„Bardzo ważne: Nie chwalimy się! Ludzi to odpycha. Nie twierdzimy również, że wszystko, co się zmieniło w kraju na lepsze w ostatnich czterech latach to zasługa PO” – takie wskazówki daje politykom PO Jacek Protasiewicz przed kampanią „od drzwi do drzwi”.
PO chce odwiedzić pół miliona mieszkań w Polsce i ma na to strategię. Rzeczpospolita dotarła do specjalnej instrukcji przygotowanej przez sztab wyborczy PO i rozesłanej do regionów. Polaków ma poruszyć szczerość do bólu, bo okazuje się, że bardziej od hymnów bałwochwalczych wolimy usłyszeć, że coś idzie nie do końca według planu, że jest parę niedociągnięć i potknięć. „Polska jest w budowie i jak to na budowie zdarzają się opóźnienia, niedociągnięcia, nierzetelni wykonawcy, których trzeba wymienić” – pisze w swojej broszurce Protasiewicz. Sztab Platformy nie zamierza też swoich problemów tłumaczyć działaniami opozycji czy byłego prezydenta. W tej kampanii nie będzie „zwalania” winy na konkurencję, bo Polacy mają dość wojny na górze. Mało tego, politycy mają pokornie przyznawać, że nie udało im się zrealizować części obietnic wyborczych. Nie usłyszymy już o zielonej wyspie, bo „ludzie wciąż odczuwają skutki kryzysu albo w wyższych cenach, albo np. w wyższych ratach kredytu we frankach”.
Według politologa UW, Bartłomieja Biskupa „widać, że PO musiała zrobić duże badania wizerunkowe, które pokazały, iż nastroje Polaków nie są najlepsze i drażni ich propaganda sukcesu w wykonaniu rządzących”. Ekspert zauważa też: „Dotąd walka z PiS była znakiem firmowym PO. Teraz przynajmniej w pierwszej fazie kampanii partia stawia na spójniejsze, bardziej merytoryczne działania”. Z kolei Jacek Kloczkowski z Ośrodka Myśli Politycznej zwraca uwagę na inny aspekt takich działań – jego zdaniem wysyłanie tak szczegółowych instrukcji świadczy o braku zaufania partii do kandydatów: „Rozmowy door to door powinny być bardziej spontaniczne” – podkreśla. (es)


