Mama Ginekolog nie zdała egzaminu specjalizacyjnego. Influencerka mierzy się z kryzysem wizerunkowym

dodano: 
29.10.2021
komentarzy: 
0

O Nicole Sochacki-Wójcickiej, popularnej influencerce działającej w sieci jako Mama Ginekolog, jest od kilku dni głośno za sprawą jej spcjalizacji. Lekarka poinformowała bowiem w Stories, że nie zdała egzaminu specjalizacyjnego. Wywołało to burzę w sieci – ludzie wyrazili swoje rozczarowanie i wskazali, że poczuli się oszukani, bo myśleli, że influencerka jest lekarką specjalistką ginekologii. Sporo osób stawało też w obronie lekarki. Jak influencerka poradziła sobie z komunikacją w obliczu wizerunkowego kryzysu?

Mamę Ginekolog na Instagramie śledzi ok. 850 tys. osób. Nicole Sochacki-Wójcicka jest autorytetem wielu kobiet, prowadzi także blog, na którym szerzy informacje o zdrowiu kobiet, firmę, fundację oraz udziela się charytatywnie – wspierane przez nią zbiórki na rzecz WOŚP biły rekordy w ostatnich latach.

Przed kilkoma dniami lekarka wyznała w relacji na Instagramie, że nie zdała egzaminu specjalizacyjnego z ginekologii. Wcześniej umieściła w Stories wideo nagrane tuż po zaliczeniu, na którym wystąpiła zapłakana i mówiła o swoich odczuciach co do swojego wyniku i wysokim poziomie trudności egzaminu.

Źródło: instagram.com/mamaginekolog

„Dzisiaj jest wielki dzień dla moich hejterów. Nie zdałam egzaminu. Nie zdałam jednym punktem. Jednym” – poinformowała później w Stories. Na Stories pokazywała, jak płacze, i tłumaczyła się z porażki, wymieniając, jaka wiedza była sprawdzana na egzaminie oraz jaki jest zakres jej umiejętności. Mówiła o sobie m.in., że jest „co najmniej dobrym lekarzem” albo „Jeżeli ktoś chce odwiedzić w szpitalu lekarza, który nie zdał egzaminu, to zapraszam”.

Internauci w komentarzach wskazywali m.in., że czują się wprowadzeni w błąd, bo byli przekonani, że Nicole Sochacki-Wójcicka jest lekarką z ukończoną specjalizacją z ginekologii. Pojawiały się także uwagi o tym, jak długo lekarka robi specjalizację. Na swojej stronie pisze ona bowiem: „Skończyłam I Wydział Lekarski Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego w czerwcu 2010 roku”. Poza działalnością zawodową jest matką dwójki dzieci, prowadzi firmę, fundację i działa jako influencerka na blogu czy Instagramie. Niektórzy wypomnieli jej więc, że zamiast uczyć się do egzaminu, publikowała w sieci.

O sprawie dyskutowali nie tylko internauci w mediach społecznościowych – temat poruszany był także w portalach internetowych. W sumie od 27 do 29 października 2021 roku (do ok. 15:30) na temat Mamy Ginekolog pojawiło się 918 wzmianek – sprawdził dla PRoto.pl Instytut Monitorowania Mediów.

Dotarcie tych publikacji to blisko 2,7 mln potencjalnych kontaktów, a ekwiwalent reklamowy (AVE) wzmianek oszacowano na ponad 1,42 mln. zł.

Z danych IMM wynika, że najaktywniejsza dyskusja toczyła się na Twitterze – to tam znalazło się ponad 75 proc. wzmianek. Największy zasięg miały jednak publikacje w portalach internetowych – wyniósł on prawie 1,3 mln. Temat podjęły takie serwisy jak radiozet.pl, wprost.pl, newsweek.pl, natemat.pl, onet.pl, fakt.p, pudelek.pl czy pomponik.pl.

Czy ta sytuacja wpłynie na wiarygodność i wizerunek Mamy Ginekolog, zarówno jako lekarki, jak i internetowego autorytetu? Jak Sochacki-Wójcicka poradziła sobie z komunikacją w tej trudnej dla siebie sprawie?

Zdaniem Emilii Hahn, prezeski agencji PR Hub, „zamieszanie wokół Mamy Ginekolog jest dużym nieporozumieniem”. „Ktoś, kto rozpętał burzę wokół niej, nie wziął pod uwagę, jak zbudowany jest w Polsce system służby zdrowia. A pozostali powtórzyli bez świadomości, że pewnie sami często zapisując się np. do laryngologa, zapisywani są do »laryngologa w trakcie specjalizacji«. Influencerka nigdy nie ukrywała etapu wykształcenia, informacja ta znajduje się w opisie na blogu” – zwraca uwagę ekspertka. „ Co więcej, gdyby dokonała jakiegokolwiek nadużycia w tytułowaniu siebie, najpewniej już dawno władze WUM podjęłyby interwencję” – dodaje Hahn.

Emilia Hahn podkreśla, że ceni Nicole Sochacki-Wójciką za dzielenie się wiedzą, zachęcanie kobiet do badań oraz  uświadamianie”. Robi to sprawnie, od lat gromadząc i utrzymując tysiące kobiet w swoim otoczeniu. A przede wszystkim stara się to robić rzetelnie, w oparciu o dane naukowe. Jest to szczególnie ważne w sytuacji, gdy wiele kobiet w Polsce ze średnich i mniejszych miejscowości, nie ma w ramach bezpłatnej służby zdrowia swobodnego, szybkiego dostępu do specjalisty. Szkoda, że media nie podnoszą takiego alarmu, kiedy promowane jest głodowe żywienie Pani Ewy Dąbrowskiej, albo bardzo szkodliwa dla zdrowych osób dieta ketogeniczna” – zauważa szefowa PR Hub.

Jak mówi Hahn, „jeśli Mama Ginekolog popełniła jakiś błąd, to właśnie wizerunkowy”. „Z perspektywy czasu widać, że relacjonowanie przygotowań i samego egzaminu zostało źle zinterpretowane. W mojej opinii było w tym też za dużo emocji, a także krytyki samego egzaminu” – dostrzega. „Może się to przełożyć na postrzeganie jej fachowości – bo skoro nie zdała egzaminu, to może oznaczać, że jakiejś części wiedzy jej brakuje (ale może też oznaczać, że nie poradziła sobie ze stresem, presją). Ale czy tak będzie? Wczoraj na Instagramie miała 852 tys. obserwujących, dzisiaj jest ich już 853 tys.” – wskazuje Emilia Hahn. Jej zdaniem Mama Ginekolog w tej sytuacji odniosła w zasadzie „kolejny edukacyjny sukces” – „dzięki niej duża część Polaków dowiedziała się, jak zbudowany i na kim opiera się nasz system służby zdrowia” – mówi ekspertka.

„Fakty są takie, że influencerka Mama Ginekolog jest lekarzem. Faktem jest to, że specjalizowała się jako ginekolog i teraz nie zdała egzaminu końcowego z tej specjalizacji” – wskazuje Wojciech Kardyś, współzałożyciel firmy Good for You. Jego zdaniem w komunikacji Mamy Ginekolog zabrakło autentyczności, szczerości i informacji „ginekolog w trakcie specjalizacji”.

Opis ten, jak zauważyła Emilia Hahn, znajdował się na jej blogu, jednak nie wszyscy dotarli do tej informacji – wynika z internetowych wpisów. Część komentujących zapewne sugerowała się tytułem w nazwie profilu albo też nie miała świadomości, jak wyglądają specjalizacje lekarzy.

Wojciech Kardyś zauważa, że problemem w tym przypadku był sposób komunikowania się Mamy Ginekolog ze swoją społecznością. „Osobiście nie jestem fanem relacjonowania wszystkiego, co się dzieje w naszym życiu, a u tej influencerki jest to nagminne. Możemy dyskutować, czy to jest dobre lub nie, ale zarządzanie kryzysem, jaki wywołała nasza bohaterka po raz kolejny ją przerosło” – ocenia Kardyś. Ekspert dziwi się, że Mama Ginekolog nie korzysta ze wsparcia specjalistów od komunikacji czy PR-u. „W dobie pełzających kryzysów wizerunkowych w social mediach to jest must have” – uważa Kardyś. Jego zdaniem, by uniknąć kryzysu, instagramerka mogła albo zachować informację o egzaminie dla siebie, albo po prostu oświadczyć, że następnym razem zrobi wszystko, co w jej mocy, by zdać. „Zamiast tego oskarża wszystkich, że się na nią uwzięli. Jak dla mnie to przejaw megalomanii” – uważa Wojciech Kardyś. „Czy to czegoś naszą bohaterkę nauczy? Szczerze mówiąc, wątpię. Osoby na takim poziomie popularności w internecie często wpadają w pułapki »wiem wszystko najlepiej bo jestem popularny« i tutaj mamy idealny tego przykład” – dodaje ekspert.

Zebrała Małgorzata Baran

X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin