Jak przeobrazić codzienne doświadczenie w inspirującą opowieść na blogu eksperckim

dodano: 
09.05.2016

Autor:

Joanna Wrycza-Bekier
komentarzy: 
0

Znasz to uczucie, kiedy, rozmawiając ze znajomymi, zaczynasz zdanie od: „Dwa dni temu, gdy jechałem do Katowic…” albo „Wczoraj podczas mojego szkolenia jeden z uczestników…” i nagle zapada pełna uwagi cisza? Tak jakby ktoś dał znak, że warto słuchać, bo za chwilę rozpocznie się historia.

Dlaczego opowieść już od pierwszych słów przykuwa uwagę? Czy dlatego, że zamiast suchych faktów i rzeczowych analiz poznamy żywych bohaterów i autentyczne emocje? Z pewnością tak, ale to tylko część prawdy. Wiemy, że warto słuchać opowieści, bo czerpiemy z nich wiele korzyści.  Opowieści to coś więcej niż słowa. To doświadczenia, którymi się dzielimy. Możemy przeżyć je wraz z  opowiadającym, nie ryzykując bólu, strachu czy wstydu. Wierzymy, że cudze historie uchronią nas przed własnymi błędami.

Pisząc artykuły fachowe, często zapominamy o niezwykłej mocy opowieści. Gdy zaczęłam prowadzić bloga poradnikpisania.pl, faszerowałam teksty samymi rzeczowymi informacjami. Statystyki pokazywały, że czytelnicy zaglądali, czytali, ale nie wracali i nie komentowali. Wtedy zrozumiałam, że sucha wiedza to za mało. Owszem, czytelnicy skorzystają z niej, ale szybko uciekają i nie wracają. Od bloga oczekują tego, że ich zainspiruje, zaangażuje, zmotywuje.

Dzięki opowieściom wydajemy się bardziej ludzcy: otwieramy się i budujemy więź z czytelnikiem. Opowieść w artykule eksperckim nie tylko przykuje uwagę, ale sprawi, że czytelnik lepiej zapamięta Twoją stronę i będzie chciał na nią wrócić. Zapomni, że czyta i będzie mu się wydawało, że rozmawia ze znajomym, a wówczas chętniej skomentuje artykuł lub zaproponuje współpracę.

Czy masz o czym opowiadać? Oczywiście! Historie warte opowiedzenia spotykają nas każdego dnia. Co więcej, 65 procent naszych rozmów to opowieści. Wystarczy je tylko dostrzec i spisać. Z czytelnikiem bloga eksperckiego warto podzielić się zwłaszcza historiami zaczerpniętymi z naszych zawodowych doświadczeń.

Zaraz opowiem taką właśnie historię, a później wyjaśnię, jakie zabiegi możesz zastosować, pisząc swoje opowieści. Chcesz posłuchać?

Kilka lat temu na zajęciach z wiedzy o mediach przedstawiłam studentom wyniki badań eyetracking, przeprowadzonych przez Nielsen Group. Z przejęciem opowiadałam o tym, jak to 232 uczestników badania przeglądało tysiące stron, a miniaturowe kamerki rejestrowały trasę, jaką ich oczy wędrowały po ekranie. Okazało się, że badani czytali z ekranu pobieżnie i niecierpliwie, a najwięcej uwagi poświęcali lewej, górnej partii tekstu internetowego. Następnie wyświetliłam słynne i efektowne mapy cieplne, które dokumentują wędrówkę oka po ekranie:

Źródło: https://www.nngroup.com/articles/f-shaped-pattern-reading-web-content/

Wyjaśniłam, że oko najczęściej zatrzymywało się w miejscach zaznaczonych na czerwono, mniejszym zainteresowaniem cieszyły się obszary żółte, najmniejszym – niebieskie, a szare zostały pominięte.

Wyniki badań przedstawione w tak obrazowej formie zrobiły na studentach duże wrażenie.

- Może Pani zapisać nazwisko autora i adres strony? – dopytywali.

Podzielałam ich entuzjazm. To niesamowite odkrycie, że z ekranu czyta się inaczej niż z kartki papieru.

Tylko siedzący w ostatniej ławce student, Michał, patrzył na kolorowe mapy cieplne ze znudzoną miną. Mogłam się tego spodziewać. Uwielbiał polemizować z każdym poglądem, który usłyszał.

- Co w tym nowego? – spytał w pewnym momencie – Przecież to normalne, że w naszym kręgu kulturowym czytamy od lewej do prawej a to, co na początku tekstu przyciąga największą uwagę.

Jak to co nowego? Raz jeszcze wytłumaczyłam, na czym polegało badanie i jak bardzo było nowatorskie. Michał tylko wzruszył ramionami. Pomimo, że nie potrafiłam go przekonać, byłam pewna, że to ja mam rację.

Musiało minąć wiele lat, zanim zrozumiałam, że oboje ją mieliśmy.

Tak, czytamy od lewej do prawej i to, co na początku tekstu bardziej przyciąga uwagę. Nieważne, czy na ekranie, czy kartce papieru. Owszem, z ekranu czyta się szybciej i pobieżniej, ale nie zupełnie inaczej niż z kartki papieru. Dlaczego w takim razie odkrycie zespołu Nielsena rzuciło na mnie czar? Bo nikt dotąd z taką precyzją nie badał, jaką trasą wędruje oko czytelnika. Tekst musiał przenieść się na ekran, byśmy zrozumieli, jak bardzo ulotna jest uwaga czytelnika i że o to, by ją przyciągnąć i utrzymać trzeba walczyć. Każdym słowem.

A oto zabiegi, które zastosowałam i które mogą się przydać również w Twojej opowieści:

- Opowiedziałam autentyczną historię. To dużo łatwiejsze niż wymyślanie opowieści, choć oczywiście prawdziwe wydarzenia trzeba będzie czasami lekko zmodyfikować, po to, by trafniej przekazały główną myśl. Na szczęście wyobraźnia nie zna granic.

- Wybrałam opowieść z życia zawodowego, dzięki czemu przemyciłam w niej krótki wykład na temat badań eyetracking.

- Przyznałam się  do błędu. Szczerość buduje więź z czytelnikiem, a przyznanie się do słabości nie musi umniejszać autorytetu. Do dziś pamiętam, kiedy na pierwszym wykładzie na germanistyce profesor powiedział nam, że on jako student z pierwszego wykładu zrozumiał jedynie słowo. Literatur.

- Odsłoniłam swoje emocje (początkowy entuzjazm i zawód spowodowany reakcją Michała), by czytelnikowi łatwiej było się z nimi utożsamić.

- Nadałam bohaterowi imię. Choć to drobny szczegół, to jednak ten, kto ma imię wydaje się bardziej realny (oczywiście, imię studenta zostało zmienione).

- Zamieściłam w opowieści kilka linijek dialogu. To mit, że każdy dialog musi być zabawny i błyskotliwy. Najprostszy dialog tchnie życie w Twoją opowieść. Dzięki dialogowi czytelnik nie tylko zobaczy, ale i usłyszy bohaterów.

- Zakończyłam puentą, by czytelnik wiedział, po co czytał historię i zyskał pewność, że nie zmarnował czasu.

Wplatając opowieści do tekstu, odsłaniamy się przed czytelnikiem, a to wymaga odwagi. Warto się jednak ośmielić, bo historie w tekście eksperckim przyniosą korzyść nie tylko Twoim czytelnikom, ale i Tobie. Pisanie zacznie Ci sprawiać większą przyjemność, bo odkryjesz inspiracje w tym, co przydarza się na co dzień, dzięki czemu z czasem będziesz pisać więcej i więcej.

Joanna Wrycza-Bekier, autorka bloga poradnikpisania.pl oraz książek dot. pisania tekstów, m.in. Webwritingu oraz Magii słów, trenerka Akademii PRoto

 

23 września | Warszawa

Szkolenie: Webwriting, czyli jak pisać teksty internetowe

Przeczytaj program!

I zapisz się już dziś, by pisać chwytliwe, inspirujące i profesjonalne teksty internetowe, które zwiększą grono czytelników i klientów!

DLA KOGO: Specjaliści działów PR i marketingu,  redaktorzy serwisów internetowych, blogerzy, którym zależy na tym, by ich teksty internetowe nabrały lekkości i wyrazistości, zdobyły większe grono czytelników i znalazły się wyżej w rankingu wyszukiwarki.

CO ZYSKASZ: wiedzę na temat tworzenia wyrazistych, lekkich i skutecznych tekstów internetowych; praktyczne umiejętności pisania tekstów internetowych wraz z opinią zwrotną prowadzącego i grupy; pomysły, które pomogą zamienić suche notki w inspirujące treści.

Szkolenie prowadzi Jaonna Wrycza-Bekier, autorka bloga poradnikpisania.pl

X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin