są oczytani i to im daje pewną łatwość w pisaniu. poza tym szereg zajęć z językoznawstwa wyczula na błędy. nie dziwmy się, że osoba po kierunku PR nie potrafi pisać, tego przecież w szkole nie uczą. oczywiście nie chcę generalizować, ale czytając niektóre teksty PR -owe i marketingowe pisane przez młodych adeptów PR-u widzę masakryczne błędy...
23.02.2010
10:36:18
ja
(23.02.2010 10:36:18)
Tak, jednak agencje czytają, co tu się pisze i bronią swego imienia, wywołani do tablicy - szkoda, że tylko w taki sposób, pokazując piękne programy szkoleniowe. Oczywiście, piękne. Agencja też jest odpowiedzialna społecznie, a co! Wszak takie programy można tworzyć i tworzy się na pęczki, każda firma już chyba jest odpowiedzialna społecznie, chociaż w środku kompletny brak poczucia dumy i identyfikacji pracowników, ale na zewnątrz wygląda dobrze. Ludzie siedzący troszkę w marketingu czy w mediach nie mają już chyba złudzenia, czemu służą programy społeczne dzisiaj? Są marketingową koniecznością. Odhaczone, jedziemy dalej. Ale wątki poruszone poniżej dotykają istoty pracy agencji PRowych, nie jednej z nich, a dziesiątek czy setek i tutaj, myślę, agencje nie mają wiele na swoją obronę, przynajmniej większość z nich. Jakby zebrać ludzi, którzy przez agencje się przewinęli i którzy tam pracują, jakby zbadać, czy prawdą jest to, co na dole napisano, a dodać by można więcej i sprawdzić skalę zjawiska - na pewno można by zebrać bardzo ciekawy materiał o tym, jak wygląda, a jak jednocześnie nie powinien wyglądać PR (w Polsce). Wielu firmom też by się może oczy otworzyły i może wreszcie właściciele firm zobaczyliby, za co płacą, a czego powinni oczekiwać. Niektórych może by to otrzeźwiło. A może wreszcie by się okazało, czym ten PR jest tak w ogóle, czym nie, a czym byśmy chcieli, aby był. Czego chcieliby klienci,czego właściciele agencji, a czego ludzie PRu - po takim protokole rozbieżności można by poklasyfikować i oddzielić agencje PR od agencji różnego rodzaju promocji, eventów i marketingu bardziej czy mniej szemranego na czarno - i nadać adekwatne nazwy.
22.02.2010
22:39:53
A
(22.02.2010 22:39:53)
Piękne słowa i może "młodzi adepci PR" uznają je za prawdziwe ale z pewnością nie osoby, które są w branży nieco dłużej i widzą co się dzieje - również w Edelmanie i niestety nie tylko. Proszę wybaczyć, że jak Pani Barbara nie podpiszę się z imienia i nazwiska ale występuję z nieco innej pozycji więc to chyba nie dziwi. A
22.02.2010
17:14:38
Tik
(22.02.2010 17:14:38)
Tak na marginesie tematu - w sprawie staży. Byłoby znakomicie, gdyby warunki stażu były jasne od początku - zapraszamy na 1-3 miesiące, naucz się i pracuj z nami / szukaj pracy. Takie staże bez późniejszego zatrudnienia są bezcenne, jakkolwiek paradoksalnie może to brzmieć. Dla studenta pojawia się możliwość wpisania w CV czegoś więcej, niż "praca w sklepie". Jednocześnie taki staż w CV musiałby być postrzegany jako doświadczenie, a nie porażka. "Dlaczego pana/pani nie zatrudnili? Nie sprawdził/a się pan/pani?"
22.02.2010
15:38:50
Barbara Kwiecie...
(22.02.2010 15:38:50)
Witam serdecznie, W związku z imiennym przywołaniem nas do tablicy, chcielibyśmy zabrać głos w dyskusji. Edelman Polska dysponuje pięcioma „miejscami” dla stażystów – jak więc łatwo obliczyć, przy stażach trwających kilka tygodni, w ciągu roku mamy przyjemnosć pracować z kilkudziesięcioma młodymi adeptami PR-u. Jakkolwiek bardzo chcielibyśmy, aby każdy nich mógł pozostać u nas na stałe (pamiętajmy też, że nie wszyscy wyrażają taką chęć – np. w związku z toczącymi się studiami) – to nie jesteśmy w stanie rokrocznie zwiększać zatrudnienia w agencji o kilkadziesiąt procent. ..choć nie mielibyśmy nic przeciwko temu, żeby rozwijać się tak szybko. W ciągu pięciu lat istnienia agencji do pracy przyjęliśmy w sumie kilkanaście osób, które wcześniej uczestniczyły w programie stażowym. Część z nich pozostała z nami do dziś, część pracuje już w innych firmach ale - mamy nadzieję – wspomina nas równie miło jak my ich. Nigdy zapewne nie będzie tak, że będziemy mogli przyjąć wszystkich chętnych – staramy się jednak ułatwiać start w dorosłe kariery tak wielu młodym ludziom, jak to możliwe. Od 2008 roku współpracujemy w ramach programu stażpowego ze Szkoła Wyższą Psychologii Społecznej w Warszawie,a w styczniu tego roku ruszył specjalny program TalentEd – obejmuje on stażystów we wszystkich naszych biurach w Europie, dając im dostęp do międzynarodowego know-how, wybitnych specjalistów z wielu krajów oraz wielu interesujących narzędzi szkoleniowych. Zapraszamy serdecznie wszystkich chętnych do wzięcia udziału w programie – jakkolwiek zapewnie nie wszyscy z nami pozostaną, to jednak postaramy się Was nauczyć jak najwięcej Barbara Kwiecien
22.02.2010
11:07:58
Tak jest w istocie
(22.02.2010 11:07:58)
Bardzo dobry artykuł. pracuję w branży 3 lata i z obserwacji wiem, że tak właśnie jest. Mam kierunkowe wykształcenie i doświadczenie w dziale PR dużej korporacji ale chcę przejść do agencji (zaznaczam, że zgodzę się zacząć od juniora). Niestety nikt mnie nie chce - agencje uważają, że liczy się stricte agencyjne doświadczenie. Tylko powracając do sedna sprawy - gdzie je zdobyć??? Co do traktowania juniorów w pełni potwierdzam. Np. taki Edelman ciągle zatrudnia nowych praktykantów, których żegna po kilku miesiącach. Rotacja jest bardzo duża a na etat nie ma szans. Na pocieszenie mogę dodać, że koledzy z agencji reklamowych mają jeszcze gorzej. Duże sieciówki zatrudniają TYLKO osoby z doświadczeniem agencyjnym. Rynek jest tam w 100% hermetyczny.
21.02.2010
21:33:05
szukająca
(21.02.2010 21:33:05)
od dlugiego czasu szukam stanowiska w PR, z niewielkim doswiadczeniem,poparciem teoretycznym i z z zamiarem rozwoju w branzy i stabilizacji w firmie.W CV przeszkadza chyba kilka lat przepracowane w firmie innej branzy-czesto staze koncza sie na 1-3 miesiacach, dla chetnych do rozwoju i potencjalnie lojalnych widocznie nie wszedzie jest miejsce
19.02.2010
16:24:43
zywiec
(19.02.2010 16:24:43)
a moze i inspekcja pracy się zainteresuje pracą w nadgodzinach w agencjach pr?
19.02.2010
15:49:39
kolejny
(19.02.2010 15:49:39)
Ciekawe, czy Autorka i Redakcja wykorzystają opinie? To naprawdę ciekawy materiał do dyskusji, a nawet badań, a może trzeba by iść dalej? Coś zrobić z tą branżą, a przynajmniej spróbować?Co można by zrobić, aby coś zmienić? Czy tylko tak sobie tutaj pogadamy?
19.02.2010
11:39:27
anonimowy
(19.02.2010 11:39:27)
Gratuluję artykułu. Proszę też wziąć pod uwagę, że młodzi ludzie na ogół z poza Warszawy - tak to fakt, często przesądzający o dostaniu pracy! pracują po 16 godzin, żeby się wyrobić z robotą, za którą pochwałę zbierają szefowie projektów. A wizja powrotu w rodzinne strony jest bardziej przerażająca niż te 1500 zł.
18.02.2010
16:52:54
ciąg dalszy
(18.02.2010 16:52:54)
Ale trzeba też umieć pisać! A, niestety, często ludzie po skończonej dziwnej uczelni - specjalizacja PR lub tym podobne - nawet pisać nie umieją. Nawet błędy ortograficzne się zdarzają! Nie umieją znaleźć sposobu na przedstawienie tematu, przesyłają bardzo kiepskie wypracowania, nieadekwatne i zawstydzająco słabe. Pała z polskiego. A to podstawowa umiejętność PR-owca, wydawałoby się. Lecz w agencji takie osoby mogą mieć (i mają, bo znam takie przypadki) tytuł DYREKTORA! 23 lata, dopiero ukończona lub w trakcie "sorbona" - i wysokie stanowisko, aby wyglądało poważniej. No jeżeli klient sam nie umie ocenić jakości tekstu i "konsultacji", to kupuje to. Pech dla agencji, gdy w firmie znajdzie się osoba kompetentna. Co do studiów z tej dziedziny to niestety, jest ogrom hucpy i bylejakości. Teoretycy prowadzą zajęcia, ekspertami są ludzie znani w branży, bo sami się promują - niekoniecznie najlepsi i kompetentni. To jeden z zawodów, w którym liczy się talent, różnorodne umiejętności i warto by mieć jeszcze mistrza, kogoś, od kogo można nabyć nie tylko teoretyczną wiedzę, ale poznać dobre wzorce. Jakież one mogą być w agencjach, o jakich tutaj wspominamy? Agencje, które mówią, że specjalizują się w komunikacji kryzysowej - osobny temat. Nikt nie dowie się, kiedy komu pomogli i co osiągnęli (tajemnica) - a nie biorą za nic odpowiedzialności.Opowiadają banały.A firma odpowiada twarzami ludzi i majątkiem, reputacją. To bardzo smutna branża, naprawdę.
18.02.2010
16:03:14
fura
(18.02.2010 16:03:14)
średnia wieku 23 lata - dokładnie! wprawdzie podobało mi się, że w agencji pracują młodzi ludzie, ale ja jako 26-latka miałam 22-letnią przełożoną, która właśnie robiła mgr zaocznie! jak taki człowiek może mieć pojęcie o biznesie? chyba, ze wystarczy się wyćwiczyć w pisaniu informacji prasowych, żeby być managerem...
18.02.2010
14:35:09
Krytyczna
(18.02.2010 14:35:09)
Artykul jak najbardziej trafny, jednak nie ograniczalabym tej diagnozy wylacznie do srodowiska agencji PR. Spojrzmy na to szerzej, bo wyzysk mlodych i marginalizowanie bardziej doswiadczonych (drozszych) pracownikow nie jest domena branzy PR. Tak wyglada spora czesc naszego caly czas raczkujacego, jesli chodzi o standardy pracy i etyke, polskiego biznesiku marketingowego. Z zewnatrz, na pokaz: powazny konsulting, eksperci, standardy, misje i stowarzyszenia. W srodku: przemial ludzi, zatrudnianie nieopierzonych, niedoswiadczonych studenciakow, ktorzy tasmowo produkuja "niezwykle powazne i profesjonalne raporty i analizy". Ze taki studenciak nie ma pojecia o czym pisze, nie potrafi nawet skladnie sklecic zdania, to juz ma mniejsze znaczenie. Dopoki klient-frajer nie zorientuje sie, ze otrzymuje bubel, dopoty mozna to ciagnac. W takich firmach nie oplaca sie zatrudniac bardziej doswiadczonych i profesjonalnych pracownikow. Bo tacy, po pierwsze, sa drozsi; po drugie, znaja swoja wartosc i prawa, wiec nie zgodza sie na bezpardonowy wyzysk. W efekcie w wielu firmach z branzy marketingowej funkcjonuja cale dzialy, gdzie srednia wieku wynosi 23 lata. Kierownikami w tych dzialach zostaja nie majacy pojecia o zarzadzaniu ludzmi co bardziej wyrywne szczurki. Jak to wplywa na jakosc pracy i swiadczonych uslug, mozna sie domyslec. Wazne ze interes sie kreci.
18.02.2010
11:48:37
K. Ch-W
(18.02.2010 11:48:37)
Myślę, że tematem bliskim jest także nauczanie PR, mnogość kursów i podyplomówek w Wyższych Szkołach Gotowania na Gazie, czasem za niebotyczne pieniądze jest zatrważająca. Nie mając się kogo poradzić nie jestem w stanie wybrać, bo obawiam się, że sama renoma uczelni nie wystarczy. I czy to w ogóle da mi jakąkolwiek wiedzę, albo choć zrobi wrażenie na pracodawcy? Wątpię.
17.02.2010
17:32:39
czy z czy bez c...
(17.02.2010 17:32:39)
święta prawda - i artykuł i komentarze, więc bolesna A jak wygląda kwestia rekrutacji? Nawet kiedy już uraczy nas agencja pr czy reklamowa, marketingowa zaproszeniem na kwal, to co dalej? Nawet jeśli masz bogate portfolio i doświadczenie, to dostajesz zadanko, bądź zadanka. Przeważnie po ich wykonaniu nie usłyszysz nawet dziękuję, a co z tekstami? Nie spotkałeś się nigdy z ich wykorzystaniem? Przeważnie rozdawane zadanka dokładnie odzwierciedlają aktualny stan, tego czym agencja się zajmuje, bo niby sprawdzają jak się wpasujesz, a tak naprawdę być może odwalasz za nich robotę. Zwróciliście uwagę, jak często te same agencje co rusz rekrutują? Gdzie Ci ludzie? Zatrudniają? Czy tylko rozdają robótki tym samym wyzyskując ludzi zupełnie "legalnie" za free ... Brak słów. Jest tak "różowo", że aż niedobrze ;)
16.02.2010
22:22:06
PRowiec z doświ...
(16.02.2010 22:22:06)
Dziękuję za ten materiał. Wreszcie ruszył on wierzchołek góry lodowej.Ilość komentarzy i ich treści mówią same za siebie - od dawna nie było takiej ilości. Praca PRowców i sam PR oraz jakość obsługi agencji, sposób postrzegania PRu w firmach, duża nierzetelność mediów to temat - rzeka. Niestety, rzadko poruszany. Bardzo negatywnie oceniam pracę agencji, które tylko krótkowzrocznie myślą o zarobieniu pieniędzy, zanim klient ucieknie. A klient ucieka, jak tylko się zorientuje, co to znaczy ten PR i jak bardzo jest daleki od jego wyobrażeń. Myśli, że za darmo będzie, a każą płacić (pytanie - za co?). Nie wiem, czy ten klient wie, że rzekomy raport na zadany temat przygotował stażysta w nocy, szperając po Internecie (naprawdę tak bywa!). Nie był to ekspert w dziedzinie, oj nie... W Polsce KAŻDY może założyć agencję PR i jak znajdzie frajerów, co mu płacą, to jedzie na tym i gra dalej. Przecież tego nikt nie sprawdza. Wystarczy, że właściciel agencji wypromuje nieco swoją markę. I znajdzie "frajera". W wielu firmach nie ma ludzi, którzy mogliby ocenić jakość pracy agencji i kwalifikacje pracowników - często zmieniających się stażystów i praktykantów, którzy cieszą się, że dostali pracę w tak znanej agencji. A dlaczego nie chcą w agencjach ludzi z firmowym doświadczeniem? Bo oni często mogą mieć wyższe kwalifikacje, a ponadto mają dobre (czyli z punktu widzenia agencji złe) nastawienie - na klienta! Ich klientem była ich firma i tego się nauczyli - pracy dla klienta, słuchania potrzeb, realizacji celów. Agencja takich nie chce. Bo w niej nie ma miejsca na identyfikację. Nie może być. Bo klient to frajer, co ma wyskoczyć z kasy i nie pytać za bardzo - niezwykle często tak jest. Gdy mamy klientów wielu, a im więcej ich, tym lepiej, nie ma czasu na skupienie. To jest cecha niepożądana. Żałosny jest ten rynek. Od kogo mają się uczyć młodzi ludzie? Poza tym zapewne niejeden pracownik agencji potwierdzi, że nie ma czasu na obsługę klientów, bo musi uczestniczyć w ciągłych przetargach. A firmy często chcą cudów polegających na natychmiastowym zamieszczeniu informacji o czymkolwiek. Agencje oferują zaś usługi dalekie od PR. Pokazują budżety reklamowe, za które mogą uzyskać coś więcej - czyli tzw. PRy (piary). Taką nazwę noszą w agencjach mediowych z kolei powierzchnie dodawane do wykupionych reklam - bez jakiegokolwiek skrępowania nazywając je właśnie "piarami". W taki sposób działy reklamy czyli sprzedaży korporacji produkujących gazety i inne produkty medialne decydują, jaki też nowy produkt (lek, kosmetyk, soczek., pieluszkę)np. zobaczy czytelnik czyli konsument. Te produkty nie są podpisane odpowiednim komentarzem - "promocja". O nie, wydawnictwa handlują powierzchnią redakcyjną i mają kompletny wpływ na to, co się pisze i o kim. Wszyscy o tym wiedzą, ale kogo to obchodzi? Podsumowując: nie ma prawdziwego PRu w Polsce - tak oto rzucam kij w mrowisko. Komentarz do poniższego wpisu - tak, stowarzyszenia pr to stowarzyszenia właścicieli agencji, popierających swoje interesy. Megaściema. A nagrody branżowe przyznawane kolegom z zaprzyjaźnionej agencji- szkoda gadać. Dziękuję raz jeszcze za poruszenie naprawdę istotnego tematu, który mówi o kondycji branży i jej autentycznej jakości. Pokrywa się ona z jakością dziennikarstwa - często. Inny wątek - nie ma pracy dla dobrych i dośwadczonych, bo nie chcą pracować za darmo albo pracować tylko na zyski właścicieli agencji. Czy to dziwne? Jak w Waszych rankingach widać, za eksperta od tzw. "PRu" w Polskich mediach robi pan Tymochowicz. Nic dodać, nic ująć. A szkoda, bo są i dobrzy kompetentni ludzie, i pozytywne przykłady. Ale kto o nich wie? Kto ich doceni?
16.02.2010
14:19:03
na-bruk
(16.02.2010 14:19:03)
Powyższy tekst to szczera, szczera i jeszcze raz szczera PRawda!! Nie grzmię pochopnie, ponieważ przypadki tutaj opisane znam doskonale z autopsji. Co do tego, że nowi mają lżej - nie zgodzę się do końca. Wyzysk to po pierwsze, złudna nadzieja to dwa i obsadzone stanowisko przez osoby "polecane" - trzy. Dostać się na staż lub praktykę, wyrażając żywe i realne zainteresowanie tematem PR - nie mając żadnego doświadczenia - często graniczy z cudem. Oddaje to - moim zdaniem - kondycję branży PR w Polsce na całej szerokości i długości geograficznej. Agencja nastawiona jest tylko na zysk,a jak przeglądam poszczególne Case'y kolejnych agencji, to widzę cały czas ten sam powielany schemat. Rozumie, że pieniądze trzeba zarabiać, ale u nas w kraju kultura związana z zarabianiem pieniędzy i w ogóle kultura biznesowa, ogranicza się do bardzo wąskiego spectrum. Pozostając już przy temacie PR w Polsce, zastanawiająca jest formuła wszelkiego rodzaju stowarzyszeń, organizacji wspierających PR w Polsce. Nie chce mnie się wierzyć, że ludzie związani na co dzień z branżą, nie moniturją tego co się dzieje na rynku. W ich obowiązku - a przynajmniej do tego powinni się poczuwać - jest odpowiadanie, w pewnej części za branżę PR w Polsce. Domniemam - i mam wiarę, że omylnie - iż wszystkie osoby związane mocno ze środowiskiem to wzajemne towarzystwo adoracji.
16.02.2010
13:40:17
bluee
(16.02.2010 13:40:17)
Być może częściej zatrudnia się w PR osoby młode, bez czy z minimalnym doświadczeniem, niż wyspecjalizowanych i doświadczonych konsultantów, ale właśnie przepływ takich osób jest tam ogromny. Stażyści są co 3 miesiące wymieniani i co się z nimi dzieje? Szukają dalej i po miesiącach posuchy znów musza zadowolić się stażem. Następny etap to ten, o którym pisze autorka artykułu (o ile mają szczęście). Mam wrazenie że w naszym kraju PR, nawet w agencjach, traktowany jest nadal jak "tańsza reklama" i nikt w gonitwie obowiązków nie chce tego zmienić w prawdziwe budowanie relacji. Budowanie oparte na stabilnych, ugruntowanych w wiedzy podstawach. Nie docenia się wiedzy merytorycznej na temat PR ani, jak się okazuje, wieloletniego doświadczenia...smutne
16.02.2010
13:34:29
mo
(16.02.2010 13:34:29)
Szczera prawda. Ważny jest jeszcze jeden wątek, który z kolei ja bardzo dobrze przetestowałam w tamtym roku. Otóż nikt nie traktuje Cię poważnie, kiedy masz kilka lat doświadczeń po stronie klienta w dziale PR i chcesz przejść do agencji. Sugestia była jedna: fajnie, że masz doświadczenie, ale u nas zaczynasz od raporcików i przewalania tego, za co nikt nie chce się zabrać. Ehh przykra sprawa. Zwłaszcza, że na moją propozycję wynagrodzenia wszyscy robili kwaśne miny. Trochę więcej zaufania szanowni właściciele agencji PR - po stronie klienta też można się rozwinąć i zdobyć doświadczenie! A to, że ktoś chce dostawać za swoją pracę stosowne wynagrodzenie, nie powinno być dla Was zaskoczeniem. Czekam na czasy kiedy w polskich agencjach PR kryterium zatrudnienia będzie doświadczenie a nie tylko dumpingowe propozycje wynagrodzenia
16.02.2010
12:59:48
pipi
(16.02.2010 12:59:48)
hehe jestem facetem i takze tyle zarabiam na umowe zlecenie w mediach pracujac po kilkanascie godz na dobę z 10-letnim doswiadczeniem zawodowym - mówię o Warszawie. Więc 2 tys netto to chyba norma.
16.02.2010
12:16:05
fura
(16.02.2010 12:16:05)
dodam jeszcze, że z tej pokory młodych dziewczyn bierze się feminizacja polskiej branży PR - zasuwają i liczą, że kiedyś ktoś je doceni. Albo nauczą się w agencji harując przy kilku projektach na raz, otwierają swoją i stosują w niej takie same praktyki, które je wyniszczały przez 2-4 lata! Kółko się zamyka, bo skoro "ja mialam ciężko, to dlaczego ktoś ma mieć teraz łatwiej".
16.02.2010
11:49:19
fura
(16.02.2010 11:49:19)
to prawda. warszawskie agencje zatrudniają młode dziewczyny za 2000 na rękę. dziewczyny, bo chłopak rzadko kiedy zgodzi się na tak kiepskie warunki + pracę po 10-12, a nawet 16 godzin na dobę. przy czym jest to żmudna praca juniora - tony raportów, print screenów - brak możliwości rozwoju. jakość pracy jest fatalna, bo ludzie są wyraźnie przemęczeni!
16.02.2010
11:48:38
:)
(16.02.2010 11:48:38)
Dobry tekst, gratulacje. Tyle, że na wielki i szczery rozwój dyskusji na GL bym raczej nie liczył, ponieważ tam trzeba wystąpić już pod nazwiskiem.
16.02.2010
11:44:43
A
(16.02.2010 11:44:43)
Przez 1,5 roku byłam junior account managerenm w jednej z czołowych warszawskich agencji PR. Ten artykuł w doskonale opisuje sytuację w tej agencji. Asystenci i juniorzy bardzo często samodzielnie prowadzą projekty - tak było ze mną. Upominając się o awans na samodzielne stanowisko słyszałam "to jeszcze nie czas - musisz się jeszcze bardziej wykazać". Dostałam więc drugi i trzeci projekt a w sytuacji kryzysu w agencji wyleciałam (jako jedna z) z zapewnieniem że jestem świetnym pracownikiem ale muszę zrozumieć, że to sytuacja zmusza agencją do zwolnienia mnie. Oczywiście, że rozumiałam murzyn zrobił swoje murzyn może odejść. Ot cała prawda..
16.02.2010
11:21:57
K. Ch-W
(16.02.2010 11:21:57)
Co więcej, takie praktyki są normą także w najbardziej liczących się mediach, nierzadko oficjalnie promujących fair play w pracy. W regionalnych ośrodkach GW pracuje mnóstwo stażystów, którzy zarabiają po 900 zł, a mają dyżury kilka razy w miesiącu, chodzą na obsługi 24/hm, a także w weekendy. Nie narzekają, bo chętnych na ich miejsce jest multum:-) Kwestia, co w tym czasie robią "starsi" to osobny temat. Najbardziej deprymujący dla mnie, jako młodej osoby jest fakt, że można sobie flaki wypruwać, a szansa, że to zostanie docenione jest nikła.
16.02.2010
10:49:52
M
(16.02.2010 10:49:52)
Zgadzam się, gorzkie ale dobre.
15.02.2010
21:01:51
tONY
(15.02.2010 21:01:51)
Madry tekst. Gorzka prawda o plebejskim rynku PR po polsku.
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin