Angażowanie gwiazd w kampaniach promocyjnych oraz zatrudnianie ich w roli wykładowców stało się receptą wyższych uczelni na przyciąganie studentów – pisze na łamach magazynu Press Urszula Grzymkowska.
Jako jedna z pierwszych w Polsce, wizerunek znanych osób w strategii rekrutacyjnej postanowiła wykorzystać warszawska uczelnia Collegium Civitas. W ślad za nią poszły inne, i to nie tylko te mniej znane. Wizerunek znanych dziennikarzy wykorzystuje m. in. Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej. Dlaczego warto pozyskiwać gwiazdy do realizacji strategii marketingowych i zapraszać je do wygłaszania wykładów? Cytowany w Pressie Krzysztof Liedel, odpowiedzialny za marketing i promocję w Collegium Civitas wskazuje na „ideę elitarności”, wpływającą na pozycjonowanie i poziom uczelni. Anna Drewniak, PR manager Wyższej Szkoły Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa zaznacza natomiast, że „dla młodych ludzi możliwość uczenia się od najlepszych praktyków, ale i spotkania z nimi, to jeden z ważniejszych czynników decydujących o wyborze szkoły”. Splendoru uczelni mogą też dodać znani studenci – w ten sposób promuje się Akademia Leona Koźmińskiego, reklamowana przez Otylię Jędrzejczak, Pawła Korzeniowskiego i Mariusza Fyrstenberga.
Zatrudnianie gwiazd nie przekłada się jednak na same plusy. Jak zaznacza Iwona Hofman z lubelskiego UMCS, hasła typu „Zatrudniamy najlepszych”, „Będzisz miał zajęcia z gwiazdami” są jedynie chwytami reklamowymi, wywołującymi dobre skojarzenia, jednak nie oddającymi rzeczywistości. „Praktycy mają wiedzę, ale uczelnie powinny kierować się nie tyle popularnością danej osoby, ile jej profesjonalizmem” – stwierdza natomiast Piotr Czarnowski z agencji First PR. (ks)


