„Mark Twain mówił, że czyny mówią więcej niż słowa, ale niewystarczająco głośno. Obserwując komunikację marketingową marek, trudno nie zgodzić się z pisarzem” – czytamy na łamach magazynu Marketing+.
Jak zaznacza już na samym wstępie Jan Czerniawski, „papier zniesie wszystko”, co często jest przez marki nadużywane, kiedy przychodzi im pisać na swój temat. W związku z tym konsumenci – według autora tekstu słusznie – domagają się od brandów dowodów na to, że rzeczywiście mają cechy, które sobie przypisują. Praktyka pokazuje, że łatwiej dowód zdobyć niż go przedstawić. Ale nie ma nic niemożliwego.
Jak tego dokonać? Zdaniem Czerniawskiego najszybciej i najprościej jest dostarczać dowody w formie wizualnej. W grę wchodzi tu zatem wykres przedstawiający systematyczny wzrost, dyplom za działalność charytatywną, certyfikat potwierdzający jakość czy wreszcie zdjęcie szczęśliwych pracowników. Korzyści? Siła oddziaływania na percepcję konsumenta. „Nawet w trybie low-involvement (płytkiego przetwarzania informacji) umysł klienta zapisuje w pamięci utajonej »puentę« przekazu (np. »w tej firmie się dobrze pracuje«, »ten produkt ma jakieś certyfikaty, więc musi być dobry«)” – czytamy w tekście. O ile jednak większości konsumentów takie proste rozwiązania zazwyczaj wystarczą, to każda marka powinna też być przygotowana na sytuację, w której jej wiarygodność zostanie wystawiona na próbę. Wówczas nieocenione mogą się okazać inne narzędzia: „rytuały i storytelling” – podaje Czerniawski. Ten pierwszy ma według niego w brandingu podobne znaczenie jak religijny: umacnia poczucie wspólnoty między samymi wyznawcami oraz między nimi a czczonym bóstwem. Dodatkowo „umacnia” ich ideologicznie oraz daje poczucie uczestnictwa w czymś niecodziennym. Dobrym przykładem mogą być marki terytorialne. „Większość miast, regionów i państw »przelewa«” jakąś część swojej kultury na powtarzalne wydarzenia, które mają konstytuować jej wizerunek. Brzmi skomplikowanie, ale wystarczy pomyśleć o krakowskim hejnale mariackim” – tłumaczy senior strategie planner w agencji Brandt. Dokładnie tym samym są encierros (gonitwy byków) dla Pampeluny czy palio (wyścigi konne reprezentantów historycznych dzielnic) dla Sieny. Poprzez swoją zakorzenioną w tradycji i legendach formę komunikują na wewnątrz i zewnątrz dominujące cechy wizerunku miast, w których się odbywają. Czerniawski przestrzega jednak: „Rytuał nie jest zwyczajnym eventem i kryterium »fajności« nie jest dla niego kluczowe”.
Narzędziem, którym można wzmocnić skuteczność rytuałów l u b wręcz je zastąpić, jest storytelling, czyli „sztuka takiego opisywania wydarzeń, aby wywoływać określone efekty wizerunkowe i reakcje emocjonalne u odbiorców”. „Najprostszą (jeśli nie jedyną) drogą do tego celu jest sięganie po toposy z klasycznych dla kultury przekazów, sławnych dzieł literackich czy filmów” – radzi Czerniawski. Twierdzi, że oprócz emocji, zaletą tego rozwiązania jest nadawanie marce bardziej wiarygodnego, „ludzkiego” oblicza. (es)


