Romans PR-u z polityką

dodano: 
20.02.2008
komentarzy: 
0

Czy PR-owcom i agencjom public relations opłaca się mariaż z polityką, zastanawia się Małgorzata Wyszyńska na łamach miesięcznika Press. Przypadek kilku osób związanych z branżą public relations „dowodzi, że angażowanie się specjalistów PR w politykę to działalność wysokiego ryzyka”, pisze Wyszyńska.

Przekonał się o tym Sławomir Pawlak, właściciel Pawlak PR, któremu przypięto „polityczną łatę”, ponieważ, obejmując stanowisko w gabinecie politycznym minister Anny Kalaty, nie zrezygnował z pracy w agencji public relations. Zaangażowanie w politykę Jerzego Ciszewskiego z Ciszewski PR oraz Marka Wróbla uprzedniego prezesa Neuron PR spowodowało natomiast „spadek obrotów” w reprezentowanych przez nich firmach, przekonuje autorka. „Obawiałem się, że część klientów zakwalifikuje agencje politycznie i będzie im to przeszkadzać, a nowi zaczną oczekiwać od nas poparcia u władzy”, mówi o konsekwencjach wejścia do polityki Marek Wróbel. Dlatego, dodaje Wyszyńska, wchodząc w polityczny świat zarówno Wróbel jak i Ciszewski zdecydowali się odsprzedać udziały w swoich agencjach.

Są jednak tacy przedstawiciele branży, jak Rafał Szymczak, który pozytywnie wspominają bliskie związki z polityką, ponieważ „doświadczenie zdobyte w ministerstwie wykorzystał w pracy w agencji”, pisze Wyszyńska. A dzięki udziałowi w kampanii wyborczej PO agencja Adama Łaszyna - Alert Media zyskała nowych klientów, dodaje autorka. Sam Łaszyn podkreśla jednak, że „zlecenia od partii politycznych są mniej korzystne finansowo niż od klientów z biznesu”. Mimo to, jak twierdzi Wyszyńska „agencjom, które mają polityczne kontakty jest łatwiej. Nie startują w przetargach, zdobywają wyrozumiałych klientów, często za wyższym niż rynkowe wynagrodzeniem”. (ał)

Źródło:

Press, Dotyk polityki, Małgorzata Wyszyńska, 01.02.08, s. 80
komentarzy:
0
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin