.

 

„Show must go on”. Eksperci komentują, jak wybrnąć z oscarowej wpadki

dodano: 
27.02.2017
komentarzy: 
0

W kulminacyjnym momencie, kiedy ogłoszono, że najlepszym filmem 2016 roku jest La La Land, a jego twórcy zdążyli już zacząć przemówienie, okazało się, że to błąd i że Oscara otrzymuje film Moonlight. Wyżej wymieniona scena mogłaby spokojnie znaleźć się w scenariuszu niejednej komedii pomyłek. W kontekście wystąpień publicznych jest ona jednak poważnym wyzwaniem wizerunkowym. Jak reagować?  Zapytani przez nas eksperci zgadzają się, że najlepiej uciec się do żartu.

Joanna Delbar, była szefowa Telma Communication Agency, ekspertka od wystąpień publicznych, podaje jako przykład analogiczną sytuację: „Pamiętam, jak podczas gali wydarzenia Street Film Music Festival doszło do analogicznej sytuacji. Prowadzący pomylił zwycięzców i skwitował przejęzyczenie cytatem z Greka Zorby »Jaka piękna katastrofa«. Wówczas to bardzo rozładowało atmosferę”. Ekspertka uważa wręcz, że wpadka wyszła na dobre samej ceremonii, bo uchroniła ją od przewidywalności.

Na koniec dodaje, by nie robić z pomyłki poważnej sprawy, tylko kontynuować „show”. I wskazuje, że osobą, która do perfekcji potrafi wybrnąć z kłopotliwej sytacji, jest Maciej Stuhr. Przypomnijmy, że podczas rozdania Europejskich Nagród Filmowych w 2016 roku doszło do niefortunnej sytuacji, w której nagrodę otrzymała przypadkowa kobieta. Aktor, który prowadził galę, przepraszał  za zamieszanie i próbował załagodzić sytuację żartem. „Tutaj w Polsce każda kobieta może wejść na scenę, kiedy chce. To jej prawo”.

Krystian Dudek, szef PSPR i prezes Instytutu Publico, też jest zdania, że nie warto rozwodzić się nad wpadką. Dodaje przy tym, że w przypadku Oscarów nie miało prawa do niej dojść: „Nad wydarzeniem czuwa sztab ludzi, a takie duże niedociągnięcie kładzie cień na całą kapitułę i system głosowania” - dodaje.

Przemysław Mitraszewski, Managing Partner Lighthouse Consultants, uważa, że błąd mógł być nieprzypadkowy. „Trudno mi tylko znaleźć racjonalne uzasadnienie, oprócz chęci, by się o tym mówiło. Przez następne 48 godzin to właśnie oscarowa wpadka będzie przedmiotem debat i spekulacji, a nie wygrani i przegrani całej ceremonii. Wynik Oscarów został przykryty przez kontrowersję. (...) Wydaje mi się, że tak doświadczona firma, jak PwC, sprawdza wszystko 10-krotnie i przeprowadza wiele prób. Oczywiście, przypadki chodzą po ludziach, jednak jeśli chodzi o najważniejszą kategorię na ceremonii tej rangi – takie rzeczy się po prostu nie zdarzają. Na wszystko opracowane są strategie działania”.

To jak z samolotem Air Force One prezydenta USA – porównuje na koniec Mitraszewski: „Jego awaryjne lądowanie teoretycznie jest możliwe, ale jeszcze o czymś takim nie słyszałem. Wszelkie procedury eliminują ewentualność wpadki do zera”. (mp)/(mw)

X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin