Kubki, długopisy i plecaki – takimi gadżetami ma zamiar promować się w kraju i za granicą Mazowsze – informuje Rzeczpospolita Warszawa. Urząd miasta zasłania się praktycznością podyktowaną przez oszczędność, a eksperci spekulują: „Oby to nie była antypromocja”.
Specjaliści od marketingu nie zostawiają na strategii promocji Mazowsza suchej nitki. „Okrojony budżet faktycznie ogranicza pole działania, ale nie aż tak, by koncentrować się na wyjątkowo powszechnych gadżetach jak kubki i długopisy” – ocenia Paweł Trochimiuk z Federacji Związków Komunikacji Marketingowej. Dodaje również, że te gadżety to „najmniej kreatywny sposób na reklamę”. Tak może się według niego promować mała firma, a nie duże województwo.
Według dziennika urząd, kierując się oszczędnością właśnie, chce kupić 250 kubków reklamowych, 1 tys. opasek odblaskowych, 2 tys. toreb papierowych, 250 filiżanek, 2 tys. długopisów, 1 tys. wodoodpornych przezroczystych saszetek na szyję, 2 tys. smyczy, 200 plecaków i tyle samo toreb podróżnych oraz 500 pendrive’ów. „Oby to nie okazało się antyreklamą” – komentuje Trochimiuk. (es)
