„Wiadomo, że kobiety dobrze się sprzedają” – na tej złotej myśli swój facebookowy fanpage „Szyny” (od hasła: „Skoro szyny są długie, to i stacja musi być zaje…”) rozkręcił niejaki Kamil. I – bez PR-u czy marketingu – zbija na nim niezłe pieniądze, zostawiając w tyle konkurencję, czyli „Elitarne du…” – czytamy w Dużym Formacie Gazety Wyborczej. Takie strony mają dziś najwięcej fanów – przekonuje autorka tekstu.
Strona powstała w październiku ubiegłego roku, ale dziś liczy już sobie 145 tys. fanów. „I to bez żadnej promocji” – podkreśla na łamach magazynu założyciel fangage’a. Dodaje, że doszło nawet do tego, że ktoś chciał mu fanów ukraść i przejąć kontrolę nad kontem na FB. Na szczęście udało się to udaremnić. Na pytanie, skąd ci wszyscy fani, Kamil (redakcja Gazety Wyborczej zastrzega, że imiona bohaterów zostały w tekście zmienione) odpowiada: „To oni nas znaleźli. Nie prowadziliśmy żadnej akcji marketingowej. Na Facebooku wszystko samo się rozprzestrzenia”. Profil prowadzi obecnie cztery osoby – „trzech facetów i jedna dziewczyna”. To ona głównie wrzuca zdjęcia na stronę. I wybiera te „eleganckie”. „Komentarzy przybywa non stop. Konieczna jest moderacja i robienie porządku w tym całym bałaganie – pilnowanie, by nikt nikogo nie obrażał, sprawdzanie maila, odpisywanie na oferty współpracy” – tłumaczy dalej Kamil, 17-latek. Jego ojciec przedsięwzięcie syna uważa za „przejaw przedsiębiorczości”. Tylko matka chłopca martwi się, czy nie przeszkadza to jego dziewczynie. Ale dla niego to nie problem, już teraz rozwija drugi profil o wdzięcznej nazwie „Kobieta”, który w przyszłości chce odsprzedać firmie kosmetycznej. „»Szyny« też chcieli kupić” – zdradza, ale dodaje, że czeka na lepszą ofertę, bo wartość strony stale rośnie. Tygodniowo fanpage’owi przybywa ok. 2 tys. fanów. Lubi go 9,5 mln internautów, przy czym w Polsce Facebook ma 10 mln użytkowników. „Kiedyś, żeby obejrzeć gołe laski, trzeba się było logować do specjalnych portali, teraz wystarczy Facebook” – tłumaczy Kamil. (es)


