Wywiad z Marcinem Mastalerkiem, rzecznikiem sztabu Prawa i Sprawiedliwości

dodano: 
09.07.2015
komentarzy: 
0

PRoto.pl: Teraz występuje Pan w nowej roli - rzecznika sztabu, nie rzecznika partii. Jarosław Kaczyński podczas ostatniej konferencji prasowej powiedział, że chciałby, żeby był Pan bardziej obecny przy kampanii.

Marcin Mastalerek, rzecznik sztabu Prawa i Sprawiedliwości: Ważne, żeby było to dobre i funkcjonalne dla naszej formacji. Mam nadzieję, że to się spełni. Jest coraz więcej zadań przy takiej kampanii, gdzie startuje 1020 kandydatów. Ja i tak podczas kampanii prezydenckiej miałem mało czasu, żeby być tutaj w Sejmie i zajmować się sprawami parlamentarnymi. Teraz będzie go jeszcze mniej, bo kampania parlamentarna będzie bardzo pracochłonna.

PRoto.pl: W wywiadzie dla Polityki prezydent Bronisław Komorowski mówi m.in. tak o strategii PiS-u: „Myślę, że PiS ma pomysł na płynne przejście z kampanii do kampanii poprzez zabiegi personalne i eksponowanie opozycyjności, mimo że od 6 sierpnia będą już stanowili część obozu władzy”. Tę opozycyjność widać wciąż w retoryce PiS-u, ale prezydent ma rację, że teraz nie będzie tak łatwo dało się krytykować partii rządzącej.

M.M: To, że ta kampania będzie kontynuacją jest czymś oczywistym. Przecież każda formacja, która przystępowała do kampanii prezydenckiej wiedziała, że jeżeli wybory są tak blisko siebie to naturalnym jest, że będzie trzeba przy nich uwzględnić strategię na kampanię parlamentarną. W tym kontekście więc słowa Bronisława Komorowskiego nie są niczym odkrywczym. Będziemy podkreślali, bo podkreślamy to od wielu lat, że jesteśmy jedyną formacją opozycyjną, która chce zmian. Mówiliśmy też wielokrotnie, że inne formacje nie do końca były opozycyjnymi, co później wychodziło przy bardzo ważnych głosowaniach. Te formacje były jedną nogą opozycją, a drugą nogą próbowały dostać się do koalicji i skończyło się to dla nich tak, że przyszedł Paweł Kukiz.

PRoto.pl: Czytał Pan wywiad z Bronisławem Komorowskim?

M.M: Tak, czytałem. Oceniam go tak, jak oceniałem jego wystąpienie do przegranych wyborach. To było połączenie dwóch wystąpień. Po części znalazły się tam logiczne argumenty i było ono merytoryczne. W drugiej części przebija u niego taka gorycz po porażce, takie rozgoryczenie. Widać, że prezydent Komorowski się po prostu jeszcze się nie pogodził z tą sytuacją. Lech Wałęsa, który ma większe doświadczenie w tym zakresie, powiedział, że byłemu prezydentowi rok czasu zajmuje pogodzenie się z porażką i z tym, że nie jest się już prezydentem.

PRoto.pl: Bronisław Komorowski powiedział także, że miał nadzieję, że w wyborach prezydenckich zwycięży prawda. Okazało się jednak – jak stwierdza prezydent – że „prawdzie czasem trzeba pomóc”. PiS też nie chce mówić o PR. W „Kontrwywiadzie RMF FM” nie był Pan zadowolony, gdy Konrad Piasecki wspomniał o zagraniu PR-owym przy kandydaturze Beaty Szydło. 

M.M: Pytanie dotyczyło tego, czy Beata Szydło jest zagrywką PR-ową, czy nie. Beata Szydło jest jednym z realnych liderów. Już podczas kampanii prezydenckiej jako szefowa sztabu pokazała, że potrafi zarządzać ludźmi. Więc samo wystawienie Beaty Szydło nie było zagraniem czysto PR-owym i propagandowym. W polityce, tak jak i w innych dziedzinach życia PR nie jest jednak niczym złym. „Opakowanie” jest oczywiście ważne i każdy, kto w XXI wieku w 2015 roku obraża się na to, nie ma  bytu na scenie politycznej. Polityka się profesjonalizuje i o tym mówiliśmy już podczas naszej ostatniej rozmowy. Prezydent Komorowski miał wszystkie narzędzia, profesjonalne firmy i doradców, ale po prostu nie potrafił przekonać Polaków do swojej oferty.

PRoto.pl: Przyzna Pan jednak, że mając Beatę Szydło łatwiej będzie konkurować z Ewą Kopacz. Prezes Kaczyński w jednym wywiadzie powiedział, że nie powie, co sądzi o premier przez szacunek do tego, że jest kobietą. Teraz będzie łatwiej…

M.M: Beata Szydło odnosiła bardzo dobre sukcesy i myślę, że jeszcze więcej  przed nią. Nie lubię mówić w taki sposób, zresztą inaczej zrozumiałem słowa prezesa Kaczyńskiego. Uważam, że każdemu politykowi powinno zależeć na tym, by być ocenianym przede wszystkim ze względu na swoje kompetencje, a nie przez fakt bycia mężczyzną czy kobietą. Nigdy w takie dyskusje nie wchodziłem, bo uważam, że są obraźliwe dla kobiet. Beata Szydło jest osobą kompetentną i my to udowodnimy. Jest również politykiem, który rozumie prawa marketingu. Nie obraża się na nie, jak prezydent Komorowski. Oczywistym jest też to, że polityk chce do siebie przekonać wyborców i nie ma w tym nic złego.

Prezydent Komorowski podejmował takie działania, tylko jego problem było to, że były one całkowicie niewiarygodne. Nie może być tak, że ktoś jest zupełnie inny niż jego kampania. Nie można przekonywać do zupełnie czegoś innego. Problemem Bronisława Komorowskiego było to, że próbowano go przedstawiać na zupełnie inną osobę.

PRoto.pl: Czemu nie wykorzystali Państwo w swojej kampanii książki Wojciecha Sumlińskiego „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego”?

M.M: Proszę zwrócić uwagę, że od początku Andrzej Duda był atakowany personalnie, atakowana też była jego rodzina. Postanowiliśmy nie wchodzić w taką kampanię. Te spoty, które my robiliśmy, a przez część środowiska były traktowane jako negatywne, dotyczyły spraw merytorycznych. Jeżeli mówiliśmy, że prezydent Bronisław Komorowski 23 razy podniósł podatki to robiliśmy coś, co jest zgodne z prawdą.. Nie robiliśmy kampanii negatywnej, nie wchodziliśmy w życie rodzinne Bronisława Komorowskiego bo to nie w naszym stylu.  Efekt często może być odwrotny – wyborcy bardzo często solidaryzują się z atakowanym.

PRoto.pl: No tak, ale z drugiej strony pamiętamy jeszcze „dziadka z Wehrmachtu”. Można powiedzieć, że to, o czym Pan wspomniał, do niedawna było właśnie strategią PiS-u. Partia wyciągnęła wnioski?

M.M: Różne osoby prowadziły kampanie, różnie to było. Tu kampanię prowadziła Beata Szydło, ja też byłem w sztabie. Wspólnie podjęliśmy decyzję o nowej strategii i uważam, że była ona słuszna.

PRoto.pl: Sztab PiS-u za kampanię prezydencką zbierał dużo pochwał – również ze strony części polityków PO. Teraz Prawo i Sprawiedliwość jako pierwsza partia prezentuje swój program polityczny. Czy trochę nie za wcześnie? Media skupiają się na obliczeniach PiS-u i informują, że w tych wyliczeniach nie wszystko się zgadza – są w nich błędy i nierealne propozycje.

M.M: Bardzo cieszymy się, że wszyscy to liczą. Co jest najgorsze dla polityka lub dla kogoś, kto chce się wypromować? Najgorsze jest przemilczenie. Wie Pani, kiedy mówiliśmy o tym, że mamy pomysł przeznaczenia 500 zł na każde dziecko w ubogiej rodzinie i drugie dziecko rodzinach bardziej zamożnych? Od marca 2014 roku. W kampanii do parlamentu europejskiego też o tym mówiliśmy, ale do  szerokiej opinii publicznej to się nie przebijało. W kampanii samorządowej pod koniec 2014 roku też nie, w kampanii prezydenckiej zgłosiliśmy to, ale nie było to głównym motywem, więc też nie było odzewu. Teraz jest to coś, co dotarło do dużej liczby osób. Bardzo cieszymy się, że PO, że koalicja weszła w ten temat, bo dzięki temu przekaz dotarł do Polaków. My mamy swoje wyliczenia, oni swoje, ale jest to coś, o czym się dyskutuje. Argumenty, że tego się nie da zrobić nie są dla nas żadnymi argumentami, bo takie wypowiedzi pojawiają się zawsze, więc na to byliśmy przygotowani. Udało się po 1,5 roku przebić i zadziałał też fakt, że przedstawiliśmy to jako wyliczenia. Wcześniej, gdy nie przedstawiliśmy tego tematu w ten sposób to było to ignorowane.

PRoto.pl: Jeden wywiad w „Uważam Rze”, poniedziałkowe wystąpienie podczas konferencji prasowej. Mało widzimy Jarosława Kaczyńskiego w tej kampanii. Kiedy prezes znów pojawi się medialnie?

M.M: Prezes Jarosław Kaczyński nigdy nie był politykiem, który jest na co dzień w Sejmie, czy chodzi po sejmowych korytarzach. Raczej pomiędzy kampaniami wyborczymi nigdy nie był tak aktywny medialnie…

PRoto.pl: Wcześniej częściej można było go zobaczyć. Jednak nawet Państwa badania wizerunkowe pokazują, że łatwiej będzie zdobyć Sejm z „nowymi twarzami”, a nie z Jarosławem Kaczyńskim czy Antonim Macierewiczem…

M.M: W kampanii samorządowej twarzą był Jarosław Kaczyński i wygraliśmy te wybory na poziomie sejmików. W kampanii europejskiej twarzą był także prezes i wybory zremisowaliśmy. To były dobre wyniki, tym bardziej, ze w kampanii do europarlamentu była jeszcze sprawa Ukrainy i my o tym wiedzieliśmy, że nam to zaszkodzi. Kampania parlamentarna jest kampanią 1020 kandydatów. Tu wiele osób będzie aktywnych w kampanii i a ten, kto myśli, że prezes będzie schowany, zdziwi się. Jarosław Kaczyński jest w naszej strategii medialnej.

PRoto.pl: Pojawia się także inna obawa. Dziesięć lat temu Kazimierz Marcinkiewicz przez chwilę był premierem, ale później został nim Jarosław Kaczyński. Czy tak nie będzie i tym razem?

M.M: To są nieporównywalne sytuacje, dlatego, że Kazimierz Marcinkiewicz nie był kandydatem na premiera podczas kampanii wyborczej, tylko został premierem po wyborach. Był politykiem, nie oszukujmy się, drugiego szeregu w Prawie i Sprawiedliwości. A Beata Szydło jest politykiem pierwszego szeregu.

PRoto.pl: No tak, ale prezes powiedział, że jeśli prezydentem będzie brat, to on nie zostanie premierem…

M.M: Uważam mimo wszystko, że nie można porównywać Beaty Szydło i Kazimierza Marcinkiewicza. Beata Szydło jest wielokrotnie lepszym politykiem, bardziej doświadczonym. Taka sytuacja  w mojej ocenie się nie powtórzy. Znam Beatę Szydło i wiem, że jeśli wygramy wybory to będzie politykiem niezależnym.

PRoto.pl: Andrzej Duda będzie wspierał PiS w kampanii parlamentarnej?

M.M: Przede wszystkim od 6 sierpnia Andrzej Duda będzie prezydentem, nie będzie członkiem partii, więc takie wsparcie na zasadzie „popieram” nie będzie możliwe. Sądzę, że prezydent będzie realizował program, o którym mówił podczas kampanii wyborczej, a ten jest zbieżny z programem Prawa i Sprawiedliwości. W sposób naturalny  będzie działało to na korzyść. Tak, jak w naturalny sposób Bronisław Komorowski w szczycie popularności działał na korzyść Platformy Obywatelskiej. Nie trzeba specjalnych zabiegów, to się po prostu samo dzieje.

Jestem przekonany, że Andrzej Duda nie będzie wykonywał żadnych zabiegów czysto partyjnych, bo zależy mu żeby być prezydentem wszystkich Polaków.

PRoto.pl: Czy wiadomo już, kto pokieruje biurem prasowym Kancelarii Premiera?

M.M: To jest osobista decyzja prezydenta i wszystkie tego typu decyzje będą podane do wiadomości publicznej w okolicach 6 sierpnia. Wszystkie osoby, które pracowały w sztabie Andrzeja Dudy będą pracowały przy kampanii Beaty Szydło i nie będzie ich przy prezydencie.

PRoto.pl: Codziennie wysiadam przy stacji Metro Centrum, ale Andrzej Duda nie rozdaje już tam kawy. To był akurat ciekawy pomysł. Nie myśleli Państwo, żeby to jakoś kontynuować, zrobić z tego „markę”?

MM: Na pewno nie można niczego wykluczyć. Ja też już nie współpracuję na co dzień z Andrzejem Dudą tylko z Beatą Szydło i nie chcę się wypowiadać na temat jego strategii. Myślę, że prezydent jeszcze nie raz nas zaskoczy.

Rozmawiała Magdalena Wosińska

komentarzy:
0
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin