Naciśnij przycisk odtwarzania, aby odsłuchać tę zawartość
1x
Szybkość odtwarzania- 0.5
- 0.6
- 0.7
- 0.8
- 0.9
- 1
- 1.1
- 1.2
- 1.3
- 1.5
- 2
Jak nie prowadzi się relacji z mediami. Przykład OKO.press i TVP. przekazywanie informacji tylko zaprzyjaźnionym mediom zaprzecza podstawowym zasadom public relations. pytać może każdy – specjaliści komentują sprawę nieudzielenia komentarza dziennikarzowi oko.press przez tvp. przypomnijmy. oko.press poprosił telewizję polską o podanie kosztu transmisji światowych dni młodzieży. serwis zwrócił się też z prośbą o komentarz dotyczący warunków emisji spotu ministerstwa obrony narodowej. na pierwszą, szczątkową odpowiedź z tvp, dotyczącą spotu mon, portal czekał dwa tygodnie. drugą, tylko nieznacznie różniącą się od tamtej, centrum prasowe tvp przesłało po kolejnych trzech tygodniach intensywnych „prac” – informując, że ma „pełne prawo powołać się na tajemnicę przedsiębiorstwa”.przez pomyłkę do dziennikarzy wyciekła też korespondencja pracowników tvp, w której dziennikarza oko.press, jakuba stachowiaka, nazwano „nieżyczliwym”. według redakcji oko.press nieudzielenie tych wiadomości przez tvp o kosztach transmisji śdm i emisji spotu mon narusza ustawę o dostępnie do informacji publicznej. redakcja skierowała osobno do wojewódzkiego sądu administracyjnego w warszawie sprawy braku należytych odpowiedzi na oba pytania dziennikarza. złożyła też zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa (przez prezesa tvp jacka kurskiego, wiceprezesa macieja staneckiego i joannę stempień-rogalińską z centrum informacji) polegającego na nieudzieleniu informacji publicznej. to skutki prawne „starcia” pomiędzy serwisem oko.press a tvp. co jednak ten przykład mówi nam o prowadzeniu relacji z mediami? urszulę podrazę, partnera strategicznego w planet pr, dziwi strategia milczenia obrana przez tvp: „telewizja zachowuje się wbrew podstawowym zasadom relacji z mediami, przejmując najgorsze nawyki instytucji traktujących dziennikarzy jak natrętów”. jej zdaniem, dzielenie dziennikarzy na przychylnych i nieżyczliwych oraz przekazywanie informacji tylko zaprzyjaźnionym mediom to także zaprzeczenie podstawowych zasad public relations. „nie ma znaczenia, kto pyta o informację, bo pytać może każdy – cudzoziemiec, nieletni, dziennikarz, w tym dziennikarz dociekliwy i krytyczny. postępowanie we wszystkich sprawach powinno zostać prowadzone tak samo i pytający powinni otrzymać tyle samo informacji” – komentuje dla nas bartosz wilk, prawnik, członek zarządu sieci obywatelskiej watchdog polska, która współpracuje z redakcją oko.press. przedstawiciel watchdog polska liczy także, że prokuratura – do której wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa – wyciągnie konsekwencje takiego postępowania. „jest także szansa, że do działania tvp odniesie się wojewódzki sąd administracyjny w warszawie, do którego wpłynęła skarga na bezczynność w tej sprawie. ta ostatnia wynika z tego, że koniec końców tvp nie udostępniło w pełni żądanych przez dziennikarza informacji” – informuje nas.w rozmowie z proto.pl konkluduje także: „można przypuszczać, iż w podmiotach publicznych dochodzi do podobnego działania, czyli poszukiwania informacji o tym, kto pyta, i uzależnienie od tego odpowiedzi, jej jakości i zakresu przekazanych informacji. ta sprawa jest wyjątkowa, gdyż za sprawą korespondencji pracowników tvp przypuszczenia znalazły swoje potwierdzenie”. według urszuli podrazy, wpadka z przesłaniem dziennikarzowi wewnętrznej korespondencji na jego temat to świadectwo braku profesjonalizmu: „ten z pozoru drobny błąd rzutuje na wizerunek całej instytucji”. jak można byłoby uniknąć tego błędu? marcelina cholewińska, managing director w first public relations, uważa, że w przypadku tvp recepta nie jest szczególnie skomplikowana. „wystarczyło udzielić odpowiedzi na zadane pytania w terminie wynikającym z ustawy od dostępie do informacji publicznej [14 dni – przyp.red.]. w każdym cywilizowanym kraju obywatele mają prawo wiedzieć, na co i jak wydawane są publiczne pieniądze. wprawdzie tvp opublikowała oświadczenie, w którym zaprzeczyła, że zlekceważyła pytania dziennikarzy portalu oko.press, jednak nie podała w nim informacji uwiarygadniających to stanowisko – kiedy dokładnie udzieliła odpowiedzi i czy odniosła się do wszystkich pytań”. urszula podraza komentuje też, że ukrywanie kosztów transmisji wydarzeń światowych dni młodzieży czy warunków emisji spotów ministerstwa obrony narodowej wywołuje u odbiorców prostą reakcję – „jeśli nie chcą powiedzieć, ile to kosztuje, to znaczy, że coś jest nie w porządku”. specjalistka z planet pr uważa, że pytanie oko.press można było wykorzystać zarówno do pokazania skomplikowanego procesu przygotowywania do transmisji, jak i profesjonalizmu pracowników. „w końcu telewizja polska przy okazji śdm wykona olbrzymią pracę i ciąży na niej wielka odpowiedzialność”. przygotowali: maciej przybylski, magdalena wosińska.
Przekazywanie informacji tylko zaprzyjaźnionym mediom zaprzecza podstawowym zasadom public relations. Pytać może każdy – specjaliści komentują sprawę nieudzielenia komentarza dziennikarzowi OKO.press przez TVP.
Przypomnijmy. OKO.press poprosił Telewizję Polską o podanie kosztu transmisji Światowych Dni Młodzieży. Serwis zwrócił się też z prośbą o komentarz dotyczący warunków emisji spotu Ministerstwa Obrony Narodowej. Na pierwszą, szczątkową odpowiedź z TVP, dotyczącą spotu MON, portal czekał dwa tygodnie. Drugą, tylko nieznacznie różniącą się od tamtej, Centrum Prasowe TVP przesłało po kolejnych trzech tygodniach intensywnych „prac” – informując, że ma „pełne prawo powołać się na tajemnicę przedsiębiorstwa”.
Przez pomyłkę do dziennikarzy wyciekła też korespondencja pracowników TVP, w której dziennikarza OKO.press, Jakuba Stachowiaka, nazwano „nieżyczliwym”.
Według redakcji OKO.press nieudzielenie tych wiadomości przez TVP o kosztach transmisji ŚDM i emisji spotu MON narusza ustawę o dostępnie do informacji publicznej. Redakcja skierowała osobno do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie sprawy braku należytych odpowiedzi na oba pytania dziennikarza. Złożyła też zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa (przez prezesa TVP Jacka Kurskiego, wiceprezesa Macieja Staneckiego i Joannę Stempień-Rogalińską z centrum informacji) polegającego na nieudzieleniu informacji publicznej.
To skutki prawne „starcia” pomiędzy serwisem OKO.Press a TVP. Co jednak ten przykład mówi nam o prowadzeniu relacji z mediami?
Urszulę Podrazę, partnera strategicznego w Planet PR, dziwi strategia milczenia obrana przez TVP: „Telewizja zachowuje się wbrew podstawowym zasadom relacji z mediami, przejmując najgorsze nawyki instytucji traktujących dziennikarzy jak natrętów”. Jej zdaniem, dzielenie dziennikarzy na przychylnych i nieżyczliwych oraz przekazywanie informacji tylko zaprzyjaźnionym mediom to także zaprzeczenie podstawowych zasad public relations.
„Nie ma znaczenia, kto pyta o informację, bo pytać może każdy – cudzoziemiec, nieletni, dziennikarz, w tym dziennikarz dociekliwy i krytyczny. Postępowanie we wszystkich sprawach powinno zostać prowadzone tak samo i pytający powinni otrzymać tyle samo informacji” – komentuje dla nas Bartosz Wilk, prawnik, członek zarządu Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, która współpracuje z redakcją OKO.press.
Przedstawiciel Watchdog Polska liczy także, że prokuratura – do której wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa – wyciągnie konsekwencje takiego postępowania. „Jest także szansa, że do działania TVP odniesie się Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, do którego wpłynęła skarga na bezczynność w tej sprawie. Ta ostatnia wynika z tego, że koniec końców TVP nie udostępniło w pełni żądanych przez dziennikarza informacji” – informuje nas.
W rozmowie z PRoto.pl konkluduje także: „Można przypuszczać, iż w podmiotach publicznych dochodzi do podobnego działania, czyli poszukiwania informacji o tym, kto pyta, i uzależnienie od tego odpowiedzi, jej jakości i zakresu przekazanych informacji. Ta sprawa jest wyjątkowa, gdyż za sprawą korespondencji pracowników TVP przypuszczenia znalazły swoje potwierdzenie”.
Według Urszuli Podrazy, wpadka z przesłaniem dziennikarzowi wewnętrznej korespondencji na jego temat to świadectwo braku profesjonalizmu: „Ten z pozoru drobny błąd rzutuje na wizerunek całej instytucji”.
Jak można byłoby uniknąć tego błędu? Marcelina Cholewińska, managing director w FIRST Public Relations, uważa, że w przypadku TVP recepta nie jest szczególnie skomplikowana. „Wystarczyło udzielić odpowiedzi na zadane pytania w terminie wynikającym z ustawy od dostępie do informacji publicznej [14 dni – przyp.red.]. W każdym cywilizowanym kraju obywatele mają prawo wiedzieć, na co i jak wydawane są publiczne pieniądze. Wprawdzie TVP opublikowała oświadczenie, w którym zaprzeczyła, że zlekceważyła pytania dziennikarzy portalu OKO.press, jednak nie podała w nim informacji uwiarygadniających to stanowisko – kiedy dokładnie udzieliła odpowiedzi i czy odniosła się do wszystkich pytań”.
Urszula Podraza komentuje też, że ukrywanie kosztów transmisji wydarzeń Światowych Dni Młodzieży czy warunków emisji spotów Ministerstwa Obrony Narodowej wywołuje u odbiorców prostą reakcję – „jeśli nie chcą powiedzieć, ile to kosztuje, to znaczy, że coś jest nie w porządku”.
Specjalistka z Planet PR uważa, że pytanie OKO.press można było wykorzystać zarówno do pokazania skomplikowanego procesu przygotowywania do transmisji, jak i profesjonalizmu pracowników. „W końcu Telewizja Polska przy okazji ŚDM wykona olbrzymią pracę i ciąży na niej wielka odpowiedzialność”.
Przygotowali: Maciej Przybylski, Magdalena Wosińska