Jak czytamy w Newsweeku, pozytywną informację konsument przekazuje trzem osobom natomiast negatywną – ośmiu. Oczernianie jest na tyle skutecznym sposobem walki z konkurencją, że zajmują się nim nie tylko politycy, ale również biznesmeni oraz rząd USA, który chciał zdyskredytować Osamę bin Ladena.
Działania nazywane w Polsce „czarnym PR-em” na Zachodzie określane są mianem media spinning. Mimo że PR-owcy na całym świecie odżegnują się od tego typu akcji, zlecenia dotyczące negatywnych kampanii przyjmują nawet renomowane agencje. Autor artykułu podaje przykład agencji Burson-Marsteller, która zachęcała dziennikarzy do tworzenia materiałów krytykujących poziom zabezpieczenia informacji o użytkownikach jednej z usług Google. Okazało się, że za całą sprawą stał konkurent tej firmy – Facebook.
W Polsce z „czarnym PR” zetknęło się trzech na czterech PR-owców, wynika z badania przeprowadzonego trzy lata temu, o których pisze Newsweek. Według Piotra Czarnowskiego z First PR działania mające szkodzić konkurencji generują 10-20 proc. obrotów na polskim rynku PR. Autor artykułu rozróżnia dwa typy działań – „czarny PR”, czyli rozpowszechnianie całkowicie nieprawdziwych informacji oraz „kampanię negatywną”, czyli przedstawianie informacji prawdziwych, ale kreujących niekorzystny wizerunek danej osoby czy firmy.
Czasem kampanie negatywne są akceptowane, o ile przyczyniają się do publikacji skrywanych przed mediami informacji. Tak stało się w przypadku włosko-tureckiego konsorcjum, które wygrało przetarg na budowę drugiej linii metra w Warszawie. Sam autor artykułu przyznaje, że przekonały go informacje przedstawione przez pracowników jednej z firm, która przegrała w przetargu. Okazało się bowiem, że zwycięzcy chwalili się ukończeniem metra w Stambule, którego budowa była tak naprawdę w powijakach.
Za pomocą negatywnej kampanii udało się także wstrzymać plany wydobycia gazu łupkowego we Francji, korzystając z argumentów dotyczących ochrony środowiska. Eksploatacja złóż nie tylko zagroziłaby przyrodzie, ale również interesom Gazpromu i operatorów elektrowni jądrowych. Aby zapobiec takiemu scenariuszowi w Polsce, jedna z firm poszukujących w naszym kraju złóż gazu łupkowego współpracuje z agencją First PR. (ks)


