.

 

Agencje o rankingu fee income. Cz. 1

dodano: 
25.07.2016
komentarzy: 
0

Podobnie jak w ubiegłym roku, redakcja PRoto.pl poprosiła przedstawicieli agencji, które znalazły się w rankingu fee income przeprowadzonego na zlecenie Związku Firm Public Relations o komentarz na temat czynników, które wpłynęły na taką, a nie inną pozycję firm w rankingu. Na potrzeby zestawienia zdefiniowano fee income jako różnicę między przychodem netto ze sprzedaży usług a kosztami zewnętrznymi, wynikającymi z realizacji projektów.

W rankingu wzięło udział 21 firm, w tym dwie, które nie należą do ZFPR.

Czytaj więcej:

Opis rankingu fee income za 2015 na PRoto.pl

Zapytaliśmy, jakie czynniki miały wpływ na tegoroczne pozycje poszczególnych firm w rankingu oraz jakie trendy na rynku PR komentatorzy obserwują. Redakcja zadała też pytanie, czy ranking może być uznany za odzwierciedlenie tych trendów.

 

Dirk Aarts, prezes zarządu 24/7 Communication

Nasz stabilny wzrost od wielu lat pochodzi z nieustannego dbania o poszerzanie oferty agencji o nowe usługi, odpowiadające aktualnym trendom rynkowym i komunikacyjnym oraz potrzebom klientów. Od kilku lat prężnie działa nasz dział zajmujący się mediami społecznościowymi, w tym roku uruchomiliśmy dział strategii oraz – chyba jako bardzo nieliczni wśród agencji PR – dział produkcji multimedialnej. Dzięki tym inwestycjom możemy zarówno poszerzać zakres usług dla naszych obecnych klientów jak i z sukcesem zdobywać nowych, od razu z pełną komunikacyjną ofertą, nie tylko klasycznego PR-u, ale całej komunikacji zintegrowanej.  Szczególnie cieszy nas pojawianie się klientów, którzy są skłonni płacić za przygotowanie strategii a nie uważają, że można ją zrobić dobrze na etapie przetargu. To dobry znak dla całej branży, pokazuje że rynek, głównie w rozumieniu klientów, jednak dojrzewa. Świadczy też o tym pewne „zaspawanie” pierwszej dziesiątki w rankingu – od kilku lat to są w zasadzie te same agencje, czasami wymieniające się miejscami. Pokazuje to, że klienci jednak stawiają na sprawdzone, długo obecne na polskim rynku lokalne marki (bo tylko 3 z pierwszej dziesiątki to agencje sieciowe).

 

Ryszard Solski, prezes zarządu Solski Burson-Marsteller

Myślę, że coroczny ranking ZFPR stał są już dobrą tradycją polskiej branży PR. Oczywiście autorzy rankingu nie twierdzą, że jest to dokładny obraz całej branży, ale fakt, że uczestniczą w nim prawie wszystkie agencje liczące się w skali kraju, sprawia, że daje on dobre pojęcie o tym, jak polski PR się rozwija i na jakie natrafia bariery.

Z rankingu wynika, że polski sektor PR ma się nieźle i rozwija się wyraźnie szybciej niż w skali globalnej, gdzie wzrosty są najwyżej kilkuprocentowe. Pamiętajmy jednak, że jest to częściowo efekt tzw. niskiej bazy i spóźnionego „odkrywania” w Polsce korzyści z profesjonalnej komunikacji.

Metodologia rankingu jest sensowna, a pomysł, by dodać dane na temat udziału fee income w ogólnych obrotach jest przedni – pokazuje bowiem „kto z czego żyje”.  Aczkolwiek, rodzi też pytania. Bo skoro w niektórych wypadkach jest to poniżej 50 proc., to jakiego typu działania generują te wysokie obroty? Bo na pewno nie doradztwo komunikacyjne. Czy zatem są to fee uzyskane z organizacji eventów, działań marketingowych czy promocyjnych?

Pewnie nie ma tu prostego rozwiązania, bo to także kwestia definicji „usług PR”, a zresztą firma audytorska nie ma możliwości, by sprawdzać każdą fakturę, czy pytać klientów. Więc chyba na razie nie wymyślimy nic lepszego.

Ranking pokazuje, że największe agencje utrzymują wysoki poziom biznesu, przetasowania są minimalne, o jedną-dwie pozycje w górę czy w dół. Tylko nasza firma awansowała aż o pięć pozycji – na miejsce 7 – a pamiętamy, że w 2009 r., drugim roku naszej działalności,  byliśmy na miejscu 33. (co prawda liczonym wg obrotów). Ponieważ w 2014 r. wzrost naszego fee income wyniósł 11 proc., w 2015 – 44 proc., a w I półroczu 2016 mamy wzrost 12-procentowy (na cały rok prognozujemy minimum 20 proc.), możemy chyba już mówić o trwałej tendencji wzrostowej, z której oczywiście bardzo się cieszymy, zwłaszcza, że w parze z nią idzie dobra rentowność.

Powody tych wyników? Po pierwsze, doskonały, stabilny zespół – obecnie już 37 osób. Po drugie - jego dobra, skuteczna praca, stałe wychodzenie naprzeciw potrzebom klientów. Po trzecie, wzbogacanie klasycznych obszarów komunikacji o nowe, jak digital, crisis management czy public affairs. Po czwarte tworzenie atmosfery, w której ludzie dobrze się czują, przychodzą do pracy nie tylko z obowiązku i mają satysfakcję z jej efektów.

 

Sebastian Hejnowski, CEO polskiego oddziału MSL GROUP

Bardzo cieszy fakt, iż Związek Firm PR zdecydował się na publikację wyników wyłącznie wg income fee. To bardzo miarodajne badanie. W przyszłości chętnie bym się dowiedział, jak wygląda podział tych fee na segmenty rynku. Tymczasem jednak to krok milowy w stosunku do szemranych rankingów sprzed lat. MSLGROUP nadal dynamicznie rośnie, co chciałbym zawdzięczać wzrostowi rynku profesjonalnych usług doradczych w Polsce. W ubiegłym roku nasze przychody sieciowe stanowiły poniżej 3 proc. całości, tak więc nie możemy powiedzieć, że to sieciowości zawdzięczamy wzrost. Udział ten dynamicznie rośnie w tym roku, gdyż MSLGROUP po latach poszukiwań modelu pracy ostatecznie wygrała serię międzynarodowych przetargów i sieciowi klienci zaczęli być migrowani także do Polski. Jednak wciąż z 10 największych klientów MSLGROUP na świecie, polski oddział obsługuje jedynie połowę. Istotnie w naszym revenue swój udział zwiększyły segmenty Healthcare oraz Public Affairs. Głównie dzięki zatrudnieniu świetnych specjalistów w tych dziedzinach. Osoby z wieloletnim stażem.

Komentarze zebrał Maciej Przybylski

 

X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin