W dobie Facebooka i Twittera pracodawcy w oczywisty sposób opowiadają się za zasadami, które zakazują pracownikom zniesławianie kolegów czy „wynoszenia” z firmy poufnych informacji. Według informacji The Wall Street Journal amerykańska The National Labour Relations Board bierze stronę pracowników.
Przedstawiciel NLRB, Lafe Solomon, sprawił ostatnio – za pomocą swoich trzech raportów dotyczących polityki komunikacji w mediach społecznościowych – że świat biznesu w USA zadrżał. Pracownicy, którzy terroryzują swoich kolegów na Facebooku, publicznie narzekają na ich awanse i premie lub używają wulgaryzmów i przekleństw we wpisach na temat swojego szefa czy w ogóle firmy, są najwyraźniej zachęcani przez zapisy „protected concerted activity” – czytamy w The Wall Street Journal Europe. Co on oznacza? To jeden z zapisów amerykańskiego prawa pracy, który mówi jakie działania mogą podejmować pracownicy bez groźby konsekwencji. Z gazety dowiadujemy się, że zarząd NLRB postanowił utrudnić pracodawcom śledzenie tych podwładnych, którzy zaszkodzili firmie poprzez działania w social mediach. Na swojej nowej stronie organizacja broni się słowami: „Mamy nadzieję, że inni pracownicy dostrzegą w casach, które wyselekcjonowaliśmy, samych siebie i zrozumieją, że ich siła w liczbie”. (es)