Dziennikarz Gazety Wyborczej na blogu: bezczelny czy głupi PR?
„Agencje PR dwoją się i troją, by zainteresować media produktami swoich klientów. Ostatnio modne stały się gotowce dla leniwych dziennikarzy, (…) głównie z portali internetowych” – pisze na mieszkaniowyblox.pl Marek Wielgo o przekraczaniu kompetencji przez specjalistów ds. PR. Co tak rozjuszyło dziennikarza? Otóż dostał gotowy wywiad z prośbą o publikację.
Autor bloga wspominał już na jego łamach o specjalnych oknach antywłamaniowych, „wykonywanych wg rygorystycznych norm”, których sforsowanie „wiąże się z ogromnym wysiłkiem, a często jest wręcz niemożliwe”, jak przekonywała w mailu do dziennikarza agencja świadcząca usługi na rzecz producenta. Jednak gotowy wywiad, jaki Wielgo otrzymał od „specjalistki ds. PR”, przeszedł jego najśmielsze oczekiwania. Materiał w „bezczelny” sposób zachwalał znanego producenta armatury sanitarnej i instalacyjnej. Nie dość, że godził w kompetencje dziennikarza, to nie stosował się do dobrych praktyk PR-u. Emocjonalny wpis rozumie doskonale Marcin Jańczuk, dyrektor ds. PR z agencji nieruchomości Metrohouse&Partnerzy, członek zarządu PSPR. Rozgranicza on wyraźnie komunikaty prasowe rozsyłane mediom, które są pomocne dziennikarzom do opracowywania interesującej ich tematyki od form (np. promocyjne wywiady), o których wspomina red. Wielgo na swoim blogu. Okazuje się, że marketingowcy i spece od public relations upatrują w takich działaniach bardzo skuteczną metodę, bo wiele portali, a czasem także gazet lokalnych bezkrytycznie wykorzystuje i powiela niemal każdą informację prasową. Zdaniem Jańczuka, takie zabiegi nie wpływają dobrze na stosunki obydwu grup zawodowych: „PR-owcy i dziennikarze to ogniwa silnie od siebie uzależnione, ale niezwykle łatwo jest zburzyć dobre relacje”.
Zwraca ponadto uwagę na to, że odbiorcami materiałów prasowych są nie tylko dziennikarze, którym zależy na weryfikacji otrzymanych materiałów i nadaniu informacji indywidualnego charakteru. „W wielu przypadkach chodzi zwyczajnie o bezpłatną treść, która skutecznie wypełnia np. portale internetowe. To łatwy i bezkosztowy sposób na aktualizowanie prowadzonych serwisów” - dodaje. Autor bloga sugeruje też, że zaciera się różnica pomiędzy PR-em a marketingiem i apeluje, by zwalczać tego typu kreatywność w branży. „Dla mnie firma ..... przestała istnieć. Dlaczego? Bo potraktowała mnie jak półgłówka” – spointował Wielgo. (es)