Google wprowadza reklamy w wyszukiwarce grafik. Co to oznacza dla marketerów?

dodano: 
19.05.2016
komentarzy: 
0

Co roku branża marketingowa ogłasza rok mobile i co roku nie można jednoznacznie stwierdzić, czy on faktycznie nastał. Prawdą jest, że platformy oferujące płaszczyzny reklamowe prześcigają się w dostarczaniu nowych rozwiązań, które mają ułatwić odbiór komunikatów marketingowych na urządzeniach mobilnych. Przekłada się to na regularny wzrost udziału tych urządzeń w rynku. Z zebranych przez Google danych wynika, że na smartfonach i tabletach liczba zakupowych wyszukiwań w zeszłym roku wzrosła aż o 30 procent. Odpowiedzią na ten trend jest wprowadzenie reklam produktowych w wyszukiwarce grafik. Nowe rozwiązanie ma przede wszystkim skrócić drogę zakupu i zaoszczędzić czas konsumentów, którzy napotkawszy interesujący produkt wcześniej musieli manualnie szukać go w sieci. Nowe możliwości reklamowe mogą zostać wykorzystane przez marki, których produkty posiadają walory wizualne atrakcyjne dla konsumentów. Tak naprawdę, my jako marketerzy będziemy w stanie niemal na żywo odpowiadać na potrzeby potencjalnych nabywców. Taka reklama umożliwia adresowanie produktów do osób nieświadomych obecnych na rynku brandów. Z badania Google/Ipsos MediaCT wynika, że budowanie świadomości marki poprzez obecność w mobilnych wyszukaniach może zwiększyć ją o około 46 procent. Nieznane firmy mogą użyć tej funkcjonalności, by „dać się odkryć” nowym klientom.

Kolejnym trendem, na który znajdujemy odpowiedź w obecnych zmianach wprowadzonych przez Google, jest efekt ROPO (eng. research online, purchase offline). Tym razem gigant z Mountain View wychodzi naprzeciw lokalnym sprzedawcom, którzy przez reklamy będą mogli zaoferować sprzedaż swoich produktów online, a ich odbiór - offline. Reklamodawcy będą mieli możliwość skorzystania z reklamy „local inventory ads”. Nowa funkcja reklamowa sprawia, że lokalna podaż będzie obecna w sieci, a konsument będzie mógł wybrać najdogodniejszą formę odbioru towaru. Rozwiązanie ma skrócić proces decyzyjny, zwiększyć obrót bezgotówkowy i przyczynić się do natychmiastowego „domykania sprzedaży”. Podobne rozwiązanie w 2015 roku zaproponował Facebook, udostępniając cel kampanii „local awareness”, jednak efektywność tej funkcji jest wątpliwa i trudna w egzekucji. Wygląda na to, że Google zapełni niszę, którą stworzyła firma Zuckerberga i dostarczy efekt w postaci faktycznej sprzedaży. Dzięki niemu firmy przestaną myśleć o urządzeniu mobilnym jak o trudnej do pokonania barierze, a zaczną traktować je jak narzędzie, które przyciągnie klientów do sklepu i pomoże sprzedać nie tylko reklamowane produkty, lecz również te, których kontrahenci w ogóle nie planowali kupować.

Agnieszka Żdanuk, Performance Marketing Specialist w agencji interaktywnej KERRIS


 

X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin