Przedstawiciele agencji komentują warunki przetargu Kompanii Piwowarskiej

dodano: 
01.12.2014
komentarzy: 
2

Połowa spośród 12 agencji zaproszonych przez Kompanię Piwowarską do przetargu, zrezygnowała z udziału, krytykując warunki oferty. „Jeżeli ktoś naprawdę domaga się dokładnego rozpisania tej arii operowej na nuty, to tylko po to, żeby ją sobie samemu odegrać. Żeby już nie musieć płacić orkiestrze symfonicznej” – uważa Zbigniew Lazar.

Kompania Piwowarska ogłosiła przetarg na obsługę PR sześciu głównych marek i zaprosiła do pierwszego etapu 12 agencji, zarówno członków Związku Firm Public Relations, jak i agencje niezrzeszone – informuje PRoto.pl Aleksandra Zarychta, kierownik ds. marek w Kompanii Piwowarskiej.  Połowa z nich jednak odmówiła udziału.  Jak czytamy w miesięczniku Press, „zdaniem niektórych agencji warunki są niezgodne z zasadami, bo klient wymagając od uczestników przedstawienia planu działań PR dla sześciu jej marek zobowiązuje agencje do przygotowania bezpłatnie tego, za co normalnie klient powinien zapłacić”. Przedstawiciele Kompanii nie zdradzają, które agencje wzięły udział w przetargu.

Dla PRoto.pl komentują eksperci ds. PR. Dziś próbowaliśmy się skontaktować z Kompanią Piwowarską, do momentu publikacji nie udało nam się uzyskać komentarza w sprawie. (mw,mb)

Ryszard Solski, prezes zarządu Solski Burson-Marsteller

Nie mogę ustosunkowywać się do szczegółów przetargu, ponieważ nie byliśmy zaproszeni do udziału w nim i nie otrzymaliśmy briefu. Z tego, co wiem, brief wymagał od agencji opracowania całej strategii komunikacji, przy czym firma nie refundowała kosztów przygotowania takiej strategii. Wydaje mi się, że nie jest to praktyka właściwa, bo wymaga od zaproszonych agencji bardzo dużego wkładu pracy, a nie gwarantuje żadnego wynagrodzenia.

Bardziej właściwą praktyką jest selekcja najlepszych ofert z punktu widzenia doświadczenia i oferowanego zespołu, następnie ograniczenie przetargu do kilku wybranych agencji, pogłębienie briefu i wtedy dopiero prośba o przedstawienie strategii. Jeśli jednak miałaby to być bardzo pogłębiona strategia, firma zapraszająca powinna uwzględnić przynajmniej honorarium za wniesiony wkład pracy. Takie przypadki znam, w takich przetargach uczestniczyliśmy, i wydaje mi się, że były to zasady od początku przejrzyste, uczciwe i sprawiedliwe dla obu stron. W ubiegłym roku uczestniczyliśmy w przetargu, do którego zaprosiła nas jedna z firm farmaceutycznych, i mimo że nie było tam wymogu bardzo dokładnego opracowania strategii, w momencie, gdy firma wybrała innego kontrahenta, sama czuła się w obowiązku zrefundowania nam kosztów poniesionych na przygotowanie oferty. To było uczciwe i przejrzyste podejście.

Znam też przypadki, gdy agencje były proszone o przygotowanie bardzo szczegółowych strategii, a następnie firma wybierała jedną agencję oraz najlepsze elementy z propozycji innych agencji i dołączała je do planowanych działań. Jeśli firma nie informuje o tym tych agencji, takie podejście uważam za niewłaściwe. Zdarzało się również, że firma zapraszała nas do przetargu, wybierała jeden z elementów z naszych propozycji, ale jednocześnie wybierała inną agencję. Wtedy zwracała się do nas z prośba o zgodę na wykorzystanie tego elementu i jednocześnie propozycją finansowego zadośćuczynienia. To jest praktyka, która jest do przyjęcia, tego typu postępowanie powinno być właściwe.

Barbara Labudda, prezes zarządu Synertime

Klienci oczekują tak dużo, na ile pozwala im dzisiejszy trudny rynek i wciąż grasujący kryzys. Mają do tego prawo – ale nie zawsze, to co wolno jest tym, co wypada robić. Tę cienką granicę dobrego smaku przekracza się niestety coraz częściej. Z tej sytuacji powinny wyciągnąć lekcję nie tylko firmy PR, ale cała nasza branża. Pojedynczy gracze to za mało - to pokazał kiedyś przykład Porsche, teraz Kompanii Piwowarskiej. Zwróćmy uwagę, że tylko połowa agencji odeszła z przetargu dla KP. Zawsze się znajdzie ta druga połowa, która będzie chciała lub musiała jednak pracować na niekorzystnych warunkach. Jeżeli chcemy coś zmienić, to tylko jako zbiorowość. Mówię tu o zainteresowaniu tematem także środowiska akademickiego, PRowców po stronie Klienta, rzeczników prasowych, dziennikarzy piszących o naszym rynku – na tym pokładzie przydadzą się każde ręce! Otwarta publiczna rozmowa o problemie jest tu bardzo ważnym i potrzebnym krokiem.

Zbigniew Lazar, trener medialny i prezes agencji Modern Corp

Uważam takie postępowanie za całkowicie niewłaściwie. Firmy często afiszują się tym, że mają politykę wzorcową etycznego postępowania oraz stosują zasady CSR-u, a w praktyce nie stosują tych zasad. Przykład przetargu Kompanii Piwowarskiej unaocznia coraz gorsze postępowanie firm. To jest tak, jak z tymi bezpłatnymi stażami, albo stażami, za które studenci muszą firmie płacić. Zauważam tutaj podobną analogię w działaniu. Klienci doskonale zdają sobie sprawę, co takie przygotowanie do przetargu oznacza dla agencji, ile zajmuje im to pracy i właśnie dlatego, że zdają sobie z tego sprawę, jest to zachowanie zwyrodniałe. To taki phishing, wyciąganie i podkradanie pomysłów z rynku po to, żeby samemu je potem zastosować, ale za nie nie płacić. Jeżeli ktoś naprawdę domaga się dokładnego rozpisania tej arii operowej na nuty, to tylko po to, żeby ją sobie samemu odegrać. Żeby już nie musieć płacić orkiestrze symfonicznej. Przecież w branży mamy dokumenty regulujące zagadnienia etyki w biznesie. Dlaczego one nie działają? Bo w tym zawodzie i w wielu korporacjach jest ciągle zbyt wiele aberracji.

Grzegorz Miller, wiceprezes Związku Firm Public Relations, właściciel agencji MillerMedia Communication

Związek Firm Public Relations zdecydowanie sprzeciwia się przetargom, które są organizowane z naruszeniem zasad dobrych praktyk biznesowych. Coraz powszechniejszą praktyką staje się utajnianie faktu przeprowadzenia przetargu, natomiast z naszego punktu widzenia jest to zachowanie naruszające równowagę  pomiędzy zamawiającym a wykonawcą. Stawia go to bowiem w pozycji dużo słabszej, zaś w sytuacji naruszenia jego interesów uniemożliwia mu zaprotestowanie przeciwko nierynkowym warunkom przetargu. Sprzeciwiamy się takim praktykom, ponieważ dla dobra wszystkich uczestników rynku nie powinny one stać się standardem - im standardy współpracy obu stron będą wyższe, tym będzie lepsza jakość oferowanych usług, co z kolei przełoży się na większą skuteczność kampanii informacyjnych. To jest model win-win, który powinien funkcjonować na rynku i jako związek dołożymy wszelkich starań, by upowszechnić takie dobre standardy rozpisywania i rozstrzygania przetargów.

 

komentarzy:
2

Komentarze

(2)
Dodaj komentarz
03.12.2014
15:58:04
Do A.
(03.12.2014 15:58:04)
Haha, dobre, gratuluję celnego ciosu. A Panu Lazarowi radzę, żeby tak się nie wychylał z komentowaniem wszystkiego jak leci, bo może dostać strzał z flanki. Zatopiony. Chyba, że to nieprawda
02.12.2014
15:38:47
A.
(02.12.2014 15:38:47)
Przepraszam, ale Pan Lazar będąc jeszcze w T-Mobile sam był stroną przetargu, którego jednym z elementów było rozwiązanie kejsu. Przetarg oczywiście nie został rozstrzygnięty.
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin