Ujawniono dokumenty sądowe stawiające poważne zarzuty wobec gigantów technologicznych: Mety, Google’a, TikToka i Snapchata. Okręgi szkolne w Stanach Zjednoczonych złożyły pozew, w którym twierdzą, że platformy te doskonale znały uzależniający charakter swoich produktów i były świadome ich negatywnego wpływu na zdrowie psychiczne nastolatków. Mimo to miały celowo projektować funkcje zwiększające zaangażowanie użytkowników i przychody z reklam – podaje edition.cnn.com.
Pozew został złożony w Sądzie Okręgowym Północnej Kalifornii. Dokument liczący 235 stron podpisały setki osób, liczne okręgi szkolne oraz prokuratorzy generalni z całych Stanów Zjednoczonych. Jako dowód w sprawie przedstawiono wewnętrzne notatki zawierające badania, a także komentarze i zeznania pracowników, które sugerują, że firmy były świadome ograniczonej skuteczności swoich funkcji związanych z dobrostanem oraz kontroli rodzicielskiej.
Zgodnie z pozwem firmy technologiczne – w tym Meta (właściciel Instagrama), TikTok, Snapchat i Google (właściciel YouTube’a) – miały świadomie wbudowywać w swoje produkty funkcje maksymalizujące zaangażowanie młodzieży, aby zwiększyć przychody z reklam. Okręgi szkolne twierdzą, że należące do tych firm platformy przyczyniły się do kryzysu zdrowia psychicznego wśród młodych ludzi, co zmusza szkoły do inwestowania w doradców i dodatkowe wsparcie – czytamy.
Firmy próbowały oddalić pozew. Rzecznicy Mety, TikToka i Snapchata stwierdzili, że dokument przedstawia ich platformy oraz działania związane z bezpieczeństwem w sposób wprowadzający w błąd. YouTube do momentu publikacji materiału nie zabrał natomiast głosu w sprawie.
Każda z czterech pozwanych firm w ostatnich latach wprowadziła szereg narzędzi bezpieczeństwa dla młodzieży i funkcji kontroli rodzicielskiej. Złożony w sądzie dokument ujawnia jednak, że przynajmniej w części przypadków były one świadome ograniczonej skuteczności tych rozwiązań – podaje źrodło.
W pozwie zacytowano badanie z 2019 roku, które Meta planowała przeprowadzić we współpracy z firmą Nielsen. Użytkownicy mieli zrezygnować na miesiąc z Facebooka i Instagrama oraz zapisywać, jak to na nich wpływa. „Testy pilotażowe” wykazały jednak, że osoby, które przerywały korzystanie z Facebooka na zaledwie tydzień, zgłaszały łagodniejsze objawy depresji, a także mniejsze poczucie lęku, samotności i mniejszą skłonność do porównań społecznych. Meta miała przerwać projekt.
Jak podaje źródło, zgodnie z dokumentem powołującym się na rozmowę wewnętrzną „jeden z pracowników Mety ostrzegł, »jeśli wyniki będą złe, a my ich nie opublikujemy i wyciekną, czy to nie będzie wyglądać jak sytuacja firm tytoniowych, które wiedziały, że papierosy są szkodliwe, a mimo to zachowały tę wiedzę dla siebie?«”.
Według rzecznika Mety, Andy’ego Stone’a, decyzja o zakończeniu badania została błędnie przedstawiona. Próbowano zaprojektować je tak, aby zniwelować „efekt oczekiwań”, czyli wpływ wcześniejszych przekonań użytkowników na ich odpowiedzi. Test pilotażowy wykazał jednak, że nie da się go uniknąć, „dlatego badanie nie było kontynuowane” – czytamy.
Stone podkreślił także, że Meta stanowczo nie zgadza się z zarzutami, „które opierają się na wyrwanych z kontekstu cytatach i błędnych opiniach” w celu „zaprezentowania wprowadzającego w błąd obrazu”. „Pełna dokumentacja pokaże, że przez ponad dekadę słuchaliśmy rodziców, badaliśmy najważniejsze kwestie i wprowadzaliśmy realne zmiany chroniące nastolatków – takie jak konta dla nastolatków z wbudowanymi zabezpieczeniami oraz narzędzia dla rodziców do zarządzania doświadczeniami młodych użytkowników. Jesteśmy dumni z postępów i stoimy za naszymi działaniami” – dodał rzecznik firmy, cytowany przez źródło.
W pozwie podniesiono też kwestię narzędzia Family Pairing, które zostało wprowadzone przez TikToka w 2020 roku. Rozwiązanie to miało pozwolić rodzicom na sprawowanie większej kontroli nad tym, co ich dzieci mogą oglądać i udostępniać w aplikacji. Jeden z pracowników firmy przekazał, że ponieważ nastolatkowie mogli odłączać swoje konta od tych rodziców, opcja ta była „mało użyteczna”. Co więcej, TikTok miał odrzucić propozycję wprowadzenia limitu czasu ekranowego, po którego przekroczeniu użytkownicy byliby automatycznie wylogowywani z aplikacji. Oznaczałoby to bowiem „mniej reklam” i miałoby „znaczący wpływ na przychody” – dowiadujemy się.
„Ten dokument w sposób nieuczciwy przeinacza naszą historię i wprowadza opinię publiczną w błąd co do naszego zaangażowania w bezpieczeństwo młodzieży w cynicznej próbie uzyskania przewagi w procesie” – przekazał rzecznik TikToka, cytowany przez źródło. Zaznaczył także, że od czasu uruchomienia aplikacji firma „zainwestowała miliardy dolarów w Trust & Safety oraz wprowadziła ponad 50 gotowych ustawień dotyczących bezpieczeństwa, prywatności i ochrony dla nastolatków, w tym prywatne konta, ograniczenia treści i narzędzia czasu ekranowego”.
Dokument skupia się również na wysyłanych przez serwisy społecznościowe późno w nocy powiadomieniach, filtrach upiększających, które zniekształcają wygląd użytkowników, a także na nieskończonym przewijaniu na Instagramie, Snapchacie, YouTube i TikToku. To właśnie te elementy – według powodów – mają podkopywać dobrostan użytkowników.
Wszystkie cztery firmy podkreślają, że inwestują w bezpieczeństwo młodzieży i rozwijają funkcje kontroli rodzicielskiej. Powodowie twierdzą jednak, że narzędzia te mają ograniczoną skuteczność, co potwierdzają wewnętrzne dokumenty. (ao)
Źródło: edition.cnn.com, Lawsuit alleges social media giants buried their own research on teen mental health harms, Clare Duffy, 26.11.2025


