Instytucje wiedzą, że internauci zakładają profil na Facebooku dla rozrywki. Czy to oznacza, że obecność firm w mediach społecznościowych jest stratą czasu? Nie ma mowy – uważa Mike Gingerich, autor tekstu.
„To pierwsza okazja do tego, co nazywam atrakcją udostępniania treści marketingowych, które są pomocne, a nie tylko określają produkt i firmę” – dodaje. Warto więc uwypuklić „społecznościowy” charakter portalu. „Znasz swojego klienta. Stwórz w głowie wizerunek twojego typowego klienta i planując publikacje myśl właśnie pod kątem tej sylwetki. Unikniesz w ten sposób udostępniania nieodpowiednich treści” – radzi Gingerich. Zwiększone zaangażowanie jest sygnałem, że treści strony są interesujące dla fanów. Facebook z kolei zapewnia, że wyświetlane aktualizacje trafią do zaangażowanych użytkowników.
Jak to wygląda w praktyce? Autor tekstu podaje przykład fanpage’a Enchanging Lawyer. Administratorzy dają możliwość pobrania bezpłatnego egzemplarza książki. Każdy, kto chce ją otrzymać, musi polubić dany profil, a to zwiększa zainteresowanie.
Facebook to także miejsce do pokazania, jak wygląda firma „od kuchni”. Tego typu działania zwracają uwagę fanów i sprawiają, że czują się bardziej z nią związani. „Ludzie kochają inspirujące cytaty, które ich motywują lub wywołują szczególne emocje” – czytamy w socialmediaexaminer.com. (mw)


