.

 

Jaki jest wizerunek kobiet w biznesie?

dodano: 
08.03.2018
komentarzy: 
1

Obchodzony 8 marca Dzień Kobiet to dobra okazja do dyskusji o ich pozycji kobiet w biznesie, o ich wizerunku jako liderek. Jak są postrzegane? Jakie bariery napotykają na swojej zawodowej drodze oraz jak to się zmienia na przestrzeni ostatnich lat czy miesięcy, między innymi ze względu na wiele inicjatyw dotyczących równości obu płci? Jakie w są trendy w tym obszarze? Głos w tej sprawie oddajemy kobietom.

Czytaj także: Pijarówka, PR laleczka czy specjalistka ds. PR, czyli płeć żeńska w branży public relations

Julia Izmałkowa, psycholog, CEO agencji badawczej IZMAŁKOWA

Ile jest tekstów na temat wizerunku mężczyzn w biznesie? Czy spotkaliście prezesa, który by się martwił na co dzień swoim wizerunkiem jako prezes? Temat wizerunku mężczyzn w biznesie, jeżeli już jest omawiany w mediach, to tylko jako kontekst lub pretekst do omówienia wizerunku kobiet biznesu. Mężczyzna robi swoje, a PR robi jego PR-owiec: po cichu, bez zbędnych dyskusji czy rozważań. Wizerunek skutecznego i charyzmatycznego lidera jest budowany przez pokazanie, z jakim efektem zrealizował zadanie czy rozwiązał problem. Zamiast dyskusji na temat tego, jak w dobie #metoo trudno jest być mężczyzną u władzy, pojawia się na okładce „Forbesa” lub przynajmniej w rankingu współczesnych królów.

Kobiety natomiast mówią o wizerunku. Budują wizerunek. Narzekają na wizerunek. Dbają o wizerunek. Kiedy w naszych badaniach, które prowadzimy w organizacjach, poruszamy kwestie kobiet liderów, to często wyłaniają się trzy typy kobiet w biznesie:

Kobiety, które chcą udowodnić, że są lepsze od każdego mężczyzny. Zarówno przez kobiety, jak i przez mężczyzn powszechnie nazywane „suczami”.  Stosunek do nich jest mieszanką strachu i niechęci. One same z kolei bronią się tym, że liczy się skuteczność i efektywność, a rozmowa o uczuciach jest nieprofesjonalna i nie ma miejscu. To są kobiety, u których dominuje męski styl. Kobieta – SZEF-ZARZĄDCA.

Inny typ kobiet to te, które budują swoją pozycję na bardzo popularnej obecnie narracji: SIŁA KOBIECOŚCI. One często chcą pokazać, że w kobiecych cechach tkwi ogromna moc. Są niezwykle empatyczne, wyrozumiałe, nie mają współpracowników, tylko rodzinę, nie mają zadań, tylko wspólne wyzwania. Takie kobiety „matki” są postrzegane bardziej jako miłe niż efektywne. Wielu lubi z nimi pracować, bo przy minimalnej znajomości psychologii i trochę większej chęci manipulacji można sprawić, że praca będzie czystą przyjemnością bez nadmiaru obowiązków. To są kobiety, u których zdecydowanie dominuje kobiecy empatyczny styl zarządzania. Jest tylko kobieta. Przyjaciółka. Opiekunka.

Coraz częściej pojawia się trzeci typ kobiet w biznesie: LIDERKI! Mają w sobie ugruntowaną pewność siebie, która powoduje, że nikomu niczego nie muszą udowadniać. Nie zastanawiają się nad wizerunkiem, bo są zbyt zajęte realizowaniem swoich wizji. Płeć dla nich jest cechą fizjologiczną, a nie tematem do dyskusji w pracy. Nie mają kobiecego stylu, nie mają męskiego stylu – mają SWÓJ STYL. Realizacja celów oznacza dla nich samorealizację. Zarówno na poziomie funkcjonalnym (np. sprzedaż), jak i emocjonalnym (zgrany, zadowolony zespół). To są kobiety, których mottem już nie jest „I am not bossy, I am the boss” ale… „I am not the boss – I am the leader”.

I takie kobiety nie dbają o wizerunek – one stają się swoim wizerunkiem przez działanie, sposób myślenia oraz postawę wobec pracy i ludzi!

Olka Kaźmierczak, Head of Strategy, POP UP GRUPA

Emily Weiss, założycielka marki kosmetycznej Glossier, w 2017 roku przedstawiona na okładce pisma „Enterpreneur” jako jedna z młodych milionerek świetnie podsumowała ostatnio wizerunkowy problem kobiet w biznesie. Napisała: „Wzięłam ostatnio udział w sesji pokazującej nowojorczyków robiących fajne rzeczy. Dziwne jest to, że jako kobieta-szef zaczęłam się zastanawiać, czy strojenie się, pokazywanie z seksownej strony będzie OK, czy może wpłynie negatywnie na mój wizerunek liderki, a w przyszłości nie przyczyni się do prześladowania? To jest dziwne i właśnie dlatego przy tej sesji powiedziałam »Tak, George, wystylizuj mnie, pójdźmy w glam! Nie dawaj mi marynarki i nie każ krzyżować ramion na piersi. Daj mi tę sukienkę J Lo!«”.

Post Emily, mojej bohaterki, to sygnał zmian w generacji młodych, aktywnych zawodowo liderek, które nie chcą się przebierać za facetów tylko czerpać siłę ze swojej kobiecości, nie wstydzić się, że mają biodra i piersi. Korzystać z możliwości zaznaczenia odrębności od męskiego świata. Myślę tylko, że aby ta kobiecość była odpowiednio rozumiana – nie jako zaproszenie do dyskryminacji ze względu na płeć, a jako manifestacja siły, potrzeba też zmiany myślenia liderek o sobie samych. Temu chcę poświęcić zamknięte spotkania HER Warsaw – lokalnej społeczności globalnego ruchu kobiet budujących relacje z innymi kobietami na empatii i autentyczności. Wraz z Agnieszką Polkowską, moją wspólniczką, z którą przyprowadziłyśmy HER do Polski, chcemy pokazać kobietom, że najwyższy czas to, co do tej pory było powszechnie uznawane za naszą słabość, przekuć w siłę i powód do dumy.

Joanna Stopyra-Fiedorowicz, womanology expert, właścicielka Beauty Management PR & Marketing to Women

Bycie liderką nie polega na byciu kobietą, tylko na byciu przywódcą, za którym inni chcą podążać, którego chcą naśladować. Kariera w biznesie w znacznej części była domeną mężczyzn, ale biorąc pod uwagę zmiany kulturowo-społeczne, jakich doświadczamy, ten stan rzeczy się dezaktualizuje. Polki są świetnie wykształcone, wiedziemy na tym polu prym w Europie, są coraz częściej niezależne ekonomicznie, coraz więcej zarabiają, stale się doszkalają i w każdym obszarze życia chcą więcej. Trochę tak, jakbyśmy chciały nadrobić czas naszego nieistnienia w tak wielu dziedzinach, od nauki zaczynając, na biznesie kończąc. Często mówi się o tym, że kobiety nie wyślą CV na dane stanowisko, jeśli nie spełniają stu procent kryteriów. A co tu mówić o ubieganiu się o funkcję liderki lub jej przyjęciu?! Niezmiennie wiele barier jest w nas. W naszych podniesionych najwyżej jak można poprzeczkach, w autostereotypach, w myśleniu najpierw o innych: co na to moja dotychczasowa szefowa/szef, jak sobie poradzę, jak pogodzę dom, pasje, nowe obowiązki? Ale i z tym sobie radzimy, sięgając po dedykowane programy i inicjatywy w duchu empower women, jak choćby program mentoringowy Fundacji Liderek Biznesu. Warto dodać, że absolwentki IV edycji programu, która właśnie się zakończyła, wśród korzyści, jakie wyniosły z udziału w programie, wskazały: większą świadomość swoich mocnych stron, większą pewność siebie, zmianę perspektywy czy podjęcie ważnych decyzji osobistych i zawodowych. Samoświadomość i pewność siebie to na pewno cechy, które powinien mieć lider. Ale to cechy, które można w sobie obudzić i wzmocnić. Warto o tym pamiętać. Bo tak, jak nie rodzimy się kobietą, tylko się nią stajemy, tak nie rodzimy się liderem, tylko się nim stajemy.

Alicja Wysocka-Świtała – partner zarządzająca agencji Clue PR

Szefowie obu płci bywają w równym stopniu rewelacyjni, jak i słabi i szukający poklasku. Wyznaję niepopularną teorię, że nie ma męskiego ani kobiecego stylu zarządzania, a podział na miękkie i twarde metody dawno odszedł do lamusa. Nie zmienia to faktu, że na wysokich stanowiskach na pewno mogłoby być znacznie więcej kobiet i ich nierówna reprezentacja w radach nadzorczych to wypadkowa wielu czynników. Nie tylko szklanego sufitu. Kobiety przez wiele lat za mało walczyły o swoje pozycje. Często też ich rozwój zawodowy nie był wspierany przez instytucje i pracodawców, wskutek czego po urodzeniu dziecka na kilka lat wypadały z rynku pracy, a powrót na wysokie stanowisko okazywał się trudny.

Zgadzam się z Sheryl Sandberg, która w swojej pierwszej książce „Włącz się do gry” podkreśla, że kobiety, które chcą coś osiągnąć, powinny przestać się tego wstydzić. Czas przestać wycofywać się na drugorzędne pozycje, aby nikogo nie razić swoim „pędem do kariery”. W dużej mierze od samych kobiet zależy, jak będą postrzegane i czy będą mówić pełnym głosem, czy zawsze będą czuły się w obowiązku okraszać swoją wypowiedź łagodzącym uśmiechem. Nie wszyscy muszą nas lubić, ważne, aby nas szanowali – ta zasada, istotna w życiu, może być z powodzeniem przeniesiona do sytuacji liderek na rynku pracy.

Z jednej strony kobiety na dyrektorskich stanowiskach są cenionymi ekspertkami w zarządzaniu, mają zdolność prowadzenia kilku projektów jednocześnie i umiejętność holistycznej oceny współpracowników. Z drugiej przez wiele lat na kobiety liderki wiele osób patrzyło podejrzliwie, zakładając, że musiały postawić wszystko na karierę. Wszystko, czyli domniemane rodzinę, relacje, czas dla dzieci. Nie chciałabym powtarzać wielokrotnie przywoływanych argumentów, że mężczyzn na wysokich stanowiskach często nie pyta się o to, czy nie zaniedbują dzieci, gdy myślą o awansie. To się jednak zmienia i pewnych pytań kobietom w pracy zadawać już po prostu nie wypada. Ważny jest też szacunek i wzajemne wsparcie, udzielane przez inne kobiety – mentorki. Jak pisała Madeleine Albright, „w piekle jest specjalne miejsce dla kobiet, które nie pomagały innym kobietom”. Jestem pewna, że taki międzypokoleniowy transfer wiedzy może zmienić więcej niż parytety.

Zebrała Małgorzata Baran

X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin